fio

wolna-polska.pl

W warszawskim meczecie kobieta zostawiła ucięte świńskie łby. W TVN oburzenie. Jest jednak różnica między uciętym świńskim łbem, a uciętą głową człowieka…Brać imigrantów, czy nie brać? Oto jest pytanie. Ludzka wrażliwość na los bliźniego nakazywałaby brać i nie zadawać zbędnych pytań. A jeśli brać, to ile osób? Tyle, co każe UE? Mniej? Więcej? Sporo pytań, jak na początek tekstu. Z badań przeprowadzonych przez IBRiS wynika, że 70 proc. Polaków jest przeciwko obligatoryjnemu przyjmowaniu przez Polskę uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Psycholog społeczny Janusz Czapiński interpretuje ten sondaż jako znak, że Polska jest krajem ksenofobicznym (ma on na tym punkcie obsesję). A może po prostu Polska jest, czy zaczyna być krajem myślącym?

Patrzę i oczom nie dowierzam, jak bezmyślni są Francuzi, którzy są już kolorowi niczym tęcza. Zgoda. Mają inne uwarunkowania historyczne, mieli kolonie w Afryce. Dalej mają ścisłe związki z Algierią, Tunezją, Senegalem, Gwineą, Mali, Czadem, czy Kongiem (nieprzypadkowo na terenie Afryki w XIX w. istniała Francuska Afryka Zachodnia i Francuska Afryka Równikowa). To jest oczywiste, że specyfika tego kraju różni się od Polski. Jednak zgoda na masowy napływ czarnej ludności do tego kraju to jest ich własny wybór. Dopóki imigranci pozostają na terenie Francji nie powinno nas to obchodzić. Można pukać się w czoło i zastanawiać, po co i dlaczego, ale to jest wewnętrzna sprawa Francji. Gdy jednak UE narzuca innym krajom, które nigdy nie miały żadnych kolonii do przyjęcia obcych, to już jest sygnał, że sytuacja wymyka się spod kontroli.

Nie jest tak, że Francja, Włochy nagle przeżywają napływ uchodźców i nie wiadomo skąd się oni tam się wzięli. To polityka obu tych państw skłania Tunezyjczyków, Libijczyków, czy Algierczyków do przyjazdu na ziemie żyźniejsze, bogatsze i bezpieczniejsze. To mieszkańcy  dawnych kolonii, z których przede wszystkim Francja korzystała, teraz idą po swoje. Idą to już mało powiedziane. Zaczyna się szturm, istny najazd, czarna fala zalewa Europę. Zalewa, bo teraz wiele krajów zbiera owoce swojej wieloletniej, czy wielowiekowej polityki. A polityka ta była niejednokrotnie grabieżcza, wyniszczająca miejscowa ludność. Teraz pomału przychodzi płacić rachunki za przeszłość.

Polska ma jedno zadanie. Nie dać się wciągnąć w tę gierkę, która nakazuje przyjmować obcych. A już na pewno nie można przyjmować muzułmanów, obcych nie tylko religijnie, ale i kulturowo. I jest co prawda mowa o tym, że mają to być syryjscy chrześcijanie (głównie protestanci), ale słychać, że są to jednocześnie ludzie bogaci, którzy chcą uciec przed wojną, a mogą uciec, bo ich na to stać. Ile w tym prawdy, trudno rozstrzygnąć, ale nie sposób nie zadawać pytań w sytuacji, w której ktoś narzuca Polsce, ile mają przyjąć osób i na jakich zasadach ma się to odbywać.

Rozumiem dramat mieszkańców Syrii, którzy są mordowani przez Państwo Islamskie. Fala współczucia ogarnia człowieka, gdy widzi, że głowy są wycinane niczym zboże letnią porą. Wtedy człowiek nie ma wątpliwości. Pomagać. Dałbym jednak warunek. Muszą to być katolicy. Skoro pomagać, to komuś kto jest nam najbliższy. Może w ten sposób Polska pokaże światu (pewnie świat nawet tego nie zauważy), że łączy się w bólu z ludźmi, którzy są zjednoczeni z nimi w wierze. Skoro UE narzuca Polsce limity, to niech Polska nie będzie jedynie chłopcem na posyłki, realizującym pomysły UE, ale niech je przekształci po swojemu. W Syrii 92,8 proc mieszkańców to muzułmanie, 5,2 proc. to chrześcijanie (2,9 proc. prawosławie, 2,1 proc. katolicy). Zgodzić się na przyjęcie, ale postawić swoje warunki i postawić jasno granice.

Ponadto, Polska za wszelką cenę powinna podnosić kwestię kryzysu wiary w Europie. Ktoś powie, że to absurd, że to nie domena państwa. A jednak. Obserwując to co dzieje się na świecie nasuwa się jedna myśl. Muzułmanie rozmnażają się niczym króliki i tylko kwestią czasu jest, kiedy w Europie będą stanowić większość. Obecna polityka państw UE prowadzi do zagłady chrześcijan. Podkopywane są wszystkie wartości, na których Europa powstała, a te wartości nierozerwalnie związane są z wiarą. We Francji ponad 30 proc. deklaruje się jako osoby całkowicie niewierzące. Blisko 10 proc. to muzułmanie, blisko 60 proc to katolicy, ale ci ostatni są o wiele mniej zaangażowani w sprawy wiary niż muzułmanie. Już teraz domagają się oni „przerobienia” kościołów na meczety, a ich apetyty coraz bardziej rosną. Ktoś musi tej fali napływającego islamu do Europy powiedzieć dość. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby to była Polska. Ten głos musi być twardy i zdecydowany. Nie chodzi o wojnę z islamem, ale o wyparcie go z Europy, jako zagrażający jej podstawom i obywatelom. Kto tego nie dostrzega jest albo ślepy, albo głuchy, albo głupi, albo wszystko to jednocześnie.

Muzułmanie są zagrożeniem dla Europy. Nie boję się wcale tego, że mają do zaoferowania lepszą religię niż katolicka, bo daleko im do naszej. Obawiam się tego, że wejdą oni do Europy i po początkowej przyjaznej aklimatyzacji, zaczną pokazywać różki, by następnie wycinać w pień chrześcijan, a szczególnie katolików. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, zatem już teraz należy zabezpieczyć się przed tego typu działaniami. Wyprzeć islam z Europy i zacząć to robić jeszcze dziś. Nie odkładać tego do jutra, bo jutro może być za późno.