facebook.com

facebook.com

Podczas nawałnicy, która miała miejsce w ostatnią niedzielę, zginęła Katarzyna Bienias, działaczka LGBT i Partii Zielonych. Kobieta jechała jako pasażerka auta, na które w czasie burzy, w miejscowości Sława, spadło drzewo. W samochodzie znajdowały się jeszcze dwie kobiety, które doznały obrażeń niezagrażających życiu.

Katarzyna Bienias pochodziła z Kożuchowa w województwie lubuskim, miała 29 lat. Walczyła w szczególności o prawa społeczności homoseksualnej i genderowej. Bardzo mocno wspierała Annę Grodzką (dawniej Krzysztofa Bęgowskiego) w ostatnich wyborach, współpracowała z posłem Maciejem Mroczkiem. Sama także należała do Ruchu Palikota, a następnie do Partii Zieloni.

Prowadziła bloga, często udzielała się w mediach, promowała wiele wydarzeń LGBT, m. in. współorganizowała zielonogórskie Marsze Ateistów i Agnostyków.

O śmierci działaczki poinformowało wiele gazet i portali. Redaktorzy Gazety Wyborczej oburzyli się na wpis portalu Fronda, w którym autor prosi – tu cytat: „(…) dobrego Boga, by zmiłował się nad duszą Pani Bienias i przebaczył jej wszelkie zło jakie wyrządziła w swym życiu” a prośbę kończy modlitwą „Wieczny odpoczynek”.

Oczywiście, ludzie nie są od sądzenia innych i wartościowania ich życia – to zadanie Boga. Zwykle wiadomość o śmierci kogoś bliskiego, szczególnie tak nagłej i niespodziewanej, wywołuje szok, niedowierzanie, a przede wszystkim pytanie: dlaczego? Dla każdego człowieka to bardzo trudne doświadczenie. Jednak osobom wierzącym łatwiej jest (jeśli nie od razu, to po upływie jakiegoś czasu) pogodzić się z myślą, że tak chciał Bóg, że wezwał człowieka do siebie, bo ten wypełnił już swoją misję na ziemi. Księga Hioba: „Skoro dni jego są wyznaczone,  liczba miesięcy u Ciebie, kres wyznaczyłeś im nieprzekraczalny” (Hi 14,5). Biblia wielokrotnie przywołuje temat kresu życia ludzkiego i każe nam pamiętać o tym, że jesteśmy tu „tylko przechodniami”, że mamy do wypełnienia tylko pewne zadania, a po śmierci zostaniemy z nich rozliczeni.  Zatem, w kontekście wiary katolickiej, należy wierzyć, że z jakiegoś – niepodważalnie ważnego powodu – Bóg zabrał Panią Katarzynę Bienias do

siebie. Może uznał, że wypełniła swoją misję? A może zobaczył, że zbacza z Jego drogi i śmierć ciała to jedyny ratunek dla jej duszy? Może – choćby nie wiem jak bolesne było to dla bliskich – śmierć stanie się w tym przypadku Nowym Życiem?

Swoją drogą, schodząc już na ziemię, zawsze w sytuacji śmierci osób głośnosprzeciwiających się Bogu (wspomnę tylko o śp. Robercie Leszczyńskim) zastanawia mnie jak będzie wyglądał obrzęd ich pochówku. Czy bliscy będą konsekwentni do końca i zrezygnują z katolickiej mszy świętej, słów: „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”, modlitwy, krzyża na nagrobku? Jeśli tak, to w jaki sposób się pożegnają?

Osobom wierzącym pozostaje przyłączyć się do modlitwy za duszę zmarłej, a Rodzinie złożyć szczere kondolencje. Bóg tak chciał.