panstwo.net

panstwo.net

11 marca br. ukazało się trzytysięczne wydanie lewackiego pisma, pt. Polityka. Z uporem maniaka Polityka próbuje modernizować polski Kościół i jego hierarchów. O skali zjawiska niech świadczą jubileuszowe wydania, w których to w nr 2500 na okładce znajduje się kwestia „burzliwych dziejów chrześcijaństwa i jego pasterzy”, zaś w nr 3000 tematem przewodnim jest problem tego „w co wierzą polscy katolicy”. Nie czytam regularnie tego szmatławca, ale podejrzewam, że wiele tysięcy artykułów poświęconych jest Kościołowi. Nie muszę pisać, że są one negatywne… Dostaje się hierarchii kościelnej, dostaje się wiernym, dostaje się tym wszystkim, którzy w minimalnym choćby stopniu są zaangażowani w kwestie wiary.

Z tekstu „W co wierzą katolicy?” wyłania się ponury obraz katolika, który dlatego wierzy, bo jest głupi. Od 2005 r. wśród osób z wyższym wykształceniem podwoiła się liczba niewierzących (z 7 do 13 proc.). Te badania przeprowadził CBOS, który w ostatnich dniach skompromitował się innym badaniem, w którym wykazał, że poparcie dla PO wynosi 46 proc.

Czytając wypociny dziennikarzy tygodnika kapusiów (jak to mówią o nim na mieście) można odnieść wrażenie, że żywo interesują się oni sytuacją Kościoła po to, żeby był on lepszy. To jednak tylko wrażenie, bo dokładnie taki sam mechanizm stosuje Gazeta Wyborcza, która zatrudnia „specjalistów” od Kościoła, którzy pochylają się nad nim niemal codziennie i dostrzegają w nim rysy, zadrapania, a czasem i głębokie rany. Oczywiście mają na to swoją złotą receptę. Tą receptą zawsze jest „otwarcie się”. Według „dziennikarzy” Kościół powinien otworzyć się: na gejów, na LGTBQ, na rozwodników, na in vitro, na aborcję, na eutanazję, itd.

GW i Polityka chcą Kościoła otwartego na wszelkie zło tego świata, ale nie dostrzegają jednocześnie, że gdyby ich wizja spełniła się, to oznaczałoby, że ci, którzy teraz są w Kościele, po wpuszczeniu LGTBQ i innych wynalazków, od razu odeszliby od niego. Otwarcie się na jednych oznaczałoby zamknięcie na innych, więc Kościół (słusznie zresztą) wychodzi z założenia, że nie może opierać się na ludziach, którzy są na bakier z wszelką katolicką moralnością. Kościół może próbować ich nawracać, może wskazywać, że droga, którą wybrali sodomici jest zła, ale otworzyć się na nich i powiedzieć, że ich działanie jest dobre, byłoby strzałem w stopę.

Polityka to tygodnik, który kompromitowany jest przez piszące w nim osoby. Jeśli tylko autorzy krytykują Kościół jest to znak, że ten idzie w dobrym kierunku. Obawiam się pochwał dla hierarchów Kościoła, które znalazłyby się na łamach tego tygodnika i Gazety Wyborczej, bo to by oznaczało, że ci zeszli z drogi, którą wskazał Chrystus. Ale skoro dziennikarze obu pism niemal bez przerwy wskazują, że ten Kościół im nie pasuje, katolicy mogą spać spokojnie, bo tak naprawdę idą dobrą drogą.

I jeszcze jedna kwestia. Wiele się mówi o tym, że Kościół zbytnio angażuje się w politykę, że szczególnie hierarchia kościelna powinna milczeć w sprawach, które należą do domeny państwa. Czy zatem tygodnik Polityka mógłby zająć się wyłącznie sprawami politycznymi? W końcu nazwa zobowiązuje, prawda?