ddDziś proponuję Państwu nietypową zabawę polegającą na grze słów związanych z kandydatami na prezydenta. Wybory za pasem, kandydatów kilku już się ujawniło, więc pora pośmiać się z nich, bo nie ma co ukrywać, większość to wynalazki, dziwolągi i ewenementy na skalę światową.

Pora zacząć od kobiet. I tu zaczyna się dylemat, bo o ile Magdalena Ogórek to kobieta z krwi i kości, to Anna Grodzka to ni pies, ni wydra (w języku hiszpańskim: ni fu, ni fa), choć niektórzy twierdzą, że to jedyna kobieta z jajami.

Zacznijmy od pani Ogórek. Już jej inicjały są mocno podejrzane, bo MO (Milicja Obywatelska) niewątpliwie większości źle się kojarzy (choć są pewnie beneficjenci istnienia tej instytucji). Ale to nie koniec, bo przecież Monika Olejnik ma te same inicjały. Powiedzmy jednak, że wpływ na nazwisko jest ograniczony, a na imię jeszcze mniejszy, więc nie będziemy się nad tym aż tak bardzo rozwodzić. Ale czy chcieliby Państwo mieć za prezydenta osobę, która na nazwisko ma Ogórek? Taka z deka mizeria, prawda? Pomijając jednak wszystkie te kwestie, to jakie kompetencje ma ta pani? Niby doktorat jest, ale nie ma co ukrywać, dziś doktorat to jak kiedyś magisterium. Wartość doktoratu zdewaluowała się i to mocno. Wszystkie te kwestie są jednak mało znaczące, bo można mieć średnie nazwisko, można nie mieć wykształcenia i być kimś i odwrotnie. Jedna rzecz przy pani Ogórek jest jednak dyskwalifikująca, bo jak Miller kogoś promuje, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie jest to osoba godna zaufania.

Pani Ogórek może i jest ładna, ale zielona i choć obecnie urzędujący prezydent jest dowodem na to, że nawet głąb może rządzić, to jednak mierzyć należy ciut wyżej. Poprzeczka ostatniej prezydentury nie jest zawieszona zbyt wysoko i pewnie Ogórek jest w stanie być lepszą, ale czy chodzi nam tylko o to, żeby było ewentualnie tylko ciut lepiej? Ciut to za mało. Choć na pewno część wyborców dojdzie do wniosku, że skoro nie może być mądrzej, to niech chociaż będzie ładniej. I tej motywacji nie można odmówić wyborcom pani Ogórek. To jedyna logiczna motywacja głosujących na nią. Jej płeć może być walorem.

A czy płeć Anny Grodzkiej też będzie walorem? Staram się nikomu nie grzebać w gaciach, ale w tym przypadku trudno nawet określić płeć kandydata/kandydatki. To jest zwykły babochłop. No i żadne mądre, czy niemądre teorie nie wyjaśnią fenomenu tego zjawiska. Problem na pewno tkwi w głowie, bo który chłop przebiera się za babę? Nienormalny chłop, chłop z zaburzeniami psychicznymi. Czy zatem Janusz Palikot (kolejny kandydat na prezydenta), który swego czasu publicznie zadawał pytania L. Kaczyńskiemu, czy ten ma problemy zdrowotne, nie powinien zrobić tego samego w przypadku kandydatoprezydenta? Pytanie to ma swoje podstawy, bo jednak osoby z takimi zaburzeniami powinny być pozbawione biernego prawa wyborczego, czyli prawa do kandydowania. Ale Palikot takiego pytania nie zada, bo przecież na własnej piersi wyhodował tę żmijkę. Czy osoba, która zmienia swoją płeć może budzić zaufanie? Pytanie retoryczne. Bo niby kogo ma reprezentować taka osoba? Chyba tylko osoby z zaburzeniami, ewentualnie antyklerykałów.

Był swego czasu dowcip. Gdzie jest Biedroń? Na Grodzkiej w Kaliszu. W ten oto sposób przechodzimy do sympatycznego Ryśka Kalisza (wszystkie Ryśki to fajne chłopaki). No i Rysiek ma swój urok. Jest pocieszny, jak niemal każdy grubasek. Ale ta jego dobra prasa została niedawno zachwiana, bo okazuje się, że Ryśkowi na stare lata zachciało się być ojcem. Większość w jego wieku zostaje dziadkami, a Rysiek postanowił zostać ojcem. Ale co tam, on został ojcem dwa razy. Mało tego, Rysiek został ojcem z dwoma różnymi kobietami. Jurny prezydent, czemu nie, ale czy osoba, która nie jest wierna w małych sprawach, będzie wierna w wielkich? Może być sympatyczny, ta jego nieporadność może nawet budzić lekkie współczucie, ale to za mało atutów. Zresztą jego przeszłość też jakaś świetlana nie jest, bo znamy go przecież z otoczenia Kwaśniewskiego. Stefek Niesiołowski nazwał go pornogrubasem. Ta wypowiedź sprzed kilkunastu lat świadczyć może tylko o jednym. Kalisz był i jest otyły. A dopiero po latach ujawniła się ego jurność. Kalisza można lubić za barwność wypowiedzi, ale to zdecydowanie za mało, żeby zostać prezydentem.

Jeśli Kalisz jest jurny to jak nazwać Janusza Korwin-Mikkego? Ten ma ośmioro dzieci, a różnica między najmłodszym a najstarszym wynosi … 45 lat. Wielu uważa go za wariata i coś w tym jest. Już samo nazywanie się JKM oznacza wielką megalomanię Korwina. JKM, czyli Jego Królewska Mość to samouwielbienie, czy wręcz narcyzm. Obecna partia nazywa się KORWiN, więc widać, że jej liderzy wiążą swoje nadzieje na władzę wyłącznie z osobą Korwina. Ale to zdecydowanie za mało.

Palikotowi nieco miejsca już poświęciłem i to niech wystarczy. Ten bandyta z Biłgoraja powinien cicho siedzieć w kącie. Amen.

Adam Jarubas. Pewnie nawet większość nie kojarzy tego pana. Kandydat PSL może liczyć na cud, ale nie tylko. Może znów PKW się rypnie? Ale czy możliwy jest aż taki przekręt? Kandydat nikomu nieznany, może ewentualnie w woj. świętokrzyskim. Ilość tekstu jemu poświęcona niech będzie proporcjonalna do wiedzy na jego temat. Pozwolą zatem Państwo, że już skończę. Jarubas niech będzie zadowolony, że został wyboldowany.

Pozostałej dwójce kandydatów poświęcę oddzielne artykuły. Andrzeja Dudę zaprezentuję w serii artykułów, bo mimo, że to dobry kandydat to jednak jeszcze mało rozpoznawalny. Z Bronka będzie niezła BeKa (inicjały BK), bo choć jest nad czym płakać, to i pośmiać się można. Proszę uważnie śledzić prawymsierpowym.pl. Wkrótce sylwetki głównych faworytów wyścigu o fotel prezydencki.