A gdyby tak za niedotrzymane obietnice karano więzieniem bez zawieszenia? A gdyby tak za kłamstwo w sferze publicznej karano dożywotnim zakazem kandydowania do sejmu, senatu, czy nawet w wyborach na sołtysa? Czy znalazłby się ktoś odważny? Czy byłby choć jeden odważny polityk, który wystąpiłby publicznie i powiedział: tak, mam odwagę, obiecuję załatwić to, to i to, a jeśli tego nie uczynię, to dobrowolnie poddam się karze więzienia o zaostrzonym rygorze. Oczywiście w świecie pełnego relatywizmu taki pomysł nie przejdzie. Zaraz znajdą się ludzie, którzy uznają za niemożliwe takie przedsięwzięcie. Eksperci pukną się w czoło i wmówią ciemnemu ludowi, że takie podejście do sprawy jest niepoważne, a ciemny lud to kupi, bo kupuje wszystko.
Dziś obiecać można wszystko. Prym w tej dziedzinie wiodą przede wszystkim politycy, ale przecież nawet na szczeblu o wiele niższym spotykamy się z obietnicami, które nie są realizowane. Mąż nie dochowuje wierności żonie, choć kilka lat temu ślubował jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Lekarz przestaje być wierny przysiędze Hipokratesa, bo presja środowiska sprawia, że schodzi z dobrej ścieżki, bo pieniążki koncernów farmaceutycznych są tak kuszące, że trudno się im oprzeć. Dziennikarz również nie potrafi zachować się zgodnie ze swoim sumieniem, bo ulega presji możnych tego świata i nie drąży prawdy, ale zaczyna z nią walczyć.
Wydaje się, że współczesnemu światu brakuje jednej podstawowej, fundamentalnej cechy, która kiedyś wybijała się na plan pierwszy. Tą cechą jest honor. Bo gdyby polityk nie spełnił swoich obietnic i przyznał się do tego, to jeszcze można by było go jakoś usprawiedliwiać. Ale który polityk tak zrobi? Który lekarz przyzna się do błędu w sztuce lekarskiej? Który dziennikarz, który sprzedał się władzy stanie i powie, że tak rzeczywiście było? Na palcach jednej ręki można policzyć tych ludzi. A przecież wystarczyłoby mieć honor, żeby stanąć w prawdzie przed ludźmi, których swoimi działaniami skrzywdziliśmy.
Błądzić jest rzeczą ludzką i jak najbardziej normalną, ale najgorsze co można zrobić po popełnieniu błędu to brnąć w obronę tego. Szanuję ludzi, którzy potrafią przyznać się do błędu. Jest to cecha charakteru, której brakuje wielu ludziom. Ale potrafią to zrobić jedynie ludzie honoru. Czas honoru, najwyższy już czas.
Luty 16th, 2015 on 12:58
chcą crossować moją żonę – zablokowałem to – oto honor elit państwa platformy!