„Rewolucyjne wojska pod kierownictwem Piłsudskiego wystąpiły do walki z faszystowskim rządem Chjeno – Piasta. Zadaniem wszystkich robotników i chłopów Polski jest poparcie tej walki (…) – pisał w 1926 roku komunistyczny „Nowy Przegląd”, w chwili rozpoczęcia przewrotu majowego. Ówczesna Europa rewoltowała się, mogła być autorytarna, ale nie totalitarna. I co ciekawe ruchy lewicowe nie dominowały, za to prawica cieszyła się autentycznym poparciem. I mogła uratować nasz kontynent. Pomimo współcześnie utartych wyobrażeń Europa międzywojnia nie była skazana na dwa totalitaryzmy, które na przełomie lat 30-tych i 40-tych zniewoliły dziesiątki milionów Europejczyków.
Do roku 1989 jedyną słuszną opcją PRL-owskiej polityki zagranicznej była oczywiście braterska jedność ze wschodnim Wielkim Bratem i innymi państwami ostbloku. Zaś po tym roku braterska jedność łączyła nas z państwami zachodnimi, Niemcy, USA, Wielka Brytania… i tak do dziś (przynajmniej oficjalnie). Pojawiła się nawet opcja proniemiecka, okraszona starczą demencją bowiem w odniesieniu do … III Rzeszy, tutaj aktywna jest tzw. zychowszczyzna. Co ciekawe sympatykiem idei publicysty historycznego Piotra Zychowicza jest m.in. Radosław Sikorski, no ale jego sympatia do każdych Niemiec (chyba jedynie z wyłączeniem NRD) jest powszechnie znana.
Zamiast miotać się w przeróżnych, prawie zawsze chybionych kombinacjach między Berlinem (Brukselą), a Moskwą trzeba poważnie spojrzeć na bezpieczeństwo Polski, także dziś jak i w historii. Tu trzeba zaznaczyć, że ciągłe spoglądanie w kierunku USA jest na dłuższą metę po prostu nierozsądne. USA jako światowe mocarstwo raczej zawsze wyjdzie cało z każdej opresji. A poza tym nie ma na chwilę obecną interesu we wspieraniu Polski. Rolę główną grają interesy wyższej wagi.
Pisałem już o tym na prawymsierpowym.pl, że na przełomie lat 20-tych i 30-tych XX wieku Rzeczpospolita była regionalnym mocarstwem. Niemcy, opasane traktatem wersalskim i ZSRS jeszcze zacofane militarnie, zagrożone wojną na Dalekim Wschodzie, nie były w stanie nas zaatakować.
Ale czas płynął. Rzesza Hitlera i ZSRS militaryzowały się na potęgę, wszystko to działo się oczywiście przy milczeniu Zachodu (analogicznie jak dziś…). Pakt Stalin – Hitler stał się faktem. Ale jeszcze można było zatrzymać te dwa pociągi. I to bez oglądania się na pomoc Paryża i Londynu. Bez wchodzenia w koalicje z Berlinem czy opierania się o sowieckie bagnety.
Obecnie zapomnianym faktem pozostaje stanowisko Włoch Mussoliniego, który proponował państwom zachodnim zablokowanie Hitlera, ale ich bierność i porażająca samobójcza głupota pchnęły go w objęcia III Rzeszy. A literatura historyczna dowodzi, że Adolf Hitler przynajmniej na początku swojej antykariery sumiennie rozważał rachunki sił. I bez poparcia Włochów nie ruszyłby tak śmiało w europejskie tournée.
Zatem na jakich państwach mogliśmy, z polskiej inicjatywy, budować koalicję, która zablokowałaby, Niemcy oraz zatrzymała na naszej ryskiej granicy ZSRS?… Także w przeciągu kilku lat (w roku 1945 zmarł prezydent USA Roosevelt, polityk prosowiecki) można by oczekiwać zerwania z ideologią izolacjonizmu amerykańskiego.
W zainteresowaniu opisanej na początku tekstu idei na pewno znalazłyby się (oprócz wspomnianych wcześniej Włoch Mussoliniego):
- Finlandia - marszałek Mannerheim
- Hiszpania – generał Primo de Rivera, generał Franco
- Jugosławia (królewska)
- Węgry – admirał Horthy
W powyższym zestawieniu nie trzymam się sztywno ram historycznych, a piszę o przyjaznych Trzeciej drodze formacjach światopoglądowych, politycznych.
Ale nie tylko te państwa, idźmy dalej:
W roku 1923 w Bułgarii ma miejsce pucz Cankowa. Równolegle z przewrotem Piłsudskiego w Polsce, zadziałają Litwini (Antanas Smetona). W połowie lat 30-tych na Łotwie pojawi się polityk o nazwisku Ulmanis. Dodatkowo, ku takiej koalicji ciążyłyby Rumunia, nasz przedwojenny sojusznik. Koalicja mogłaby dodatkowo liczyć na przychylność Portugalii Salazara czy neutralność Szwecji.
Ponadto, już z państw pozaeuropejskich: Japonia (kordon sanitarny wokół Sowietów), bez głównych państw Osi, Cesarstwo nie zaatakowałoby ZSRS, ale wywierało na to państwo ciągłą presję, zagrożenie, wiązało jego siły.
Do dziś Sowieci (Rosjanie, a raczej „homo sovieticus” boją się sojuszu polsko – ukraińskiego (czy ukraińsko – polskiego, wszystko jedno), jak ognia! I robią dużo, żeby oba narody mocno poróżnić (nie ma co bronić Ukraińców, którzy są spod znaku Bandery, ale te stosunki w końcu trzeba jakoś na nowo ułożyć).
Zaś z drugiej strony Hitler chciał wciągnąć np. Hiszpanię do II Wojny Światowej za wszelką cenę – ale mu się to nie udało, generał Franco był odporny na wszelkie naciski Niemców. Czemu miałaby służyć taka koalicja? Pozyskaniu czasu? Wewnętrznej rebelii, np. w ZSRS? Na wzór współczesnych nam kolorowych rewolucji? Blokadzie III Rzeszy i ZSRS?
Czy wreszcie wojna, ale w miarę krótka z minimalnymi stratami, w koalicji państw europejskich (Polska – Włochy – Jugosławia – Finlandia itd.), USA, państwa zachodnie (Wielka Brytania, Francja)?
Jak się okazuje inna, Trzecia droga była możliwa. Posiadaliśmy setki dywizji, możliwość blokady oraz siłę moralną i polityczną, które mogły uratować Europę przed Imperium Zła i Holocaustem. Ale bardzo świeża rana I Wojny Światowej oraz niewiara w to, że Niemcy – państwo środka Europy mogą być aż tak zbrodnicze powodowały, że nie podjęto radykalnych kroków. A w roku 1939 było już za późno…
Jak prawie zawsze, sytuacje których nie wykorzystano zemściły się.
Luty 4th, 2015 on 10:58
Ukraińska Rada Najwyższa ratyfikowała porozumienie między rządami Polski, Litwy i Ukrainy o utworzeniu wspólnej brygady wojskowej. Dokument był podpisany we wrześniu w Warszawie przez ministrów obrony trzech krajów.
W czasie krótkiego omówienia ratyfikacji deputowani podkreślali, że Litwa i Polska to prawdziwi partnerzy Ukrainy. Olena Sotnik z Samopomocy zaznaczyła, że Warszawa i Wilno zawsze były i są sojusznikami Kijowa.
Iryna Heraszczenko z parlamentarnej komisji integracji europejskiej podkreśliła, że podobne wspólne oddziały powstały z innymi państwami NATO. „Takie decyzje zwiększają zdolności obronne naszych wojsk” – dodała.
W skład jednostki będą wchodzić: międzynarodowe dowództwo w Lublinie, trzy bataliony i oddziały specjalne. Wojskowi będą stacjonować w swoich krajach i działać wspólnie tylko w czasie ćwiczeń i operacji. Ukraińskie MON poinformowało, że brygada będzie liczyć do 3,5 tysiąca polskich żołnierzy, 160 ukraińskich (w tym 15 w sztabie) i do 350 litewskich. – ŚMIELEJ, ŚMIELEJ!!!!!!!!!!
Luty 4th, 2015 on 14:33
Polacy najpierw zatrzymali Niemców idących na wschód. Potem zatrzymali bolszewików idących na Zachód. Pierwsi stawili czoło III Rzeszy. Następnie pomogli rozbić ZSRS. Tworząc po drodze państwo, oparte na tolerancji, europejskie mocarstwo – naprawdę ciągle Wielka Polska jest możliwa…