obiezyswiat.org

obiezyswiat.org

Jesień w pełni, za oknami cała gama kolorów, w powietrzu czuć zapach palonych liści, pomieszany z wilgocią z wieczornych mgieł. W takich dniach w uszach pobrzmiewają mi słowa Mickiewicza: Litwo! Ojczyzno moja! (…)Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Te wersy przenoszą mnie mimowolnie w kierunku północno-wschodnim – na Wileńszczyznę. Ilekroć spacerowałam ulicami Wilna w duchu mówiłam sobie: „Oj Adaś dobrze pisałeś o tych pagórkach„… Wilno jest urokliwe o każdej porze roku, ale jesień szczególnie wydobywa z miasta, jego własne kolory.

Jesień na Wileńszczyźnie 70 lat temu. Koniec Polski na tych terenach. Każdego dnia mieszkańcy pozbawiani byli złudzeń i dla wielu rozpoczynała się ich największa tragedia życia. Sowietyzacja szła pełną parą. Masowe aresztowania, więzienia i wywózki. To początek wysiedlania Polaków – przez Sowietów jakże ładnie nazwane „repatriacją”. Aresztowano wszystkich, którzy na pierwszy rzut oka wydali się podejrzani. Torturowani i wywożeni w głąb Związku Sowieckiego. Exodus rozpoczął się 13 lipca 1944 roku, kiedy to usunęli biało-czerwoną flagę z Góry Zamkowej i powiesili swoją – czerwoną z sierpem i młotem. Było to jeszcze w trakcie walk Armii Krajowej w czasie Operacji „Ostra Brama”, która miała za zadanie wyzwolić Wilno z rąk niemieckich przed wkroczeniem wojsk „sojusznika naszych sojuszników”. 17 i 18 lipca 1944 roku około 6 000 żołnierzy AK, w tym 650 oficerów i podoficerów zostało rozbrojonych i w większości wysłanych w głąb ZSRR. Owe dwa dni były wstępem do starannie zaplanowanej i gorliwie przeprowadzonej akcji sowietyzacji wschodnich terenów Polski. Ci co uniknęli lipcowego rozbrojenia złożyli broń, bądź wraz ze swoimi oddziałami ruszyli w kierunku zachodnim. Ponieważ na terenach wschodnich rozpoczęła się trzecia okupacja sowiecka, która miała się już nigdy nie zakończyć, mieszkańców niejako z przydziału zaczęto traktować jak obywateli sowieckich, których obowiązywał Kodeks Karny z 1926 roku, a zwłaszcza art. 58, który pozwalał skazywać na śmierć bądź gigantycznie długie odsiadki w łagrach, za szeroko pojmowaną przez NKWD „działalność kontrrewolucyjną”. Masowe aresztowania, przymusowy pobór do armii sowieckiej, nakładanie kontrybucji i prześladowania sprawiły, że znów „w las” poszła ogromna rzesza młodych ludzi, tworząc oddziały leśne nastawione już tylko na przetrwanie.

Wczesną jesienią na Wileńszczyznę trafiło 605 pracowników operacyjnych[1] co daje podgląd na wyrafinowane przygotowanie się Sowietów do zmiażdżenia jakiegokolwiek ruchu oporu. Dodatkowo, po 15 listopada na terenach obecnej Litwy działało blisko 200 agentów i przeszło 1 500 tajnych informatorów zwerbowanych przez NKWD[2]. W pierwszej kolejności zajęto się rozpracowywaniem struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Na skutek takiego stanu rzeczy Komenda Główna AK uruchomiła przerzuty na tereny zachodnie, tych najbardziej zagrożonych. Do tego miały posłużyć „dziury” w sowieckim Froncie Białoruskim oraz zorganizowana przez władze sowieckie akcja „repatriacyjna”.

W październiku miała miejsce kolejna fala aresztowań, tym razem skupiono się głownie na oddziałach leśnych i młodzieży uchylającej się przed poborem do wojska – oczywiście sowieckiego.

W grudniu i styczniu sowieci wpadli w amok i zamykali bardziej, bądź mniej podejrzanych mieszkańców Wilna.

Jak wynika z danych sowieckich od lipca 1944 roku do 1 lutego 1945 roku aresztowano blisko 25 000 osób[3].

Luty 1945 roku rozwiał wszelkie nadzieje Polaków. Ogłoszono bowiem postanowienia zdradzieckiej konferencji jałtańskiej, czyli zgody naszych „sojuszników” na oderwanie przeszło połowy ziem II RP od Polski. Sowieci nadal kontynuowali masowe aresztowania, chociaż siłą rzeczy na mniejszą skalę – większość Polaków już została schwytana, bądź wypędzona.

W ciągu roku zneutralizowano podziemie polskie na Wileńszczyźnie. W tym czasie aresztowano większość przywódców Państwa Podziemnego, w tym delegatury rządu polskiego oraz działaczy różnych organizacji politycznych i społecznych, a przede wszystkim rzesze – nieskończone rzesze! – ludności cywilnej. Sceny podczas zatrzymań były iście dantejskie. Przeważnie matki traciły swoje ukochane dzieci, a co gorsza zdawały sobie sprawę, że krwawy szlak syberyjski po raz kolejny został otwarty. Jak wspomina jedna z zatrzymanych: Gdy wychodziliśmy [autorka została zatrzymana wraz z ojcem], Mamusia podeszła do nas cała drżąca, podała opłatek [był to okres Świąt Bożego Narodzenia] wypowiadając słowa „Życzę wytrwałości i szczęścia”, a mnie przytuliła mocno do serca i powiedziała: „Pamiętaj córeczko, że tylko drzewa o mocnych korzeniach przetrwają burzę, o słabych – giną. Bądź dzielna. Będę się modliła za Was”. Wirowało mi w głowie, tak bardzo chciało mi się płakać[4]. Były to momenty dramatyczne dla całych rodzin. Jak to słusznie zauważył i skwitował kolejny w tym czasie zatrzymany: Branka na wzór tej z czasów carskich, utrwalonej na obrazie Grottgera, odbywała się w nocy. Z tą tylko różnicą, że zamiast kibitki przyjechała ciężarówka.[5]

Zatrzymani trafiali do wileńskich więzień, w których warunki były tak tragiczne, że doprowadzały osadzonych do wariacji, a w skrajnych przypadkach do śmierci, nie wspominając oczywiście o brutalnych torturach, które miały za zadanie wydobyć zeznania – niekoniecznie prawdziwe. Później na wschód, w głąb nieludzkiej ziemi. Z dostępnych materiałów wynika, że z Wilna w samym tylko 1945 roku, wywieziono prawie 16 000 osób, z czego tylko połowa miała wyroki a reszta trafiała do łagrów tzw. specjalnego przeznaczenia, które można przyrównać w zasadach zasadności istnienia do aresztów śledczych, chociaż de facto nie różniły się niczym innym od obozów pracy, powszechnie zwanych Gułagami. Obozów bądź obszarów, w których przebywali Polacy z Wileńszczyzny było 25, m.in.: Workuta, Peczora, Krasnojarski Kraj, obwód Mołotowski, obwód Archangielski, Kaługa, Jełszanka, Kutaisi i in. Wg Jerzego Świtały, który opracował swoje wyliczenia na podstawie raportu: Materiały o repatriacji ludności polskiej z ZSRR, sporządzonego przez Ambasadę Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w 1946 roku na terenie ZSRR było ich 50 000[6]. Dokument ten został przygotowany na podstawie informacji od ludności zwalnianej w tym czasie z łagrów oraz z listów kierowanych do Ambasady w Moskwie. Zgodnie z Raportem, Polaków z Kresów Wschodnich II RP było 27 000 z czego 15 000 aresztowanych i internowanych (bez wyroku), a 12 000 osób z wyrokami z art. 58 KK ZSRR. System obozów GUŁag był swoistą machiną śmierci, skierowaną przeciwko niewygodnym osobom, mającym styczność z władzami sowieckimi. Bez względu na to czy osoba podejrzana o jakąkolwiek działalność antysowiecką była winna czy nie, państwo opracowało szereg przepisów prawnych umożliwiających stosowanie maksymalnej kontroli nad człowiekiem. Jako narzędzie represji wobec Polaków na terenach północno – wschodnich II RP służyły obozy tzw. specjalnego przeznaczenia. Normy prawne sowieckiego państwa zezwalały na internowanie mas ludzi, nie podając ani powodu zatrzymania, ani tego co się z nimi stanie i gdzie zostaną wywiezieni. W 1945 roku ulicami Wilna przelewała się rzesza ludności by wyruszyć, często w ostatnią podróż życia, bo to co się działo w niektórych obozach nie pozostawiało nawet cienia szans na ich powrót do domu – przepraszam, domy im zabrano i wypędzono do nowej Polski Ludowej.

Ach te pagórki, we krwi polskiej i łzach polskich Matek wykąpane, czy to właśnie dlatego tak piękne kolory macie?



[1]  H. Piskunowicz, Zwalczanie przez NKWD i NKGB polskiego podziemia na kresach północno-wschodnich II Rzeczpospolitej, [w:] Wojna domowa czy nowa okupacja: Polska po roku 1944, Warszawa 2001, s.65-74.

[2]  A. Bubnys, Walka NKGB-NKWD z polskim podziemiem na Litwie w drugiej połowie 1944 r. – na początku 1945 r., [w:] Rok 1944 na Wileńszczyźnie, pod red. J. Wołkonowskiego, Warszawa 1996, s. 195.

[3]  D. Rogut, Polacy z Wileńszczyzny w obozach sowieckich „saratowskiego szlaku” (1945-1949), Toruń 2003, s.33-36.

[4]  D. Jańczakówna – Szyksznian, 281 dni w szponach NKWD, Bydgoszcz 1997, s.17.

[5]  F. Rukszto, Nasi chłopcy w 1946 r. strajkowali w Kutaisi…, [w:] J. Surwiło, Rachunków nie zamykamy, Wilno 2007, s.53.

[6] Z archiwów sowieckich. Tom V. Powrót żołnierzy AK z sowieckich łagrów, oprac. A. Paczkowski, przeł. W. Materski, Warszawa 1995, s. 6.