facebook.com

facebook.com

Kilkanaście tysięcy kibiców śpiewających cztery zwrotki hymnu narodowego. Niektórzy wpadli w osłupienie, niektórzy ze wstydem myśleli, że przecież nie znają trzeciej, czy czwartej zwrotki. Gdy w ostatnią sobotę oglądałem mecz Legii z Górnikiem, tylko jeden obraz pozostał w pamięci. Początek meczu, drużyny minutą ciszy upamiętniają poległych w powstaniu warszawskim. Gdy minuta upłynęła kibice zgodnym chórem odśpiewali hymn. Piękny gest kibiców. Nawet komentator Canal + zauważył, że rzadko zdarza się słyszeć tyle zwrotek hymnu. I rzeczywiście. Była to z pewnością zaplanowana akcja, bo przecież kto porywałby się na śpiewanie choćby czwartej zwrotki, która znana jest może przez 1% obywateli. O ile trzy pierwsze zwrotki są na ogół znane, o tyle ostatnia na pewno mało komu obiła się o uszy. A kibice zaśpiewali cały hymn i słuchało się tego z rosnącą dumą. Kamera w tym czasie pokazywała zaproszonych na stadion powstańców, wśród których byli mężczyźni, ale i kobiety. Widok naprawdę niecodzienny, ale też radujący serce. Zresztą sama oprawa meczu również robiła piorunujące wrażenie.

Kibice mają w Polsce przyszywaną łatę, co najmniej taką jaką przyszywa się Kaczyńskiemu i Macierewiczowi. Władze wrzucają wszystkich kibiców do jednego wora i chętnie zamieniliby w słowniku słowo kibic na kibol. Z uporem maniaka od kilku lat wmawia się, że kibice to bandyci, że ich jedyną zabawą jest rozróba i szukają tylko pretekstu do konfrontacji. Tymczasem kibice organizują się nie tylko w związku z kibicowaniem tej, czy innej drużynie. Organizują się wokół ważnych wydarzeń historycznych, wokół wybitnych postaci z historii, których w PRL-u zabijano, a w III RP nie dość ich rehabilitowano, czy zgoła tłamszono pamięć o nich. Kibice przypominają o rotmistrzu Pileckim. To dla wielu z nich prawdziwy bohater.

Transparenty polityczne bolą władze, które ustami Sienkiewicza mówią, że idą po nich. Ale po kogo tak naprawdę idzie minister „ch.., d… i kamieni kupa”? Czy po tego, który niesie flagę swojego klubu, czy może po tego, który niesie flagę Polski? A może wreszcie po tego, który porządkuje groby powstańców? Tak proszę Państwa, wśród kibiców takie osoby dominują. Pewnie, że znajdzie się wśród nich jakiś bandzior, ale coraz częściej jest on marginesem, który wykluczany jest przez tych, którzy nie chcą żadnych zadym, którzy jednoczą się wokół klubu i wokół najszlachetniejszych postaci historii Polski. Kibice Legii mają nawet swoje znicze herbowe, które to zapalane są na grobach wybitnych osób, zasłużonych dla Warszawy i Polski. Na forach klubowych kibice umawiają się i organizują marsze, zbiórki pieniędzy dla potrzebujących i wiele innych inicjatyw, o których nikt nawet by nie pomyślał.

Kibicom należy się pochwała ich działań. To co robią jest naprawdę ważne. W większości są to młodzi ludzie, więc tym bardziej należy ich wspierać, choćby słownie. Mówi się, że młodzież nie ma żadnych idei, że nie ma celu w życiu. A jednak, są i tacy, którzy potrafią się zorganizować i zrobić coś dla siebie i innych. W świecie, w którym nie ma wartości, młodzi szukają swojego miejsca na ziemi. Chcą zamanifestować swoją obecność. Wielu z nich angażuje się w działalność patriotyczną. Szkoda, że władze i media skupiają się wyłącznie na negatywnej działalności nieznacznego promila bandytów, którzy z pewnością nie są kibicami a zwykłymi bandytami.

Inny jeszcze przykład z ostatnich dni. Spacerując w ostatnich dniach po Warszawie spotkać można było grupę młodych ludzi śpiewających powstańcze piosenki. Wokół nich skupionych było mnóstwo ludzi, którzy z uwagą im się przysłuchiwali. Niektórzy nawet nucili razem z nimi. Ci młodzi ludzie zadbali o odpowiednie stroje z czasów powstania, nauczyli się tekstów wielu piosenek, a przede wszystkim śpiewali jak gdyby to był ich zawód. Starsi zatrzymywali się przed nimi i z pewnością niejeden z nich wzruszył się, bo przypomniał sobie swoją młodość. Młodzi też z uwagą patrzyli na występy ulicznych muzyków.

Nie jest źle z młodymi. Drzemie w nich ogromny potencjał, który jednak musi być prawidłowo wykorzystany i odpowiednio poprowadzony. Wydaje się, że pokolenie 30 i 40-latków chyba nie do końca stanęło na wysokości zadania. Nadzieja w dzisiejszych dwudziesto i nastolatkach, którym nie wciśnie się kitu o zielonej wyspie, o kokosach, które można zarobić w korpo. Pokolenie urodzonych w latach 70 i 80-tych ubiegłego wieku łyknęło ten haczyk i zachłysnęło się wolnością. Dziś to głównie za ich sprawą poruszane są tematy in vitro, aborcji, czy antykoncepcji. To pokolenie wyraźnie przegrało swoją szansę. Piszę o tym ze smutkiem, bo sam do tego grona się zaliczam. Młodsze pokolenie być może będzie mądrzejsze o doświadczenie starszych koleżanek i kolegów. Oby tak łatwo nie łykali propagandy zewsząd na nich spływającej. Oby nie dali się nabrać na triki współczesnych demiurgów rzeczywistości, którzy widzą zagrożenie w czymś dobrym a celowo nie widzą zagrożenia tam, gdzie ono jest w rzeczywistości.

Może to ci młodzi ludzie ruszą z posad bryłę tego świata i pchną ją na właściwe tory? Może to kibice staną się zarzewiem prawdziwej wolności, której tak naprawdę do tej pory nie odzyskaliśmy. Jeszcze Polska nie zginęła, prawda? Póki Wy żyjecie, nie zginęła…

Kibiców, nie tylko Legii, ale wszystkich tych, którzy angażują się w działania patriotyczne nagradzamy przynależnością do elitarnego grona świecących przykładem. Tych młodych chłopców śpiewających na ulicach Warszawy też wciągamy na tą zacną listę. Tak trzymać!