aa.com.pl

aa.com.pl

Tytuł: Powstanie Warszawskie 1944 GLORIA VICTIS

Autor: Joanna Wieliczka-Szarkowa

Przedmowa: Prof. Witold Kieżun

Wydawca: Wydawnictwo AA, Kraków 2014 r.

Dane techniczne: format: 140×200, s. 320, oprawa twarda

Cena detaliczna: Cena detaliczna 44,00 zł

Dostępna: Książka dostępna w dobrych księgarniach, oraz na www.religijna.pl   

Informacja o książce:

70 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie – wielki zryw do walki o wolność Stolicy i całego narodu.

Książka wprowadza nas w rzeczywistość Powstania – począwszy od przygotowań i nastrojów przed jego wybuchem. Autorka opisuje pierwsze zwycięskie walki Powstańców, najważniejsze boje z wojskami okupanta, kreśli sylwetki bohaterów Powstania.

Zwraca uwagę na zmieniające się nastroje żołnierzy prowadzących nierówną, samotną walkę z wrogiem przy braku pomocy ze strony aliantów. Przedstawia dramat mieszkańców, Warszawy skazanych wraz ze swym miastem na całkowita zagładę. Choć miasto legło w gruzach, a Powstańcy ulegli przytłaczającej sile nieprzyjaciela, pozostali niezłomnymi bohaterami, gotowymi poświecić dla Ojczyzny to, co najdroższe.

Prof. dr hab. Witold Kieżun,  Kapral podch. „Wypad”

Powstanie Warszawskie 1944 roku było największym w historii świata buntem ludności milionowego miasta przeciwko okrutnej niewoli, walka o jedna z najwyższych wartości, jaka jest Wolność. Mnie, jako jednemu z już nielicznych żyjących żołnierzy Powstania, wypada wyrazić serdeczne podziękowania, autorce za tak staranne i trafne uchwycenie głębszej istoty naszego bojowego trudu, który, niestety, zbyt często jest szkalowany zarówno z wrogich pozycji politycznych, jak i ze względu na zbyt uboga znajomość całej aparatury politycznej tego okresu wojny. Mając stale w pamięci, podobnie jak większość moich towarzyszy broni, ten chyba najwspanialszy okres w naszym życiu, czytając te prace odnalazłem się na nowo w atmosferze oceny Powstania, dokonanej przez ks. Kardynała Wyszyńskiego: „Straszne to były dni, ale jakże wspaniałe”. Mogę tylko serdecznie podziękować autorce, ze właśnie w taki sposób przedstawiła nasz epos.

Informacja o autorce:

Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa, historyk, autorka książek: Czarna Księga Kresów
(Kraków 2012 r.), Żołnierze Wyklęci Niezłomni Bohaterowie (Kraków 2013 r.), Wołyń we krwi (Kraków 2013 r.), Żołnierze Niepodległości (Kraków 2013 r.), III Rzesza. Narodziny
i zmierzch szaleństwa
(Kraków 2006); Józef Piłsudski 1867-1935. Ilustrowana biografia (Kraków 2007); Współautorka książki W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach (1917-1956) (Kraków 2010) oraz serii książek historycznych dla dzieci Kocham Polskę.

prof. Witold Kieżun

Przedmowa

Powstanie Warszawskie 1944 roku było największym w historii świata buntem ludności milionowego miasta przeciwko okrutnej niewoli, walką o jedną z najwyższych wartości, jaką jest Wolność. Fenomenem historii jest również fakt, że polska podziemna armia, słabo wyposażona, w znaczniej mierze składająca się z ochotników bez wojskowego przeszkolenia, walczyła przez 63 dni z armią niemiecką – jedną z najlepszych armii świata. Dla pełnego zrozumienia istoty fenomenu Powstania Warszawskiego 1944 roku konieczna jest świadomość okrucieństwa okupacji niemieckiej w Warszawie. Ludzie, którzy nie przeżyli tej okupacji nie mogą wprost wyobrazić sobie jak wyglądała ta niewola. Godzina policyjna, nieraz nawet od 6 wieczorem, a z reguły od 20 do 6 rano. Nieustanne nocne patrole Niemców, nieraz reagujące strzałem, jeśli na rozkaz „HALT” ktoś niezbyt szybko się zatrzymał. Oczywiście niezwykle ostro egzekwowany, grożący karą śmierci zakaz posiadania radia, broni, także sztyletów czy szabli. Zamknięte uczelnie wyższe i średnie – jedyną funkcjonującą pomaturalną szkołą były dwuletnie studia techniczne dla przygotowania kadry do pracy w Niemczech, stałe nocne aresztowania według listy sporządzonej przez tajną policję „Gestapo” i zbiorowe rozstrzeliwania w lesie w Palmirach pod Warszawą. Każde wyjście na ulicę mogło skończyć się tragicznie. Stałe „łapanki” na ulicach: szereg ulic otoczonych żandarmerią i policją niemiecką, kontrola dokumentów wszystkich przechodniów. Akceptowano tylko „dobre dokumenty” poświadczające pracę w firmach niemieckich i polskich pracujących dla Niemiec. Młody mężczyzna miał jednak małe szanse na zwolnienie. Regularnie o godzinie 4-5 rano otaczano jakąś dzielnicę oddziałami wojskowymi (z reguły lotnikami ) z karabinami maszynowymi, a następnie patrole niemieckiej policji wchodziły do każdego mieszkania. Przeprowadzano rewizję wszystkich pomieszczeń i kontrolowano dokumenty. W ten sposób w czasie kontroli dzielnicy Żoliborz aresztowano mego ciotecznego brata i dyrektora gimnazjum im Józefa Poniatowskiego. Obaj zmarli trzy miesiące później w Auschwitz. Demonstracyjne publiczne rozstrzeliwanie na ulicach Polaków ubranych jedynie w długie koszule i z zakneblowanymi ustami, żeby nie mogli wznieść okrzyku: „Niech Żyje Polska !”…

Kina i teatry miały tylko programy niemieckie, stąd też i ich bojkot: „Tylko świnie siedzą w kinie” i okresowe odpalanie przez nasze podziemie pocisków ze żrącym dymem w kinach. Do tego powszechna nędza: rabunek zbiorów na wsi poprzez nakaz olbrzymich dostaw obowiązkowych, tragiczny niedobór żywności, niezwykle małe przydziały żywności na kartki. To wszystko budziło uczucie nienawiści, chęć srogiej zemsty. Piękny, cytowany w niniejszej książce wiersz powstańca „Bonawentury”, kończy się autentycznie katolickim apelem:

Uchroń nas od zła i nienawiści,

Niechaj się odwet nasz nie ziści,

Na przebaczenie im przeczyste

Wlej w nas moc, Chryste

nie stał się upowszechnionym hasłem, jednak w czasie Powstania 1944 roku nie mordowaliśmy niemieckich jeńców, którzy, drżąc ze strachu, prosili : „Towarzysze, nie mordujcie nas” . Odpowiadaliśmy: „Jeńców nie mordujemy”. Po kapitulacji duża grupa jeńców niemieckich wróciła do swoich oddziałów.

Nic więc dziwnego, że gdy od 21 lipca 1944 przez Warszawę uciekała rozbita niemiecka armia, z żołnierzami na chłopskich wózkach – brudnymi, często już bez broni, to tylko czekaliśmy na rozkaz rozpoczęcia walki – tym bardziej, że radio Moskwa i polskie komunistyczne radio Kościuszko ze Związku Radzieckiego zaczęły nadawać apele gorąco wzywające do rozpoczęcia walki w Warszawie. „Armia Czerwona jest już tuż, tuż i trzeba szybko jej pomóc zająć bez walki Warszawę.” 25 lipca ukazały się też ulotki Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z Lublina z podobnie gorącym apelem i zapewnieniem, że Polska Armia, razem z Armią Czerwoną liczą na pomoc wszystkich mieszkańców Warszawy we wspólnej walce w Niemcami.

Tymczasem, niestety, widać było, że Niemcy już opanowują szał ucieczki, wracali nawet cywilni niemieccy urzędnicy. Dnia 27 lipca ogłoszono przez megafony komunikat gubernatora Fischera, że Warszawa zostaje ogłoszona fortecą, „Festung Warschau”, to znaczy, że będzie się bronić do ostatniego żołnierza i dlatego rozkazuje stawiennictwo dnia 28 lipca o godzinie 8 rano na wymienionych placach 100 tys. mężczyzn od 16 do 65 roku życia, do robót fortyfikacyjnych. Niewykonanie rozkazu będzie karane – oczywiście karą śmierci. Warszawiacy nie wykonali tego wojennego rozkazu, zgłosiło się tylko kilkadziesiąt osób. Był to jedyny przypadek w całej historii okupowanej Europy zbiorowego niewykonania niemieckiego rozkazu wojennego. Dowództwo AK w tej sytuacji wydaje rozkaz: 28 lipca godzina 20 mobilizacja, wszyscy akowcy meldują się w zaplanowanych wcześniej lokalach kontaktowych, gdzie będzie przygotowana broń. Czekamy z bronią całą noc, rano rozkaz: „Broń ukryć w punktach zbiórki, wracać do domu i czekać na rozkazy”. Okazało się, że jeszcze nie wszystkie służby niemieckie wróciły, że nie mają jeszcze siły do wykonania wyroku śmierci na 100 000 Warszawiaków, a Armia Czerwona jeszcze nie wkroczyła na przedmieścia Pragi, prawobrzeżnej Warszawy.

Premier polskiego rządu w Londynie, Stanisław Mikołajczyk, mający ustalić w Moskwie ze Stalinem formy współpracy z polskimi komunistami, dopiero odlatuje do Moskwy. 30 lipca nasz wywiad dowiaduje się, że 2 sierpnia jest zarządzona ewakuacja niemieckiej cywilnej służby, mają mieć żywność na dwa dni. Sprawa jest już jasna, akcja likwidacji już zdemaskowanej AK ma nastąpić prawdopodobnie 3 sierpnia, zaraz potem ma być zarządzona ewakuacja całej polskiej ludności, tak jak to już zrobiono w twierdzy Mińsk Litewski (miasto zostało zniszczone w 92 %, a 40 % jego mieszkańców zginęło w czasie ewakuacji). 31 lipca okazuje się, że patrole czołgowe Czerwonej Armii zbliżają się do Pragi.

Tak więc początek Powstania to 28 lipca – i to nie na rozkaz dowództwa AK, lecz decyzją ludu Warszawy, niewykonania pod grozą kary śmierci rozkazu gubernatora Fischera. Ciąg dalszy to już logiczna konsekwencja – z poważnymi pozytywnymi perspektywami – porozumienia w Moskwie: Mikołajczyk – Stalin – Bierut, Wasilewska, Osóbka-Morawski, z okresu 1-7 sierpnia 1944 r. w Moskwie. Wizyta premiera Mikołajczyka została zaaranżowana przez Churchilla. Już wtedy padła jednoznaczna, okrutna odpowiedź polskich komunistów rezydujących w Moskwie: „Nie, żadnych porozumień z Londynem, żadnej pomocy dla ‘awantury’ w Warszawie. Tak więc niech ginie Warszawa w nierównej walce, niech ginie 200 000 Warszawiaków, ale dla nas ważniejsza jest nasza pełna komunistyczna władza. Można było liczyć, że Wasilewska, której przyjaźń ze Stalinem była powszechnie znana, zasugeruje Stalinowi pomoc, bo i tak Armia Czerwona w Warszawie to pewna władza komuny. Warto to zapamiętać, także dla zrozumienia faktu dlaczego wszyscy postkomunistyczni autorzy tak krytycznie oceniają Powstanie Warszawskie. Premier Mikołajczyk jak zmyty wraca 7 sierpnia do Londynu. Niestety, Mikołajczyk nie wiedział wówczas o zdradzie Roosevelta, który w tajemnicy zawarł ze Stalinem w 1943 roku w Teheranie umowę, że Polska odda Stalinowi całe Kresy z Lwowem i Borysławiem, ale z zastrzeżeniem że Stalin nie ujawni tej umowy, żeby Polacy w Ameryce nie przeszkodzili w wyborze Roosevelta na trzecią kadencję. Nie wiedzieliśmy też, że Roosevelt planuje po wojnie zlikwidowanie światowego systemu kolonialnego w porozumieniu z ZSRR. Dlatego po pokonaniu niemieckiej armii gen. Rommla w Afryce, kategorycznie nie zgodził się na plan Churchilla, zakładający zaatakowanie Niemiec przez Grecję, Jugosławię, Węgry i w ten sposób w ciągu kilku miesięcy wyzwolenie Polski z okupacji niemieckiej. ZSRR bez całej Europy Środkowej i połowy Niemiec nie byłby wystarczająco potężny jako partner do likwidacji Imperium Brytyjskiego i innych państw kolonialnych. Roosevelt ujawnił swoją koncepcję amerykańskiemu kardynałowi, arcybiskupowi Nowego Yorku, Francisowi Josephowi Spellmanowi w 1941 roku, po podpisaniu umowy pomocy dla ZSRR, z zastrzeżeniem utrzymania jej w tajemnicy przez 25 lat po jego śmierci. Wyjaśnił mu też, że Stalin pozwolił prawosławnym popom dołączyć do oddziałów wojska i dał możliwość kształcenia nowych popów, obiecując wprowadzić po wojnie system demokratyczny. Roosevelt z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym stwierdził, że likwidacja kolonializmu jest moralnym obowiązkiem Stanów Zjednoczonych, jako pierwszego kraju, który w 1775 roku rozpoczął walkę o wolność przeciwko Imperium Brytyjskiemu.

Tak więc Powstanie 1944 roku to przykład typowej dla greckiego dramatu sytuacji tragicznej – każda decyzja doprowadza do tragicznego efektu, zniszczenia miasta i jego zabytków, olbrzymiej liczby ofiar. Jednak to wszystko, począwszy od 1939 roku, rodzi się ze zdrady aliantów, którzy wykorzystali nasz potencjał ideowy, naszą bojową postawę, a ostatecznie zgodzili się na pozbawienie nas niepodległości. Uzależnienie Związku Sowieckiego od dostaw broni i wszelkiego rodzaju sprzętu wojennego ze Stanów Zjednoczonych było tak olbrzymie, że np. doprowadzenie do zgody na lądowanie na lotniskach radzieckich 104 samolotów amerykańskich z zaopatrzeniem bojowym w dniu 18 września mogłoby być wymuszone na początku Powstania. Autorka książki cytuje tu opinię generała Bora, który twierdził , że przy tak wielkim „zastrzyku” broni były szanse na zdobycie i utrzymanie całego miasta. Podobnie ogłoszenie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii (w końcu naszych sojuszników) dotyczące praw kombatanckich dla nas, Akowców, z konsekwencją restrykcji w przypadku ich nie uwzględnienia, miało miejsce dopiero 30 sierpnia, a nie na przykład 2 sierpnia. Ilu naszych jeńców by ocalało, a być może ocalałaby Wola i Ochota. Była to walka Polskiej Armii, a nie „rewolucjonistów”. Doskonale widać, jak znowu zostaliśmy zdradzeni przez wiarołomnych aliantów.

Autorka niniejszej książki bardzo starannie wybrała fragmenty epopei Powstania, niezwykle trafnie charakteryzując niesamowitą atmosferę jedności, miłości, braterstwa, fenomenu ukształtowania się jednej wielkiej rodziny, pełnej radości z odzyskiwanej wolności w pierwszych dniach Powstania . Ta atmosfera coraz bardziej bladła w miarę ponoszenia coraz większych strat i pogromów, ale to ona była najbardziej charakterystyczną cechą tego okresu, tak pięknie scharakteryzowanego przez kardynała Wyszyńskiego.

Wyczerpująco przedstawiono tu tragedię Woli i Ochoty, wymordowanie jezuitów i redemptorystów. Wydaje mi się, że Niemcy tak okrutnie postępowali tylko w Polsce, tu zamordowali większość Żydów, głodzili na śmierć jeńców sowieckich. Czytając opisy tych morderstw i gwałtów, a jednocześnie informacje o ucieczce od odpowiedzialności i znając obecne światowe tendencje pisania tylko o zbrodniach „jakichś nazistów”, którzy ostatecznie okazują się Polakami w „polskich obozach koncentracyjnych”, zastanawiamy się, ile jest warta idea sprawiedliwości w demokratycznych krajach Unii Europejskiej i jej kierowniczej siły – Niemiec.

Cennym wątkiem książki jest zdemaskowanie negatywnej postawy wobec Powstania większości angielskiej prasy, znajdującej się pod jednoznacznym wpływem lewicy dyrygowanej przez agentów Moskwy. Skoro kierownictwo brytyjskiego wywiadu było opanowane przez radzieckich agentów (Kim Philby) to oczywiście i prasa brytyjska była pod ich wpływem.

Autorka trafnie koncentruje się na tych akcjach bojowych, które odegrały istotną rolę w pierwszym zwycięskim etapie Powstania. Wzruszającym fragmentem książki jest też opis świata kultury, tragizmu losów jej twórców, poświęcenia i odwagi zespołów filmowych.

Mnie, jako jednemu z już nielicznych żyjących żołnierzy Powstania, wypada wyrazić serdeczne podziękowania autorce za tak staranne i trafne uchwycenie głębszej istoty naszego bojowego trudu, który, niestety, zbyt często jest szkalowany zarówno z wrogich pozycji politycznych, jak i ze względu na zbyt ubogą znajomość całej aparatury politycznej tego okresu wojny. Mając stale w pamięci, podobnie jak większości moich towarzyszy broni, ten chyba najwspanialszy okres w naszym życiu, czytając tę pracę znalazłem się w atmosferze oceny tych dni, dokonanej przez ks. kardynała Wyszyńskiego: „Straszne to były dni, ale jakże wspaniałe”. To była realizacja marzenia poety z Wesela Stanisława Wyspiańskiego: „A tak by się dusza rwała do wspaniałych wielkich rzeczy”. Mogę tylko serdecznie podziękować autorce, że właśnie w taki sposób przedstawiła nasz epos – powtarzam – największego zrywu walki o wolność w historii ludzkości.

Sądzę, że liczne, wręcz ordynarne i negatywne oceny Powstania, w świetle trafnie dobranych opisów stają się odpowiednikiem dalszej partii wiersza Wyspiańskiego: „a tu pospolitość skrzeczy, a tu pospolitość tłoczy, włazi w usta, uszy, oczy”.

                                                                                    Witold Kieżun,

                                                                                    kapral podch. „Wypad” V.M. K.W.