fronda.pl

fronda.pl

Wpadłaś? Zajmiemy się tym! Twój lekarz zasłania się klauzulą sumienia? Przyjdź do nas, my sumienia nie mamy! Czy takie reklamy wkrótce nas zaleją?

Pani dziecko jest chore i nie ma szans na przeżycie. Ja nie dokonam aborcji, bo nie pozwala mi na to sumienie, ale proszę udać się do kliniki przy ul. Chazana, gdzie z pewnością uzyska pani wszelką potrzebną pomoc w tym zakresie. Czy według aborcjonistów tak miało to wyglądać? Przecież wówczas prof. Chazan stałby w jednym szeregu z tymi, którzy zajmują się aborcją. Przecież on podesłałby kolejnego klienta, którego należy unicestwić. Ale prof. Chazan tego nie zrobił i chwała mu za to. Jako katolik chciałbym, żeby moja Żona trafiła do takiego lekarza. Nie chciałbym, żeby trafiła do mordercy, którego jedyną propozycją w zaistniałej sytuacji, byłaby aborcja. Gdyby tak było, od razu zgłosiłbym to do prokuratury, bo lekarz-morderca to połączenie, którego nijak nie można obronić. Lekarz nie jest od zabijania, nie jest od odbierania życia, ale jedynym zadaniem lekarza jest leczyć, ratować życie. Cóż to za lekarz, który mając do wyboru życie i śmierć, wybiera to drugie? Jest mordercą!

In vitro kosztuje, antykoncepcja kosztuje, aborcje kosztują. To zachcianki lewaków, na które jako katolik absolutnie się nie godzę. A ktoś decyduje, że pieniądze idą na te haniebne cele. Spójrzmy na cały ten proceder.

Przychodzi kobieta do ginekologa. Nie chce mieć dzieci, wiec ten wspaniałomyślnie wypisuje receptę na antykoncepcję. Ta zadowolona wychodzi od lekarza i pędem do apteki. Tam wydaje masę kasy i od czasu do czasu ponownie nawiedza i lekarza, i aptekę. Wychodzi obładowana reklamówką leków, które sprawią, że będzie mogła używać na całego. Bawi się świetnie. Trwa to rok, dwa, pięć. No ale przecież czas się ustatkować, czas pomyśleć o rodzinie. A może by tak dziecko? Dobry pomysł. Znowu udaje się do lekarza a ten bezradnie rozkłada ręce i mówi, że antykoncepcja „nieco” zaburzyła płodność tej kobiety, ale da się to naprawić. Trwa to rok, dwa, czasem pięć. Zdesperowana kobieta chodzi od lekarza do lekarza, szukając takiego, który jej pomoże. Oczywiście na swej drodze spotyka takiego, który oferuje jej In vitro. To rzecz jasna kosztuje, ale przecież od czego jest państwo, które pomaga kobiecie w osiągnięciu szczęścia. W międzyczasie kobieta dzięki In vitro zachodzi w ciążę. Kolejne badania potwierdzają, że coś jest nie tak z dzieckiem. Może urodzić się z wadami. Co robić? Kobiecie ktoś podsuwa pomysł, że przecież można to dziecko zabić i zapodać sobie kolejne. Oczywiście nikt nie powie kobiecie, że to zabójstwo, tylko wmówią jej, że to aborcja a przecież to nie są równoważne słowa. Kobieta dokonuje aborcji i znowu stara się o dziecko…

Ingerowanie w naturę robi swoje. Najpierw trzeba się wyszaleć, zatem kobiety i mężczyźni tworzą bariery, które uniemożliwiają zajście w ciąże. Bronią się rękami i nogami przed „wpadką”, bo przecież oni tacy młodzi, chcą trochę poużywać życia, zanim staną się odpowiedzialni. Oczywiście wszyscy naokoło stwierdzają, że są odpowiedzialni, że do dzieci to trzeba dorosnąć. Czują się w tym wszystkim wspierani zewsząd. Nikt nie zwraca im uwagi, że ich postępowanie jest niemoralne, gorszące. Bo kto to ma robić? Państwo? Przecież państwo wyznaje zupełnie inne wartości, gdzie wykorzystuje się kobietę i mężczyznę, żeby dać zarobić przemysłowi farmaceutycznemu a potem wszelkim klinikom zajmującym się leczeniem niepłodności. Głowę daję sobie uciąć, że ci sami ludzie zajmują się antykoncepcją i leczeniem niepłodności. I mają podwójne zyski z tego. Najpierw zapobiegają ciążom, potem je wywołują. I jedno, i drugie kosztuje, z czego biedna kobieta i naiwny mężczyzna nawet nie zdaje sobie sprawy. I tak machina kręci się.  A myślą Państwo, że aborcje są oferowane za darmo? Przecież to biznes przynoszący horrendalne zyski mordercom, którzy na dodatek mają przyzwolenie od rządów różnych krajów.

Dyskusja trwa w najlepsze. Od zawsze ścierają się ze sobą dobro i zło i nie ma co ukrywać, że często zło wygrywa. Wygrało i tym razem, ale nie ma co załamywać rąk, tylko trzeba bronić tej postawy do upadłego. Trzeba pokazywać, że samowolki w tej materii być nie może. Trzeba świecić przykładem, jak prof. Chazan. I choć będą szydzić, będą wyzywać od ciemniaków, to należy trwać. Trwać przy dobru!

Przychodzi kobieta do ginekologa. Na drzwiach gabinetu wielkimi literami napisane jest, że w razie zachcianki pacjentki, ów ginekolog dokona aborcji. Czy tego chcecie wy wszyscy, którzy krytykujecie postawę prof. Chazana? Bo ja życzę sobie, żeby na drzwiach lekarzy sumienia wisiała karteczka, że oni za żadne skarby nie dokonają aborcji, że podpisali klauzulę sumienia. Jeśli tylko zobaczyłbym taką karteczkę to przynajmniej wiedziałbym, że to lekarz godny zaufania a nie potencjalny morderca mojego dziecka. Czy zatem zgodzicie się na to, żeby jawne było to, kto dokonuje aborcji, czy może wolicie, żeby dalej działać w podziemiu? Będziecie chronić prywatność lekarza dokonującego aborcji? Skoro nie wstydzicie się swoich czynów, to żądajcie jawności od lekarzy aborcjonistów. Ktoś zaraz wskaże Piechę jako tego, który dokonywał aborcji a teraz jest europosłem PiS-u. Słowo dokonywał jest tu zasadnicze, bo choć to co robił było przecież mordowaniem, ale przynajmniej nawrócił się ze złej drogi.

Klauzula sumienia nie funkcjonuje w życiu publicznym. Bo czymże jest sumienie w obliczu prawa? Prawo nakazuje lekarzowi wskazać placówkę, w której można dokonać aborcji. A co jeśli taki lekarz ma sumienie, które nie pozwala mu na takie działania? Przecież jeśli powiem złodziejowi, że znam sklep, który można obrabować bez problemu, czy wówczas nie uczestniczyłbym w złodziejstwie?

Jestem za jawnością. Wskażcie tych, którzy podpisali klauzulę sumienia, ale jednocześnie wskażcie tych, którzy dokonują aborcji. Tych drugich będę omijał szerokim łukiem. Co wy na to, mordercy?