kronikapanstwaupadlego.salon24.pl

kronikapanstwaupadlego.salon24.pl

Tuszowanie prawdy przez obecne władze, wyśmiewanie tych, którzy do niej dążą pokazują jasno i wyraźnie, że są środowiska, którym zależy na tym, żeby była ona zakopana w smoleńskiej ziemi, żeby rdzewiała we wraku samolotu, żeby nie została odkryta. Wiemy tyle samo co 4 lata temu. Ani o krok do przodu nie posunęła się nasza wiedza dotycząca wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. 96 osób zginęło. Wiadomo gdzie, wiadomo kiedy. Cała reszta owiana jest tajemnicą, choć zewsząd padają głosy, że przecież wszystko jest jasne – to wina zuchwałych pilotów i naciskającego ich prezydenta.

Nie posiadam wiedzy tajemnej na temat tego wydarzenia. Nie będę zatem snuł żadnych teorii, ale zastanawia mnie jedna rzecz – dlaczego wszyscy ci, którzy „rzygają już Smoleńskiem” nie potrafią zdobyć się na odrobinę refleksji. Dlaczego choć przez moment nie zastanowią się nad otaczającą ich rzeczywistością. Przecież każdy z nas może być ofiarą wypadku i czy też chcielibyśmy, żeby życie toczyło się dalej? Czy chcielibyśmy jednak, żeby ktoś był dociekliwy i znalazł sprawcę wypadku? Jesteśmy małymi pionkami, ale nawet ci najmniejsi potrzebują prawdy. Skoro w wielkiej sprawie zrobiono wielkie g…., to w przypadku małej sprawy możemy być pewni, że nikt nie będzie dociekać prawdy. Dlatego argumenty osób krzyczących, żeby zostawić Smoleńsk w spokoju są de facto kopaniem dołków pod samym sobą. Przecież jeszcze dziś może nas spotkać niewyjaśnione nieszczęście… Życzę tym, którzy głośno krzyczą, że Smoleńsk nic ich nie obchodzi, żeby nie znaleźli się w sytuacji, w której oni sami będą chcieli znać prawdę. Może to okazać się smutnym doświadczeniem w ich życiu.

O katastrofie smoleńskiej napisano i powiedziano już wiele. Jedna rzecz jest jednak przerażająca – dlaczego ludzi, którzy chcą odkrywać prawdę traktuje się jak wariatów? Może nie podobać się koncepcja jedna, czy druga, ale przecież zdrowy rozsądek nie pozwala wykluczyć różnych wątków tej katastrofy. Mogła to być zwyczajna katastrofa lotnicza, mógł to być splot niesprzyjających warunków atmosferycznych z błędami pilotów, wieży kontrolnej. Mógł to być wybuch, mógł to być zamach. Koronnym argumentem przeciwników badania tej sprawy przez zespół Macierewicza jest jeden – Macierewicz to wariat. Ileż to w mediach słyszy się wypowiedzi polityków, czy nawet psychologów, którzy bez mrugnięcia powieką stwierdzają, że Macierewicz to wariat i że trzeba go przebadać. Ci sami ludzie nie widzą wariactwa, gdy widzą chłopa ubranego jak baba, wyglądającego jak baba, mówiącego jak baba. Nie widzą wariactwa, gdy wokół mają tylu degeneratów i wykolejeńców. Transseksualista jest normalny, ale już ten, który chodzi i rozgłasza różne teorie, to wariat. Chwyt o chorobie psychicznej był często stosowany za PRL-u. Jeśli ktoś miał zdanie przeciwne do kolektywu, od razu przyprawiano mu gębę wariata i przeważnie taki delikwent był spalony w oczach otoczenia i całego społeczeństwa. Propaganda robiła swoje, przekaz poszedł w świat. Jeśli nie wypalał argument o wariactwie to mówiono, że to gej. Dziś poprawność polityczna nie pozwala na użycie takiego zwrotu, bo przecież nie będzie się strzelało we własną stopę.

Prawda ma moc wyzwalającą. Poznanie prawdy przynosi niesamowitą ulgę. Nawet jeśli ta prawda boli, nie jest po naszej myśli, to jednak ma moc kojącą. Prawda powoduje, że kamień spada z serca. Dążenie do prawdy jest drogą dla odważnych. Można dostać po łbie przy odkrywaniu tej prawdy, można narazić się na wiele nieprzyjemności, jednak upór i ta satysfakcja po dotarciu do niej jest bezcenna.

Osoby krzyczące, żeby zostawić Smoleńsk w spokoju nie zasługują na najmniejszy choćby szacunek. Wydaje się, że odkrycie prawdy o Smoleńsku pokaże prawdziwą twarz polskiej polityki. Tuszowanie jej przez obecne władze, wyśmiewanie tych, którzy do niej dążą pokazuje jasno i wyraźnie, że są środowiska, którym zależy na tym, żeby była ona zakopana w smoleńskiej ziemi, żeby rdzewiała we wraku samolotu, żeby nie została odkryta. Prawda mogłaby obnażyć złe zamiary wielu, pokazać w złym świetle tych, którzy są dziś na piedestale, podważyć wiarygodność.

Nie żądam od Tuska badań psychiatrycznych, choć krążyły legendy o tym, że po przegranych wyborach w 2005 r. udał się na leczenie psychiatryczne do Londynu, nie chcę od Komorowskiego, żeby przedstawił aktualne badania psychologiczne, nie mam zamiaru oczekiwać konkretnego świstka papieru od Sikorskiego, Laska, Olejnik, Cimoszewicza, Palikota, Millera, czy Nałęcza.  Nie oczekuję od nich nic, poza jednym. Odejdźcie, przestańcie szkodzić Polsce. Przestańcie wmawiać ludziom swoje teorie, bo już nieraz godziły one w interesy mojej Ojczyzny. Dajcie dojść do głosu tym, którzy chcą poznać prawdę. Nie przeszkadzajcie i nie siejcie fermentu. Jeszcze raz proszę, odejdźcie.