motokiller.pl

motokiller.pl

Początek roku to czas dla alkoholików wymarzony. Impreza goni imprezę, zabawa na całego bez żadnych hamulców. Jest co świętować, bo przecież najpierw trzeba godnie pożegnać stary rok i jeszcze godniej przywitać nowy. A że święto, to najlepiej przy butelce niekoniecznie markowego alkoholu. Ważne, żeby sponiewierał. Alkohol leje się strumieniami, a potem ktoś musi zawieźć kogoś, trzeba iść do pracy, powraca szarzyzna, a alkohol w najlepsze krąży sobie w organizmach świadomych i nieświadomych pijących. Wypadek…Skąd my to znamy, prawda? Ostatnie dni to zalew informacji o pijanych kierowcach, którzy spowodowali wypadki, w których śmierć ponieśli zwykli przechodnie, czy użytkownicy dróg. Media zastanawiają się nad problemem pijanych kierowców, tymczasem… dosłownie kilka chwil wcześniej mignęła reklama z alkoholem. Włączając telewizję, od razu przed oczami stają ogromne reklamy, z których niemal wylewa się na nas alkohol. Reklama nawołuje, że tylko zimne piwo ugasi nasze pragnienie. Zaraz za nią inna reklama, która sugeruje, że bez alkoholu nie ma mowy o dobrej zabawie. W tle młodzi i uśmiechnięci ludzi, którzy trzymają w ręku kufle pełne złocistych napojów.

Piękne kobiety wiszą na ramionach podchmielonych gości, w tle widać wspaniałe samochody, którymi do pubów przyjechali ci młodzi ludzie. Impreza trwa na całego, kolejny kufel wypełnia się złocistym napojem. Pan spotyka przypadkową panią, a dalej znają Państwo schemat. Tego już jednak reklama nie pokazuje. Ale daje do myślenia, sugeruje scenariusz. Jednak tego co jest jeszcze dalej w ogóle nie podaje. A co jest dalej? W najlepszym wypadku kac, czy to związany z wypiciem morza alkoholu, czy kac moralny związany z nawiązaniem romansu z kobietą, której nawet imienia się nie pamięta. Ten kac moralny oczywiście trzeba zapić następnego dnia, żeby zapomnieć, zatem jeśli rzecz opisana powyżej miała miejsce w piątkową noc, to obowiązkowo należy to powtórzyć w sobotnią. Ale twórcy reklam to jednak spryciarze. Dobra zabawa, ugaszenie pragnienia, „wzięcie” u płci przeciwnej (choć i nie tylko) – to daje alkohol. Żadnych minusów. Jednak w tle pojawia się wypasiona fura. Tą wypasioną furą młody człowiek przyjeżdża napić się ze znajomymi. Potem do tej wypasionej fury wsiadają upojeni alkoholem ludzie. Tego już nie ma w reklamach, o tym reklamodawca nawet się nie zająknie. Od tej pory producent alkoholu nie bierze odpowiedzialności. On zapewnił dobrą zabawę, on umożliwił nawiązanie chwilowego romansu, on sprawił, że puściły hamulce moralne. A to co później to już nie jego sprawa. Dla producenta alkoholu liczy się potem zysk.

Gdy już uda się zamknąć tę reklamę z alkoholem otwieramy wiadomości. A tam nagle pojawia się informacja: PILNE – pięć młodych osób zginęło w wypadku. Trzy dziewczyny w wieku 15-23 i dwóch mężczyzn w wieku 18 i 27 lat. Kolejna wiadomość w podobnym tonie. Schemat jest ten sam, od dziesięcioleci. Młodzi ludzie wracają z imprezy, trzeba przecież jakoś wrócić do domu. Za kierownicą siada tzw. łoś i wiezie całą pijaną ferajnę. Dobrze, jeśli ten łoś jest trzeźwy, ale jak to z łosiami bywa, przeważnie są napruci jak messerschmitty, a do tragedii niedaleka droga.

Alkohol płynie wartkim strumieniem po naszych ulicach. Wszechobecne reklamy alkoholu widzą dzieci, które dostają przekaz, że bez alkoholu nie ma dobrej zabawy. Ten przekaz mają już w głowie, a przecież to jest główne zadanie reklamy – usadowić się w świadomości i czekać na właściwy moment, kiedy to zacznie się impreza małolatów a jeden z nich przypomni sobie, że przecież w reklamie usłyszał, że dopiero wtedy zaczyna się dobra zabawa. I koło się zamyka.

Alkohol wlewa się do naszych mieszkań i domów i na dobrą sprawę nie możemy się temu przeciwstawić. Media wałkujące temat pijanych kierowców są do bólu obłudne. Jak można wytykać palcem pijaków za kierownicą jednocześnie samemu promując alkohol w swojej stacji? Ktoś powie, że takie są prawidła rynku, że emitujący reklamy nie odpowiada za treść reklam i po prostu realizuje zlecenie reklamodawcy. Przyzwolenie właścicieli stacji radiowych i telewizyjnych na emisję reklam z alkoholem w tle jest niejednokrotnie przyczynkiem do tragedii wielu ludzi. Reklama nawołująca do wypicia alkoholu jest jak kusa spódniczka pięknej kobiety, która z pewnością skusi choćby jednego zboczeńca. Media rozpalają iskrę, która w niektórych przypadkach kończy się dramatycznym pożarem, a potem jak gdyby nigdy nic bawią się w strażaków, którzy za wszelką cenę chcą ugasić pożar, który niejako sami rozpalili. Może to nazbyt naciągane, może wyciągam za daleko idące wnioski, ale czy nie ma w tych słowach odrobiny racji?

Jakże obłudny jest Janusz Palikot, który ma czarną listę pijanych posłów a sam pił w miejscu publicznym, szydząc z Lecha Kaczyńskiego. Jego obłuda sięga zenitu, gdy uświadomimy sobie, że swego czasu był mocno związany z branżą alkoholową. Ile obłudy jest w mediach, skoro takie persony mają cokolwiek do powiedzenia w tej akurat materii. Widzą media błędy innych, ale warto, żeby uderzyły się najpierw w swoje piersi.