politykierstwo.pl

politykierstwo.pl

Przejeżdżając wczoraj przez centrum Warszawy zobaczyłem licznik wskazujący poziom zadłużenia. Licznik pędzi jak szalony. Jest szybki jak niedoszłe Pendolino, dużo szybszy niż zegarek byłego ministra Nowaka, szybki niczym licznik wskazujący zużycie prądu przez rodzinę Griswoldów po uruchomieniu świątecznej dekoracji (film z Chevy Chasem). Początkowo ciężko dojrzeć ile to zadłużenie dokładnie wynosi, ale stojąc w korku można to uczynić. Trzeba jednak być biegłym z matematyki, bo liczenie do tysiąca nie wystarczy, do miliona też za bardzo się nie przyda, miliard w rozumie też okazuje się niewystarczający. Szanowni Państwo, Polska dochodzi do magicznej granicy biliona złotych. Już teraz wiem, dlaczego co niektórzy tak usilnie dążą, aby w Polsce było Euro. Powód jest tylko jeden a mianowicie ten, że gdy wejdzie nowa waluta, to z automatu dług zostanie zmniejszony o cztery razy. Jeśli zatem dług na koniec 2014 roku przekroczy bilion złotych, to po wejściu Euro zmniejszy się do 250 miliardów. Nie jest ważne, że będzie to kwota podana w Euro, ważne, że zmniejszy się liczba i to czterokrotnie. Taki to chytry plan szykują nam bonzowie z PO. Najgorsze jest to, że ciemny lud to kupi, bo w zasadzie od kilku lat kupuje wszystkie kłamstwa i nic sobie z tego nie robi.

Bilion złotych, przyznajcie Państwo sami, że liczba robi wrażenie. Nie wiem, czy będę w stanie przedstawić tę liczbę, bo jednak o wiele łatwiej napisać słowo „bilion”, używając literek, niż wpisać cyfry (łatwo się pomylić). Ale spróbuję, mimo wszystko 1 000 000 000 000 zł. Dwanaście zer musi robić wrażenie, nawet na tych, którzy pławią się w luksusach. Każdy nowonarodzony obywatel państwa rządzonego przez PO ma na dzień dobry dług wynoszący blisko 26 tys. zł. Ot tak, na dobry początek ziemskiego życia. A że rodzi się nas coraz mniej to szanse, że dług jeszcze wzrośnie są naprawdę spore.

Nie chcę pastwić się nad miłościwie nam panującymi, bo nie powinno się kopać leżącego, ale oni jakoś nie mają skrupułów, oni kradną na potęgę, biorą ile się tylko da, za nic mając uczciwych obywateli.

Pomysł z licznikiem w centrum stolicy zrodził się w głowie profesora Leszka Balcerowicza, tego, który już kiedyś zarządzał finansami. To za jego kadencji jako ministra finansów w Polsce drastycznie wzrosła fala samobójstwo, spowodowanych głównie strachem przed niemożnością spłacenia zaciągniętych kredytów.

Należy umieć oddzielić ziarno od plew i nie wierzyć zapewnieniom Balcerowicza i jemu podobnych, bo ich czas już minął, ich rzekomo wspaniałe decyzje okazały się kulą u nogi, kamieniem u szyi wielu rodzin w Polsce.

Licznik bije każdemu z nas. U niektórych pędzi jak szalony, ale licznik związany z naszym zadłużaniem można przystopować, można sprawić, by ci, którzy marnotrawią majątek narodowy (choćby poprzez prywatyzację wszystkiego co się da za psie pieniądze) odeszli na zawsze, przeminęli z wiatrem i pozostali jedynie niemiłym wspomnieniem. Czasu nie da się zatrzymać, wehikułu czasu nie udało się skonstruować, ale można spróbować zatrzymać tych, którzy już teraz sprawiają, że przyszłość nasza, naszych dzieci i wnuków nie rysuje się w kolorowych barwach.

Życzę Państwu w Nowym Roku zatrzymania (choćby i w areszcie) tych, którzy decydują o naszym losie. Może poprzez uczciwe wybory, może przez odpowiednie służby państwowe. Nieważne jak to nastąpi, ważne, żeby nastąpiło, bo tylko wtedy możemy mieć pewność, że polskie tętno wróci na właściwe tory. Do siego roku!