wpolityce.pl

wpolityce.pl

Najnowsza książka Sławomira Cenckiewicza „Wałęsa. Człowiek z teczki” to bez wątpienia prawdziwe wydarzenie. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą zrozumieć, w jakim kraju dziś żyją. To odtrutka na kłamliwy film Wajdy o Wałęsie. To sposób na wyjście z sieci kłamstw, na których zbudowano III Rzeczpospolitą. Po jej przeczytaniu już nic nie będzie takie jak przedtem.

Sławomir Cenckiewicz to niewątpliwie jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, znawca wszystkich meandrów biografii Lecha Wałęsy. Jego publikacje dotyczące byłego lidera „Solidarności” takie jak SB a Lech Wałęsa – przyczynek do biografii (napisana wspólnie z Piotrem Gontarczykiem) czy Sprawa Lecha Wałęsy, wzbudziły ogromne emocje, ale co najważniejsze, uchyliły rąbka tajemnicy na temat faktycznego obrazu solidarnościowej rewolucji oraz tak zwanej „transformacji” po roku 1989. 

Krok za krokiem, fakt po fakcie, dzięki publikacjom odważnych historyków odpornych na ataki i szykany, poznajemy prawdziwy obraz najnowszej historii, który jawi się jako diametralnie różny od propagandowej wizji dziejów, jaką wtłaczano do głów rodaków przez ostatnie dwadzieścia lat.  Symbolem przemian wiodących od komunizmu do III Rzeczpospolitej jest Lech Wałęsa – rzekomo niezłomny bojownik, który obalił komunę i obdarzył nas wolnością. O tym jak bardzo to zakłamany obraz dowiemy się z publikacji „Człowiek z teczki”.

Sławomir Cenckiewicz nie ukrywa, że jego najnowsza książka ma inny charakter od dotychczas przez niego napisanych. Nie jest ona bowiem chłodną, naukową publikacją. Jest napisaną prostym i przystępnym językiem rozprawą publicystyczno-historyczną,w której autor pokazując wszystkie etapy życia Lecha Wałęsy, formułuje również zaskakujące hipotezy, a także daje upust własnym surowym ocenom działań naszego najsłynniejszego elektryka. Każdy z rozdziałów ułożonych mniej więcej chronologicznie jest odkrywaniem coraz bardziej zaskakujących a nawet szokujących faktów.

Sławomir Cenckiewicz, podążając szlakiem przetartym już wcześniej przez Pawła Zyzaka w publikacji Lech Wałęsa – idea i historia rozpoczyna swoja książkę od opisu narodzin przyszłego prezydenta w Popowie koło Lipna w obecnym województwie kujawsko-pomorskim. Cenckiewicz jako zwolennik psychohistorii wyznaje zasadę, że przyszłe dorosłe życie jest w znacznym stopniu zdeterminowane wychowaniem rodzinnym. Stąd szczegółowy opis dzieciństwa Lecha Wałęsy, jego rodziny oraz rodzinnych stron. Poznajemy więc ubóstwo niewielkiego gospodarstwa, w którym urodził się Lecha Wałęsa, liczne konflikty z prawem w jakie popadali jego bliscy oraz dużą grupę komunistycznych aktywistów w bliższej lub dalszej rodzinie Wałęsy. Co ciekawe, sam Lech już jako kilkunastoletni chłopak miał opinię chuligana i łobuza lubiącego bijatyki, alkohol a nawet walki na noże. Pomimo licznych kłopotów z nauką i podjęciu prostej pracy elektryka w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Łochocinie, był członkiem kilku reżimowych organizacji (między innymi Związku Młodzieży Socjalistycznej oraz Związku Młodzieży Wiejskiej) a władze określały jego postawę moralno-polityczną jako właściwą. Wałęsa przesiąka od najmłodszych lat mentalnością ukształtowaną przez gomułkowski socjalizm. Bieda, kombinatorstwo, cwaniactwo, dwójmyślenie powodują, że staje się typowym reprezentantem pokolenia uformowanego w znacznej mierze przez komunizm. Jest dzieckiem PRL. Nad dalszym życiem Wałęsy zaciąży sprawa romansu z Wandą Lewandowską, którą porzuci, gdy dowie się, że będzie miała dziecko. Wałęsa po tej decyzji jest w swoich stronach „spalony”. W roku 1967 wyjeżdża do Gdańska, gdzie rozpoczyna zupełnie nowy etap życia. Tymczasem żyjąca w skrajnej biedzie Wanda zdecyduje się na samotne wychowanie syna i przeżyje tragedię, gdy czteroletni Grześ utopi się w stawie.

Praca elektryka okrętowego na Wydziale W-4 Stoczni Gdańskiej jest dla 24-letniego Wałęsy  wejściem w zupełnie inny świat. Ciężka harówka w zhierarchizowanej wielotysięcznej społeczności robotniczej nie daje mu szans na szybkie wybicie się i zdobycie poklasku, co wcześniej tak bardzo cenił. Jest również znamienne, że poznana w Gdańsku przyszła żona – Mirosława Danuta Gołoś pochodząca z okolic Węgrowa na Mazowszu, wywodziła się z równie biednej i pełnej patologii rodziny. Dopiero wydarzenia z grudnia roku 1970 stają się dla Wałęsy początkiem wielkiej publicznej kariery, od początku jednak naznaczonej zdradą – współpracą ze Służbą Bezpieczeństwa.

Już w poprzednich publikacjach Sławomir Cenckiewcz udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Bolek” zwerbowanym w okresie strajków robotniczych w grudni 1970 roku. Wałęsa był agentem czynnym i szkodliwym, który mocno zaszkodził swoim kolegom z pracy. Pobierał również sowite wynagrodzenie za swoje donosy, które jego żona w wydanych niedawno wspomnieniach tłumaczy… wygranymi w totolotka. Czynna współpraca Wałęsy obejmowała lata 1970-1974, choć formalnie został wyrejestrowany w roku 1976. Co ciekawe, teczka TW „Bolka” zniknęła już w roku 1989, a pozostałe dowody jego współpracy wypożyczył Wałęsa w okresie swojej prezydentury, po to tylko by wróciły do archiwum zdekompletowane – bez jego donosów. Nawet jednak zachowane szczątkowe dane współpracy pokazują jego usłużność wobec SB i zaangażowanie w rolę tajnego współpracownika. Wałęsa będzie już na stałe człowiekiem złamanym przez komunizm, z kompleksem zdrady, do której nigdy się nie przyznał i kłamstw, w które brnął coraz bardziej. W okresie swojej działalności w Wolnych Związkach Zawodowych i „Solidarności” pozostanie na mentalnej uwięzi. Pomimo pozowania radykalizmu i niezłomności będzie prowadził politykę ugodową, by nie rzec, usłużną wobec władz komunistycznych. Nie dziwi więc, że to właśnie te władze były jak najbardziej zainteresowane, aby taki człowiek jak Wałęsa stanął na czele ruchu „Solidarności”, a gdy się już to stało angażowały cały swój aparat by go na tym stanowisku utrzymać. Już w latach 1980-1981 Wałęsa prowadzi potajemną grę z władzą, w której szybko przekracza przyjęte reguły. To wtedy ma początek jego spoufalenie z niektórymi reprezentantami władzy i funkcjonariuszami, które w przyszłości przybierze zaskakujące formy. Już wtedy w otoczeniu Wałęsy pojawia się podejrzana postać Wachowskiego, który ułatwia liderowi „Solidarności” potajemne spotkania z kochankami w hotelach (w rzeczywistości nagrywane przez bezpiekę!).

Gdy Wałęsa staje się liderem związku, w okolicznościach tyle przypadkowych co wątpliwych, wszystkie jego negatywne cechy ulegają zwielokrotnieniu. Chamstwo, prymitywizm, megalomania i zwykła pazerność – ujawnione chociażby na słynnym nagraniu rozmowy z bratem podczas internowania – staną się aż do dziś rozpoznawalnymi cechami jego charakteru. Wałęsa wyrzucający za włosy zasłużoną działaczkę opozycji. Wałęsa krzyczący na Annę Walentynowicz podczas spotkania z Janem Pawłem II. Aż roi się w książce Cenckiewicza od takich przygnębiających a mało znanych zachowań laureata pokojowej nagrody Nobla.

Ponury jest również obraz działań władz komunistycznych w stosunku do różnych środowisk opozycyjnych w drugiej połowie lat 80. Sławomir Cenckiewicz twierdzi, że władze oraz bezpieka kierowały rozwojem sytuacji w taki sposób by odtworzone kierownictwo „Solidarności” składało się z ludzi gotowych do podjęcia dialogu z komunizmem. W rezultacie tych działań większość zasłużonych działaczy opozycji znajduje się na marginesie i następuje „kradzież” szyldu Solidarności. Do tej operacji potrzebny był Lech Wałęsa jako symbol i ikona oporu. Zdaniem Cenckiewicza władze były gotowe nawet na wzmocnienie pozycji Wałęsy w oczach obywateli po to by uwiarygodnić go jako lidera okrągłostołowych rozmów. A potem już tylko żałosna prezydentura, która zaciążyła nad losami Polski po dziś dzień. Wałęsa bratający się z oficerami komunistycznych służb  zdecydował tym samym o utrwaleniu w Polsce postkomunizmu, braku lustracji i porzuceniu szans na normalny rozwój gospodarczy. Wałęsa dziś tak zajadle broniony przez cały polityczny i medialny establishment przed zarzutami o agenturalność jest tak naprawdę filarem kłamstwa, na którym opiera się III Rzeczpospolita. Gdy runie fałszywy mit Wałęsy, posypie się i cały system kłamstwa. Stąd ludzie, którzy tak zajadle bronią byłego prezydenta, bronią tak naprawdę własnych wpływów i pozycji. I tylko deklaracja Cenckiewicza, że Wałęsa wciąż może pokazać swa wielkość, przyznając się szczerze i otwarcie do swoich zdrad i błędów daje nadzieję na iskierkę prawdy w naszym zdziczałym życiu publicznym.

Książka Cenckiewicza zawiera ogromną liczbę nowych, nieznanych szerzej faktów, które dają do myślenia. Co zaskakujące, Sławomir Cenckiewicz pokazał w niej swą mniej znaną twarz jako utalentowanego publicysty o świetnym piórze a także pełnego wrażliwości człowieka potrafiącego oceniać dzieje przez pryzmat moralności i zasad. Jeśli będzie więcej tak odważnych historyków nikt już chyba nie powstrzyma procesu badań historycznych, które w przyszłości ukażą prawdziwy obraz Polski ostatnich dekad. Myślę, że musimy przygotować się na niezłą rewolucję naszych historycznych wyobrażeń.