archidiecezja.pl

archidiecezja.pl

Epoki Odrodzenia, Baroku i Oświecenia obejmujące w Gdańsku XVI–XVIII wiek były okresem najświetniejszego rozkwitu badań naukowych i szkolnictwa, albowiem doceniano potrzebę pozyskiwania wybitnych uczonych i najzdolniejszych absolwentów, tworzenie placówek szkolnych różnych szczebli, jak również zasadność kształtowania określonej infrastruktury naukowej i oświatowej.

Szybki rozwój protestantyzmu w Gdańsku w XVI i XVII wieku ułatwiał nawiązywanie kontaktów szczególnie z ośrodkami akademickimi w Niemczech, Holandii i Anglii, umacniał szacunek dla nauki i sprzyjał ożywieniu badań z dziedziny humanistyki, teologii, przyrody i nauk ścisłych. Można było dostrzec elementy współzawodnictwa pomiędzy placówkami protestanckimi i katolickimi, które rzutowały korzystnie na rozwój prac naukowych, sprzyjały podnoszeniu poziomu dydaktycznego, a także pozyskiwaniu możliwie najlepszych nauczycieli. W XVIII wieku współpraca kadry dydaktycznej zaowocowała tworzeniem towarzystw naukowych, w których bez względu na opcje wyznaniowe nasilała się wymiana poglądów, – służąca dla dobra nauki i edukacji młodzieży.

Gdańscy profesorowie na przestrzeni XVI–XVIII wieku opublikowali dziesiątki cennych traktatów, które zyskały uznanie w kraju i zagranicą oraz przyczyniły się do powołania części z nich do różnych stowarzyszeń naukowych z londyńską Royal Society na czele. Wówczas to nie kto inny, jak właśnie osoba duchowna – ksiądz Stanisław Konarski – założyciel Collegium Nobilium w roku 1740 publikuje traktat „O skutecznym rad sposobie”.

Trzeba zatem jednoznacznie stwierdzić, iż ówczesna twórcza praca kadry naukowej przynosiła ogromne sukcesy w wykształceniu i wypromowaniu wychowanków. Międzynarodowe uznanie zyskał G. Fahrenheit dzięki wynalazkowi termometru, aerometru i odkrycia zjawiska przechłodzenia wody. Dzięki niemu, do dzisiejszych czasów na kontynencie amerykańskim tamtejsze społeczeństwo posługuje się termometrem jego konstrukcji i mierzy temperaturę w skali Fahrenheita. W gronie najwybitniejszych astronomów znajduje się absolwent gdańskiego gimnazjum – Jan Heweliusz. Wielu innych gdańskich absolwentów, a później uczonych skonstruowało na przestrzeni wieków cenne instrumenty i urządzenia mechaniczne, astronomiczne i nawigacyjne. Nie dziwi więc fakt, że budowane w XVIII wieku w Gdańsku statki cieszyły się szczególną renomą na całym świecie.

To Kościół myśląc za rządzących i dbając o Naród, zakładał szpitale i ochronki. Czyż więc organizowanie placówek oświatowych, w których kształcono i wychowywano dzieci i młodzież oraz sprawowano opiekę nad chorymi, nie było „wtrącaniem się do polityki państwa”? Jakże by wyglądał rozwój intelektualny ówczesnych młodych Polaków, opieka zdrowotna i opieka nad sierotami, gdyby nie szkoły zakładane przez księży? Także szpitale oraz ochronki dla sierot – zakładane przez siostry zakonne?

Dzisiaj przemilcza się fakt, iż Mikołaj Kopernik – astronom, badacz wszechświata i twórca teorii heliocentrycznej, zresztą przez niego udowodnionej, – był… księdzem kanonikiem. Ale za to nagłaśnia się dywagacje dotyczące narodowości, – czy tenże uczony był Niemcem czy Polakiem? Co niektórzy publicyści i pseudo-historycy dywagowali także na temat jego płci, poddając pod wątpliwość, czy Kopernik był rzeczywiście płci męskiej. Kres tym obłąkanym myślom położyły badania DNA odnalezionych niedawno szczątków Mikołaja Kopernika.

Nie kto inny, jak właśnie ksiądz biskup Stanisław Staszic – mimo pełnienia biskupiej posługi pasterskiej – wespół z J. Graffem projektuje dla Ciechocinka dwie tężnie i w roku 1828 nadzoruje ich budowę. Pozwalało na to jego odpowiednie, wcześniej zdobyte wykształcenie. Budowle te przy wykorzystaniu złóż wód solankowych uczyniły z tej miejscowości uzdrowisko bardzo popularne wśród narodów niemal całej Europy, gdzie poddawali się rekonwalescencji zdrowotnej także… antyklerykałowie, i jakoś im nie przeszkadzało, że dzięki księdzu biskupowi Staszicowi mieli możliwość korzystania z inhalacji solankowej.

I o tym fakcie, iż były to osoby stanu duchownego, dzisiaj przeciwnicy Kościoła zdają się „nie pamiętać”, gdyż jest to bardzo niewygodne i przeczące tezie antyklerykałów, jakoby Kościół nie powinien mieć prawa wtrącania się do polityki i gospodarki w Polsce, ponieważ się na tym nie zna, a więc powinien tylko przewodzić nabożeństwom w budynkach kościołów.

Dzisiaj można by nazwać „współczesnym Staszicem” Redemptorystę z Torunia – o. Tadeusza Rydzyka, który jako kapłan i zakonnik Kościoła Rzymsko-katolickiego jest inicjatorem i świetnym menagerem takich dzieł jak: Fundacja „Lux Veritatis” z siedzibą we Wrocławiu, Fundacja „Nasza Przyszłość” w Szczecinku, Radio Maryja, TV Trwam, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej wraz z kampusem dla studentów tej uczelni w Toruniu, a w Warszawie codzienna gazeta o zasięgu światowym Nasz Dziennik i wielu periodyków wydawanych przez Zgromadzenie Sióstr Loretanek w Rembertowie. Dzieła te powstały i funkcjonują w oparciu o tylko i wyłącznie polski kapitał i nie są w ten sposób uzależnione od wpływu tych środowisk, którym „nie po drodze” z katolicką, narodową i patriotyczną Polską.

Na szczególną uwagę w kontekście zajmowania się Kościoła polityką gospodarczą zasługuje pozyskanie gorącej wody ze złoża geotermalnego, znajdującego się pod Toruniem, czym także zajął się wspomniany toruński zakonnik. Przedsięwzięcie to ma udowodnić Polsce i światu, iż wszelkie światowe kryzysy energetyczne nie mogą stanowić zagrożenia dla naszej Ojczyzny przy tak ogromnym potencjale energetycznym, jaki „drzemie” na głębokości kilku kilometrów pod powierzchnią ziemi obszaru Polski. I nieprawdą jest – jak głoszą przeciwnicy niepodległości energetycznej Polski, że inwestycja ta nie ma szans powodzenia z powodu nikłej ilości wód w złożu oraz na dość niską temperaturę wody. Przeczą temu zakrojone na szeroką skalę badania geologiczne, prowadzone przez prof. Juliana Sokołowskiego (zmarłego w 2004 r.), a kontynuowane przez pracowników naukowych AGH z Krakowa pod przewodnictwem prof. Ryszarda Kozłowskiego, prof. Jacka Zimnego oraz przez naukowców zrzeszonych w Polskiej Geotermalnej Asocjacji (wśród których jestem i ja).

„Gazeta Wyborcza” swego czasu posunęła się nawet do świadomego okłamania swoich czytelników pisząc, iż „(…) Rydzyk wydał miliony i…  trafił na złoża wody, która ma temperaturę zaledwie około 40°C i nie nadaje się do zasilania urządzeń energetycznych”. Na jaki efekt liczył A. Michnik – red. naczelny tej gazety? Nie trudno się domyśleć. Chciał w ten sposób oszukać Polaków, jakoby wszelkie przedsięwzięcia gospodarcze prowadzone z inicjatywy ludzi Kościoła i środowisk patriotycznych kończyły się fiaskiem. Ale z całą pewnością nie pisałby tak, gdyby eksploatacją tych złóż zajęła się obca firma, np. niemiecka czy francuska lub … koncern medialny „Agora”, w którym znaczącym ogniwem w Polsce jest „Gazeta Wyborcza”.

W ślad za tym wrogim działaniem, inwestor toruńskiej geotermii zderza się z coraz to innymi przeszkodami natury biurokratycznej. W roku 2010 rząd D. Tuska zrobił wszystko, by cofnąć wcześniej przyznaną przez rząd z PiS-u dotację z funduszu unijnego w wysokości około 27 mln zł, doszukując się jakiś formalnych nieprawidłowości w złożonym wniosku o dotację. Nawet jeśli byłyby takie niedociągnięcia (po zmianie wymogów ustanowionych przez rząd PO), to należałoby zapytać: – od kiedy to prawo działa wstecz? Czy maksyma prawa rzymskiego pacta sum servanta (umów należy dotrzymywać) nie dotyczy rządzących Polską? Każdy zdrowo myślący obywatel nie zabijałby kury, która może znosić złote jajka. Komu więc tak bardzo zależy na tym, aby toruńska geotermia nie doczekała się sukcesu na skalę całego kraju?

Dla myślących Polaków jest to pytanie retoryczne.

C.d.n…