solidarni2010.pl

solidarni2010.pl

Zanim przeczytasz, ostrzeżenie. Tekst jest naprawdę mocny!

Ja to mam chyba jakieś dziwne szczęście, a może raczej nieszczęście. Wszak zamiast dostrzegać piękno tego świata, co i rusz napotykam coś co wywołuje u mnie jeśli nie grozę, to co najmniej obrzydzenie. I tak ostatnio na jednej ze stacji warszawskiego metra, moim kaprawym oczkom ukazał się widok, który przypomniał mi opowiadania mojego ulubionego pisarza H. P. Lovecrafta. Otóż, ujrzałem…dupę!! Gołą wymierzoną we mnie dupę, tyle że należącą do istoty będącej krzyżówką ryby z ludzką kobietą!

Owa paskuda prężyła swoje cztery litery na plakacie reklamującym jedną z warszawskich szkół „lansu i balansu” i była zapewne tworem fantazji (mam nadzieję, że nie erotycznej!) jakiegoś studenta lub studentki tejże uczelni. Kształty tejże fantasmagorii sugerowały, iż przed transformacją w oślizgłe monstrum owa kobieta musiała być pięknością, której z urody zostały jedynie kształtne pośladki co jeszcze bardziej podkreśla grozę sytuacji.

Pojąć nie mogę jak ktoś mógł wpaść na pomysł by taki koszmarek służył reklamie szkoły. Być może jest w Polsce jakaś mała grupa wyznawców Wielkich Przedwiecznych i to do nich ta reklama jest skierowana? (Nie rozumiejących dowcipu odsyłam do lektury opowiadań wyżej wymienionego pisarza). Innego logicznego wytłumaczenia dla tego kuriozum po prostu nie mogę sobie wyobrazić.

A ja myślałem że większej parodii „seksowności” nad monstrualną Beth Dillo i swojską Lolę Rutowicz nie zobaczę, a tu proszę: „Cienie nad Insmouth” dorobiły się swojej dupistycznej interpretacji…

Ale to nie jedyny obrzydliwy dupistyczny wymiot, który ostatnimi czasy zaatakował moją wrażliwość estetyczną. Otóż za kilka dni na Ekrany naszych kin wchodzi obraz pod tyułem „W imię…” którego bohaterem jest ksiądz homoseksualista!

Nim obraz ten będą mogły zobaczyć tłumy kinomaniaków, lewactwo już zdążyło zalać się śliną, zachwalając tenże film. Wiadomo, atak już nie na Kościół katolicki, ale w ogóle na wiarę chrześcijańską, tyle że nie w brutalnym stylu rodem z tygodnika „Nie”, lecz delikatny, wzruszający obraz o biednym księdzu który nade wszystko kocha męskie pośladki. Znając życie, obraz ten zostanie obsypany nagrodami, a usłużne tygodniki ogłoszą go największym polskim dziełem od czasów „Pokłosia”.

Jakby nie patrzeć, jedynym celem tego filmu jest atak na Chrześcijaństwo. Wyciągnięty z lumpenploretariackiego obrazu świata stereotyp „księdza – pedała” jest jedynym co ma przyciągnąć do kin gawiedź, a przy okazji pomóc jego autorce niejakie Szumowskiej stać się „najodważniejszą” kulturo-twórczynią w dziejach naszej bananowej republiki. Dzisiaj już nie trzeba się wysilać i tworzyć czegoś oryginalnego, czy ciekawego. Wystarczy tylko nakręcić film o tematyce miłości analnej i już jest się wielkim artystą, a jak przy tym gnoi się Chrześcijan to już w ogóle jest super. 

Jak widać polska kultura znajduję się głęboko w dupie i to dosłownie. I to wcale nie od niedawna. Bowiem w 1999 roku ukazała się polska gra komputerowa pod tytułem „Rezerwowe Psy”, której to główną atrakcją były sceny seksu w wykonaniu fatalnie nawet jak na tamte czasy animowanych trójwymiarowych ludzików. Gra była fatalna i siermiężna, ale dla wielu pryszczatych nastolatków była to jedyna okazja by „popatrzeć sobie na seks” (przypominam, że w tych czasach oglądanie pornoli przez internet było dla większości polskiego społeczeństwa, także skomputeryzowanej jego części poza zasięgiem możliwości). W tym samym roku czeska firma „Ilusion Softworks” wydała grę „Hidden & Dangerous”, w której to kierowaliśmy oddziałem komandosów SAS w misjach na terenie okupowanej przez hitlerowców Europy. Gra stała się hitem i sporo namieszała na rynku gier komputerowych. A pomyśleć, że to my mieliśmy Sienkiewicza, a oni Haszka….

Ale oni (Czesi) nie mieli i nie mają Michnika i Urbana.