lk1Tamtej nocy, z 13 na 14 sierpnia [1944 roku], przelatując nad Warszawą, moja załoga wypatrzyła czterosilnikowy samolot, który leciał niżej niż nasz i odcinał się ciemną sylwetą od czerwieni płonącego miasta. Leciał dziobem w dół, jakby szykując się do lądowania, bardzo nisko, prowadząc wymianę ognia z jakimś Niemcem. Lekkie działa przeciwlotnicze, niedalekie światła reflektorów. Mógł to być tylko jeden z halifaksów polskiej 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych, który pięć i pół godziny wcześniej wystartował z Brindisi. Niemal na pewno zdążył już zrzucić ładunek broni i amunicji i teraz jego załoga włączyła się do walki – póki jeszcze zostało jej coś do zaoferowania. Taka siła ducha ożywiała polskich lotników, którzy lecieli z pomocą dla Powstania Warszawskiego. Przytoczony powyżej cytat jest fragmentem wspomnień australijskiego pilota opublikowane w znakomitej książce Normana Daviesa Powstanie’44.

Książkę Normana Daviesa czytałem wiele lat temu, jednak ten opis pozostał mi w pamięci na długie lata. Desperacki gest polskiego pilota w obliczu dokonującej się na jego oczach tragedii Powstania. Ileż w tym geście symboliki polskiego losu tamtych lat. W walkach płonie stolica. Jedyny skrawek wolnej Polski otoczony szczelnym pierścieniem wojsk dwóch najbardziej ludobójczych totalitaryzmów w historii. Niewyobrażalna skala niemieckich zbrodni – masakra pięćdziesięciu tysięcy mieszkańców warszawskiej Woli. A za Wisłą Armia Czerwona. NKWD i UB już morduje żołnierzy Armii Krajowej. Przejęte od Niemców obozy koncentracyjne znów pracują pełna parą – tym razem dla Stalina.

To było wspaniałe polskie pokolenie. Rocznik 1920. Urodzeni w wolnej już Polsce – w II Rzeczypospolitej. Wychowani w duchu patriotyzmu i wolności, w duchu służby drugiemu człowiekowi, służby Ojczyźnie. To właśnie Karol Wojtyła – papież Jan Paweł II – był reprezentantem tego wspaniałego pokolenia – jeden z nielicznych, który przeżył to piekło wojny. Jak wielka i piękna mogła być Polska, gdybyśmy wtedy tylu tych ludzi nie stracili?

Oni spełnili swój obowiązek. Zrobili wszystko co do nich należało. Zorganizowali największą armię podziemną okupowanej Europy (Armię Krajową i Narodowe Siły Zbrojne) i imponujących rozmiarów Polskie Państwo Podziemne. A kiedy padł rozkaz podjęli walkę zbrojną – walkę, której upór i wytrwałość wzbudzała podziw nawet u wrogów.

To prawda. Mamy prawo dyskutować nad sensem i racjonalnością takich a nie innych decyzji polskich władz – w tym na temat akcji „Burza” i Powstania Warszawskiego. Ale powinniśmy to robić tak by nie skalać tego wspaniałego dziedzictwa i spuścizny jakim jest ofiara Powstańców Warszawskich. To jest bezcenne dziedzictwo, które jest dla nas punktem odniesienia, wzorem i symbolem. Stąd możemy czerpać siły by dziś odbudować wolną Polskę a etos służby i patriotyzmu przekazywać kolejnym pokoleniom. Wiedział to i rozumiał Lech Kaczyński, którego dziełem jest Muzeum Powstania Warszawskiego.

Nieśmy tę ideę dalej w tej sztafecie polskich pokoleń. Jesteśmy to winni i Jemu i Powstańcom Warszawskim.