prawda o okultyzmie

prawda o okultyzmie

Magia, czary, horoskopy – od zarania dziejów człowiek zainteresowany jest tym, co przyniesie przyszłość. I jest to całkowicie normalne, nie ma w tym niczego dziwnego. Różne myśli kołaczą się w głowie. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy ta chęć poznania przyszłości jest tak wielka, że udajemy się do wróżek, czytamy horoskopy. Gigantyczny problem jest wtedy, gdy zaczynamy w to wszystko wierzyć. A dzieje się to przeważnie tak: w horoskopie napisane jest, że dziś spotka cię szczęście. I tu nagle na drodze znajdujemy 1 zł. Rzeczywiście szczęście, myśli sobie delikwent i zaczyna łączyć to z przeczytanym kilka chwil wcześniej horoskopem. Ilu takich naiwnych wokół nas, prawda?

Horoskopy to jedna wielka bujda na resorach i kto w nie wierzy albo jest słabej wiary, albo jest naiwny, żeby nie napisać głupi. Zostawmy jednak horoskopy, a zajmijmy się o wiele poważniejszym problemem. Okultyzm – może wielu kojarzy to słowo, ale tak naprawdę wiedza jest powierzchowna. Niniejszy artykuł nie ma na celu przedstawienia definicji okultyzmu, ale skupi się wyłącznie na zagrożeniach jakie ze sobą niesie. A to, że niesie nie ulega najmniejszej wątpliwości. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że okultyzmem bombardowane są dzieci i młodzież. Artykuł ten powstał dzięki matce dzieci, która zbulwersowana treściami bajek serwowanych w telewizjach, poprosiła o poruszenie tematu. Autor artykułu bajek nie ogląda, bo już z tego wyrósł, a dzieci nie posiada, więc trudno odnieść się do tematu.

Okultyzm jest zakazany w chrześcijaństwie, bowiem jawnie występuje przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu (Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną). Okultyzm zakłada istnienie w człowieku i w przyrodzie tajemnych sił i bada możliwości ich wykorzystania. To w skrócie.

Czary i magia pojawiają się w każdej niemal bajce. I tak było kiedyś. Kto oglądał Gumisie, czy Smerfy wie, że i tam były czary serwowane przez złego Gargamela i dobrego Papę Smerfa. W ostatecznym rozrachunku zło zawsze przegrywało. A teraz? W bajkach ciężko odróżnić kto stoi po dobrej stronie, a kto po złej stronie. Wydaje się, że coraz mniej miejsca na postaci świecące przykładem. To może się nie sprzedać, zatem nawet pozornie dobra bajkowa postać ma negatywne cechy. Zło jest głośniejsze, bardziej krzykliwe. Jednym zaklęciem można pozbyć się wroga, ale wróg powraca, bo przecież ma się kilka żyć. I tak wpaja się dzieciom, że mogą być wręcz nieśmiertelne. A duża część z nich nie odróżnia prawdy od fikcji, a to już jest wina rodziców, którzy pozwalają by ich dzieci oglądały bajki same. Przecież dla nich jest to tzw. czas wolny kiedy to można odetchnąć. Oczywiście, łatwo to pisać nie będąc rodzicem, ale przecież to powszechna metoda postępowania z dziećmi. Nie odkrywam tu Ameryki, gdyż w rozmowach koleżanek i kolegów niemal we wszystkich przypadkach słyszy się, że bajka to jedyny czas, gdy ma się święty spokój. Rekordziści spędzają kilka godzin przed telewizorem. I niby nic w tym groźnego, bo przecież to tylko bajka.

O Harrym Potterze napisano wiele. Księża odradzają czytania i oglądania, rodzice są oburzeni, bo przecież co tam księża wiedzą. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułów bajek, ale gdy jako wujek oglądałem bajki z bratankami, czy bratanicami, to włos na głowie się jeżył. Przemoc, krew, magia i czary. Bardziej nadawało się to dla dorosłych, a to, że w wersji animowanej nie oznacza, że dzieciom powinno serwować się takie programy. Całe szczęście, rodzice reagowali i kazali wyłączać, ale ilu rodziców nie reaguje…

Kiedyś bajki były proste. Dobro-zło, nawet dziecko potrafiło odróżnić bohatera pozytywnego od negatywnego. Dziś wszystko jest wymieszane, nie ma świata czarno-białego, są różne odcienie szarości, które nie dają dziecku możliwości ocenienia co tak naprawdę jest pozytywne, a co negatywne. Dziś dziecko jest bombardowane przez niejednoznaczności, które zaburzają jego prawidłowy rozwój.

Kto jest winien zaistniałej sytuacji? Oni? Telewizje? Nie! Winni jesteśmy my wszyscy, bo zgadzamy się na to. Jest zapotrzebowanie na zło, to źli je produkują.

Kiedyś rolę postaci grały zwierzęta, dziś są to robale, czarownice i niemal wszechobecne wampiry. Promuje się brzydotę i tandetę.

Na potrzeby tego artykułu warto może przytoczyć definicję bajki. Otóż bajka – krótki utwór literacki (odnosi się to również do wersji animowanej) zawierający morał (pouczenie), może być wierszowany, czasem żartobliwy. Morał może znajdować się na początku lub na końcu utworu albo wynikać z jego treści. Właśnie, gdzie podziały się morały? Czy we współczesnych bajkach jest jakieś przesłanie? Ktoś zapyta, gdzie w tym wszystkim tkwi niebezpieczeństwo. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, bo oto przywołany wcześniej Harry Potter (książka i film) uczy jak sporządzać horoskopy, jak dokonać czarów.

Jeśli tylko dziecko ma koszmary, kłopoty ze spaniem to nie ma potrzeby udawać się do lekarza. Wystarczy wyłączyć telewizor lub komputer a dziecko przestanie mieć koszmary (niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki). Niech takie czary mary uprawiają rodzice. Wziąć pilota do ręki i pstryknąć czerwony przycisk. Jakie to proste, prawda?

Nie bądźmy naiwni, że telewizje zadbają o nasze dzieci. One nastawiają się wyłącznie na zysk, zatem między bajki można włożyć edukacyjną misję poszczególnych telewizji. Sami zadbajmy o nasze dzieci! W jutrzejszym artykule Olmek, specjalnie dla prawymsierpowym.pl, poda już bardziej konkretne przykłady zagrożeń płynących z telewizji, czy gier komputerowych. Zapraszamy do lektury!