indekslpNie tak dawno w mediach pojawiła się informacja, że pewien mieszkaniec Podkarpacia miał 14 promili alkoholu we krwi. Dawka śmiertelna oscyluje w granicach 4 promili z okładem, a ten delikwent miał ponad trzy razy więcej. Niejeden wtedy powiedział pod nosem, że z tego człowieka nic już nie będzie, że to alkoholik pełną gębą. Zapewne wielu powiedziało to, sącząc w tym czasie zimne piwko (rzecz wyszła na jaw w okresie, gdy panowały w Polsce iście afrykańskie upały), które przecież jest dobrym sposobem na ugaszenie pragnienia.

Jak wiadomo sierpień jest miesiącem trzeźwości. Czy słyszeli Państwo, żeby gdziekolwiek pojawiła się informacja, że w sierpniu jest moda na nie picie? Może w mediach? Nie. Proszę Państwa, nigdzie tej informacji nie było. A już na pewno nie w mediach. Jedynie Kościół przypomniał o tym w liście skierowanym do wiernych a odczytanym w ostatnią niedzielę lipca lub w pierwszą niedzielę sierpnia. Jedynie Kościół przypomniał swoim wiernym, że w sierpniu, ze względu na wspaniałe wydarzenia związane z historią Polski i ze świętami kościelnymi warto „poświęcić się” i nie sięgać po alkohol. Przypomniał, bo od lat właśnie sierpień jest miesiącem bez alkoholu.

Tymczasem co się dzieje w mediach. Otóż, otwierając strony internetowe, od razu przed oczami stają ogromne reklamy, z których niemal wylewa się na nas alkohol. Reklama, którą żadnym sposobem nie daje się zamknąć, nawołuje, że tylko zimne piwo ugasi twoje pragnienie. Zaraz za nią inna reklama, która sugeruje, że bez alkoholu nie ma mowy o dobrej zabawie. W tle młodzi i uśmiechnięci ludzi, którzy trzymają w ręku kufle pełne złocistych napojów. Piękne kobiety wiszą na ramionach podchmielonych gości, w tle widać wspaniałe samochody, którymi do pubów przyjechali ci młodzi ludzie. Impreza trwa na całego, kolejny kufel wypełnia się złocistym napojem. Pan spotyka przypadkową panią, a dalej znają Państwo schemat. Tego już jednak reklama nie pokazuje. Ale daje do myślenia, sugeruje scenariusz. Jednak tego co jest jeszcze dalej w ogóle nie podaje. A co jest dalej? W najlepszym wypadku kac, czy to związany z wypiciem morza alkoholu, czy kac moralny związany z nawiązaniem romansu z kobietą, której nawet imienia się nie pamięta. Ten kac moralny oczywiście trzeba zapić następnego dnia, żeby zapomnieć, zatem jeśli rzecz opisana powyżej miała miejsce w piątkową noc, to obowiązkowo należy to powtórzyć w sobotnią. Ale twórcy reklam to jednak spryciarze. Dobra zabawa, ugaszenie pragnienia, „wzięcie” u płci przeciwnej (choć i nie tylko) – to daje alkohol. Żadnych minusów. Jednak w tle pojawia się wypasiona fura. Tą wypasioną furą młody człowiek przyjeżdża napić się ze znajomymi. Potem do tej wypasionej fury wsiadają upojeni alkoholem ludzie. Tego już nie ma w reklamach, o tym reklamodawca nawet się nie zająknie. Od tej pory producent alkoholu nie bierze odpowiedzialności. On zapewnił dobrą zabawę, on umożliwił nawiązanie chwilowego romansu, on sprawił, że puściły hamulce moralne. A to co później to już nie jego sprawa. Dla producenta piwa liczy się potem zysk. Liczy kolejne banknoty a oczy się świecą przy tym niesamowicie.

Gdy już uda się zamknąć tę reklamę z alkoholem otwieramy wiadomości. A tam nagle pojawia się informacja: PILNE – pięć młodych osób zginęło w wypadku. Trzy dziewczyny w wieku 15-23 i dwóch mężczyzn w wieku 18 i 27 lat. Kolejna wiadomość w podobnym tonie. Schemat jest ten sam, od dziesięcioleci. Młodzi ludzie wracają z imprezy, trzeba przecież jakoś wrócić do domu. Za kierownicą siada tzw. łoś i wiezie całą pijaną ferajnę. Dobrze, jeśli ten łoś jest trzeźwy, ale jak to z łosiami bywa, przeważnie są napruci jak messerschmitty, a do tragedii niedaleka droga.

Widzą Państwo tę scenę? Odpalamy stronę internetową, od razu wszystko przysłania nam rozwijająca się reklama. Próbujemy ją wyłączyć, ale nijak się nie da. Po wielu trudach znajdujemy malutkiego iksa w prawym górnym rogu (choć coraz częściej jest on w innym miejscu, żeby tylko zmylić delikwenta). Zamykamy reklamę, a tam od razu wiadomość o tragicznym wypadku, w którym główną rolę odegrał alkohol. A kilka chwil wcześniej byliśmy naocznymi świadkami bombardowania nas propagandą alkoholową. A jeśli dodać do tego, że producenci alkoholi wybielają się sponsorowaniem imprez, głównie sportowych, to mamy już pełen obraz sytuacji. Mediom, działaczom sportowym, kibicom – nikomu tak naprawdę nie przeszkadza, że w tle pojawia się producent znanego alkoholu. Przecież to dzięki niemu można zorganizować imprezę, to dzięki jego hojności można z pompą otworzyć nową halę, to dzięki niemu można zapomnieć o troskach doczesnych.

Alkohol płynie wartkim strumieniem po naszych ulicach. Wszechobecne reklamy alkoholu widzą dzieci, które dostają przekaz, że bez alkoholu nie ma dobrej zabawy. Ten przekaz mają już w głowie, a przecież to jest główne zadanie reklamy – usadowić się w świadomości i czekać na właściwy moment, kiedy to zacznie się impreza małolatów a jeden z nich przypomni sobie, że przecież w reklamie usłyszał, że dopiero wtedy zaczyna się dobra zabawa. I koło się zamyka.

Ktoś zarzuci autorowi tych słów, że lepszego momentu na przypomnienie o tym, że jest miesiąc trzeźwości wybrać już nie mógł. 31 sierpnia nagle otrzeźwiał i przypomina o tym, że jest miesiąc trzeźwości. Dowcipniś z niego, nie ma co. Otóż, Szanowni Państwo, każdy miesiąc jest dobry na to, żeby odłożyć kufel piwa, każdy dzień bez kieliszka wódki jest dniem piękniejszym. Znam to z autopsji i ci co mnie znają wiedzą, co piszę. Trzeźwy jak Sebastian – to niemal hasło przewodnie imprez. Zapewniam Państwa, że można bez alkoholu, można tak na weselu, na urodzinach, na komunii (w mojej rodzinie nie ma mowy o alkoholu na komunii). Dobra zabawa nie zależy od wypitego alkoholu, dobra zabawa zależy od nas samych. I niech to będzie najlepsza reklama!

P.S. Szanowni Państwo, jeśli tylko na stronie prawymsierpowym.pl wyskoczy reklama alkoholu, a pewne jest, że takowa może się pojawić, bo przecież w artykule jest mnóstwo słów nawiązujących do tego, to proszę o szybki komentarz, a natychmiast administrator strony postara się ją zablokować.