wpolityce.pl

wpolityce.pl

Sprawa porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika siłą rzeczy w pamięci społeczeństwa odchodzi w zapomnienie. Wszak porwanie miało miejsce w końcu października 2001 roku, to już tyle lat. Ale pomimo upływu takiego czasu, a co za tym idzie pracy policji i prokuratury nie udało się wyświetlić prawdziwych przyczyn porwania (nie udało się? czy nie chciano? – z pewnością to drugie). Sprawa Olewnika to istny gąszcz spraw, układów, przestępstw… Wiele spraw i osób kryje się w mroku tej sprawy. Np. według nieoficjalnych informacji jednym z głównych partnerów Włodzimierza Olewnika (ojca Krzysztofa), zapalonego myśliwego podczas polowań był Bronisław Komorowski. Olewnik jako duży przedsiębiorca znał wiele wpływowych osób, także wysokich oficerów płockiej komendy policji (polował również  z komendantem lokalnej policji).

W owym czasie komendantem tamtejszej policji był Maciej Książkiewicz. Oficer ten rozpoczynał karierę przed 40 laty, w PRL-owskiej Milicji Obywatelskiej. Był absolwentem Akademii Spraw Wewnętrznych, członkiem partii komunistycznej, jednym słowem piął się po szczeblach kariery. Przepotwarzenie PRL-u w III RP nie przeszkodziło w tej drodze. Wprawdzie na początku lat 90-tych był typowany na komendanta głównego policji, ale na drodze do tej nominacji stanęła jego przeszłość, bowiem na początku pracy w MO zajmował się zwalczaniem opozycji.

Co naturalne komendant nadzorował grupę zajmującą się sprawą Olewnika. Lecz już  w roku 2002 przeszedł na emeryturę, a rok później zmarł. Wydawało się, że udział tego człowieka w sprawie Olewnika zakończył się, tak się na zdrowy rozum wydawało, przecież facet zmarł, koniec.

Było jednak inaczej. W toku śledztwa prokuratura oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne zwróciły uwagę, że nierealne jest by Maciej Książkiewicz z policyjnej pensji zbudował ogromny dom i zakupił bardzo dużo ziemi. Jego dom nie był nazywany nawet willą, a po prostu rezydencją…

Ale co najważniejsze i najbardziej porażające, okazało się że sama śmierć komendanta budzi wątpliwości, wyszło na jaw, iż bezpośrednio po zgonie Macieja Książkiewicza na miejsce śmierci nie została wezwana policja, nie było sekcji, bardzo szybko skremowano zwłoki… Sąsiedzi twierdzili, że śmierć tego człowieka była sfingowana, a rodzina nie zachowywała się jak rodzina pogrążona w żałobie. Według nieoficjalnych informacji Książkiewicz mieszka obecnie poza Polską, za naszą wschodnią granicą.

Przed październikiem 2001 roku komendant bardzo skutecznie … osaczał Włodzimierza Olewnika, składał mu propozycje biznesowe, proponował wspólne interesy. Książkiewicz był zainteresowany przejęciem zakładów mięsnych i chciał to zrobić przez osobę o ugruntowanej pozycji w tej branży. Według rożnych danych chodziło o zakłady mięsne w Płocku,
w Mławie, czy na warszawskim Służewcu. Olewnik jednak odrzucał te propozycje. Po odrzuceniu kolejnej Książkiewicz miął stwierdzić: „ten ch…. znowu się nie zgodził i to była jego ostatnia szansa i mu tego nie daruję”.
Z późniejszych zeznań wynikało, że komendant stworzył w Płocku oraz w regionie sieć nieformalnych „biznesowych” i korupcyjnych układów, takie własne państwo. Jak się okazuje Książkiewicz … sabotował (!) śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika, dodatkowo w trakcie postępowania wyszło na jaw, że policjanci z płockiej komendy mieli kontakty z ukraińskimi biznesmenami…

Ponadto Książkiewicz miał bardzo bliskie kontakty z politykami ówcześnie rządzącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, szczególnie z tymi zajmującymi się sprawami wewnętrznymi. Taki „lokalny” układ nie mógłby działać bez wsparcia ze strony czynników centralnych. Czy wobec tego nadal można twierdzić, jak robią to z uporem maniaka, np. „Wybiórcza”
i telewizja TVN że „układ” to tylko hasło wymyślone przez PiS?