m.dziennik.pl

m.dziennik.pl

Radymno. Niewielka miejscowość w woj. podkarpackim znajdująca się pomiędzy Przemyślem a Jarosławiem. 20 lipca 2013 r. Cudowna i poruszająca muzyka Krzesimira Dębskiego, zjawisko gęsiej skórki u wielu widzów, niesamowite wrażenia! Tak było w Radymnie. Tak! To tam jest tzw. beton pisowski, moherów tam dostatek a ciemnogród chyba właśnie tam ma swoje ujście (źródło). W ostatnich dniach głośno o Radymnie, bo tam odbyła się inscenizacja rzezi wołyńskiej. Rekonstrukcja historyczna. Nie o zemstę lecz o pamięć wołają ofiary.

Wszystko zaczęło się od przedstawienia codziennego życia wsi na Wołyniu. Krzyczące i bawiące się dzieci, pracujący w pocie czoła dorośli. Nagle noc, wszyscy śpią, a tam skradają się już kaci z Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Idą zabić, spalić swoich sąsiadów, tylko dlatego, że ci byli Polakami. To w wielkim skrócie. Całość można obejrzeć na filmiku zamieszczonym obok.

 Właśnie. Pamięć jest tak ulotna, choć nie ma co ukrywać, niektórzy nie pamiętają, choć widzieli lub słyszeli z opowieści o tych strasznych wydarzeniach. Jakże się cieszy serce, gdy rodzi się inicjatywa taka jak w małej mieścinie jaką jest Radymno. Jako mieszkaniec tamtych okolic (dziś tymczasowy słoik) zawsze śmiałem się z Radymna, bo krążył dowcip, że jeśli ktoś usiadł na ławce na rynku w Radymnie i wyciągnął nogi, to te nogi były w burakach (czy też na polu). A tu Radymno w ostatnich dniach zrobiło taką rzecz, o której największe metropolie mogą śnić, a już na pewno zazdrościć. Nie powinny jednak zazdrościć, lecz brać przykład. Ta niewielka miejscowość zrobiła fantastyczną rzecz, cudowną inscenizację, którą niestety nie widziałem na własne oczy, ale obejrzałem za pośrednictwem Internetu. 5 tysięcy ludzi (jak podały media!), choć obecni tam twierdzą, że było ich kilkadziesiąt tysięcy (policja twierdzi, że było 15 tys.) zobaczyło odtworzenie rzezi wołyńskiej, o której tak mało wiemy. Według badań aż 47% Polaków nie ma nawet minimalnej wiedzy na temat tej zbrodni przeciwko ludzkości. Jakże wielu nie ma pojęcia co wydarzyło się na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich. Jest mi wstyd, że i ja należę do tego grona. Moja wiedza o zbrodni ludobójstwa Polaków na Wołyniu jest mizerna, szczątkowa. Chłop, po trzydziestce, a nie wie na jej temat nic. Wstyd, dla którego nie ma żadnego wytłumaczenia. Bo w szkole nie nauczyli? Może to lekkie usprawiedliwienie, ale na miły Bóg, tłumaczą się winni, więc posypuję głowę popiołem i już zagłębiam się w tajniki ludobójstwa Polaków dokonanego 70 lat temu. Nie bójmy się użyć tego słowa – LUDOBÓJSTWO! 70 lat temu dokonano zbrodni przeciwko ludzkości i nawet jeśli tchórzliwy sejm twierdzi inaczej, nawet jeśli są osoby, które boją się użyć tego słowa, żeby kogoś czasem nie urazić, to wykrzyczeć należy, że było to ludobójstwo.

Sejm nie zgodził się nazwać ludobójstwa ludobójstwem. Sejm schował głowę w piasek. Oczywiście nie wszyscy posłowie, bo przecież tych tchórzy z lewicy znamy od lat. To ciągle ci sami ludzie, którzy lubują się w meandrach retoryki i erystyki, służących im jako oręż w nazywaniu rzeczy haniebnych błahymi. To ci sami, którzy służyli niegdyś sierpowi i młotowi a teraz gwiazdki brukselskie im świecą nad głowami. Tchórze i zdrajcy, którzy w imię poprawności politycznej bronią podległości Polski. Im to należy wystawić pomnik wstydu, który okryłby ich po wsze czasy. Rodacy wołają o pamięć, o prawdę historyczną a ci kolejny raz ignorują te głosy.

Są jednak wspaniali ludzie, którzy słyszą te wołania. Są ludzie, którzy pamiętają i chcą, żeby inni pamiętali, czy wiedzieli. Są to ludzie nie ze świecznika, nie z pierwszych stron gazet, nie z telewizorni, ale z małych wsi i miasteczek. Drobni pasjonaci historii, którzy grzebiąc w dokumentach, odnajdują zatrważające informacje o naszych krajanach, o Polakach wybitych, wyrżniętych, zarżniętych, wbitych na pal, podziurawionych kosami, pociętych, pociachanych, poćwiartowanych, zgwałconych, zostawionych wtedy i teraz. To dzięki nim wiemy coraz więcej i więcej. To oni odkrywają przed nami te straszne historie.

Wiemy coś o Katyniu, mamy dość sporą wiedzę o zbrodniach Niemców (nie żadnych hitlerowców, tylko rasowych Niemców), a o zbrodni UPA? Nic, albo bardzo niewiele. Banderowcy? Mówi to coś przeciętnemu obywatelowi RP? Nie kryjmy się ze swoją niewiedzą, nie bójmy się przyznać, że wiemy, że nic nie wiemy. Przyznajmy to a jednocześnie sięgnijmy do korzeni, poczytajmy o tych strasznych dziejach Polaków na Wołyniu. Nie zamykajmy się na tę wiedzę, bo ona dotyczyła naszych rodaków. Nie dajmy sobie wmawiać, że były to jakieś przesiedlenia, czy że była wojna, więc żadne reguły nie obowiązywały. Oni (ci źli) zawsze będą mówić, że coś tam było wyrwane z kontekstu, że nie można wydawać jednoznacznych wyroków, że historia nie była czarno-biała. Oni zawsze dostrzegają szarość, choć zło było aż nadto widocznym złem. Choć zło przeszło samo siebie, choć tamto zło było tak złe, że już bardziej złe być nie mogło, to ci źli ludzie zawsze znajdą tysiące usprawiedliwień, kontekstów. Ci źli ludzie bronią podległości i zła do ostatniego, najbardziej nawet absurdalnego, argumentu.

100 tysięcy ofiar tego ludobójstwa. Czy ta liczba nie robi wrażenia? Ile jeszcze musiałoby zostać wyrżniętych i w pień ściętych ludzi, żeby łaskawie polski sejm uznał, że było to ludobójstwo? Jakich jeszcze metod musiałaby użyć UPA, żeby uznać to za jedną z największych zbrodni w XX wieku? Łzy cisną się do oczu, gdy głos zarzynanego Polaka jest niczym, błahostką. Kim trzeba być, żeby ignorować ten głos?

Pesymistyczny to tekst, prawda? A jednak, na końcu tli się światełko nadziei. To światełko rozświetliło Radymno, przy sporym udziale Stalowej Woli (miasto na Podkarpaciu) oraz Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K”. Politycy ze świecznika nie zdali egzaminu, okazali się głusi, ale za to samorządowcy spisali się na medal. Andrzej Szlęzak – prezydent Stalowej Woli, Wiesław Pirożek – burmistrz Radymna, Mirosław Majkowski – Prezes PSRH „X D.O.K”, czy wreszcie Miejski Ośrodek Kultury w Radymnie. Niech te osoby będą wymienione z imienia i nazwiska a o instytucjach też zapomnieć nie można. Wielu wolontariuszy wzięło udział w przygotowaniach i w samej inscenizacji. Im należą się rzęsiste brawa za zaangażowanie i wielkie chęci. To dzięki takim ludziom wiemy więcej. Takie inicjatywy lokalne cieszą się ogromną aprobatą prawymsierpowym.pl, który z całego serca dziękuje Podkarpaciu a innych zachęca, żeby brali przykład. Brawo Radymno!!! Brawo Stalowa Wola!!!