procesjaAndrzej Rozenek, poseł Ruchu Palikota stwierdził, że jest mu wstyd za Kościół (z pewnością on napisałby z małej litery). Miał na myśli apostazję (czyli publiczne i całkowite odrzucenie przez ochrzczonego wiary rzymskokatolickiej dokonujące się najczęściej przez złożenie pisemnego oświadczenia przez apostatę) pierwszej Polki urodzonej w wyniku zabiegu in vitro. Gwoli ścisłości ta kobieta to Agnieszka Ziółkowska. Obecnie apostazja to nic innego jak moda, widzimisię najczęściej młodych i zmanipulowanych ludzi. Niemal każda apostazja jest publiczna, ale nie dlatego, że tak trzeba, ale wyłącznie dlatego, że komuś na tym zależy. Kościół cieszy się z każdej nawróconej owieczki, a siły przeciwne Kościołowi cieszą się z każdej wyrwanej owieczki. Można rzec, że walka dobra ze złem dzieje się na naszych oczach. Apostazja przybiera rozmiar publicznego zgorszenia. Nie jest to cichy akt, prywatna sprawa, ale staje się medialna poprzez jej nagłaśnianie przez media. Wspomniany powyżej Rozenek w odniesieniu do tej sprawy mówił o Ciemnogrodzie, zacofaniu, o XXI wieku. To są typowe hasła, które mają sprawić, że Kościół to organizacja zacofana, nieprzystająca do realiów współczesnego świata, ale za to z drugiej strony są postępowe siły, które wiedzą co jest dobre, nowoczesne.

Do czego sprowadza się spór? Otóż, Kościół jest zdecydowanie przeciwny metodzie in vitro. W skrócie, jest przeciwny, bo żeby powstało życie, ileś żyć przestaje istnieć. I na to Kościół zgodzić się nie może, bo zaprzeczyłby sam sobie. Inna sprawa to kwestia dzieci urodzonych z metody in vitro. Kościół traktuje te dzieci normalnie, jak każde inne. Skoro Agnieszka Ziółkowska dokonała apostazji, znaczy to jedynie tyle, że wcześniej musiała być ochrzczona. Teoretycznie, co jest winne dziecko z probówki? Nic, zatem Kościół nie potępia jej, jako nowej istoty. Dzieci urodzone w wyniku metody in vitro oraz w sposób naturalny traktowane są identycznie i to podkreślają wszyscy księża.

Ludzie pokroju Rozenka chcieliby, żeby Kościół zgadzał się na eutanazje, aborcje i wszelkie inne draństwa. Czy jeśli tak by było, to czy ludzie Palikota i im podobni nagle zaczęliby pochwalać Kościół? Może i tak, ale wówczas to ja wypisałbym się z tej instytucji. Jaki byłby sens istnienia Kościoła, gdyby głosił hasła wolnej aborcji, dobrowolnej eutanazji, czy wreszcie in vitro na życzenie? Przecież wówczas kościół zniszczyłby swoje fundamenty, na których istnieje. Rozenek tego nie rozumie, a Agnieszka Ziółkowska stała się ofiarą podpowiedzi złych ludzi. Mimo aktu apostazji, którego dokonała, nie ma co jej potępiać, nie ma co pastwić się nad nią. Trzeba pomodlić się za nią, bo większa jest radość z jednej nawróconej owieczki, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.

Kościół ma wielu przeciwników. Oni są wszędzie, dookoła nas krążą. Co możemy zrobić? Mówić o dobrych księżach, których znamy osobiście i z opowieści. Mówić o wspaniałych rzeczach, jakie robi Kościół (od prowadzenia schronisk dla maltretowanych matek z dziećmi, poprzez kolonie dla dzieci, aż do wydawania obiadów dla najbiedniejszych). Jest mnóstwo inicjatyw, którymi Kościół może się pochwalić, a które są ciche, bo takie jest dobro (tylko zło jest krzykliwe i dzieje się w świetle reflektorów, jak choćby apostazja). A że Kościół to my, idźmy i mówmy o tym. Co jeszcze możemy zrobić? Czasem milczeć, bo jeśli ktoś z pianą na ustach mówi, jaki to Kościół jest zły i pazerny, to choćbyśmy nie wiem co robili i tak nie przekonamy już przekonanego. Wyrywajmy jedną osobę po drugiej, ale nie na zasadzie argumentu siły, ale siły argumentów. Pomóżmy Kościołowi, pomóżmy sobie. I nie pozwalajmy na to, żeby ktoś wyrywał nam istoty słabej wiary. Walczmy o każdego, bo warto.