imagesrŁaska – słowo to niedowiarek łączy jedynie z partykułą „co”. „Co łaska” to określenie, które przypisują księżom, a oznaczać ma wydzieranie pieniędzy od ludzi. Przychodzi człowiek do księdza i gdy słyszy od księdza „co łaska” od razu oznaczać to ma dużo, bardzo dużo pieniędzy. Nie podoba się to lemingom, dla których liczy się każdy grosz. Co ciekawe tylko ich dotyczy to określenie „co łaska”, bo jakoś tych, którzy regularnie uczęszczają do kościoła to nie dotyczy, a jeśli już to nikomu nie przychodzi do głowy, żeby płacić dużo. Płaci tyle ile ma, ewentualnie tyle ile wypada dać. Podobnie sytuacja ma się na kazaniach. Wyłącznie leming słyszy odniesienia polityczne. Bo jak ksiądz grzmi z ambony, że aborcja to zło, a on w duchu ją popiera to od razu myśli, że to polityka. Uderz w stół a nożyce się odezwą.

Miłość – najlepiej wolna, niczym nieskrępowana. Miłość dla lewaka odbywa się po kątach, gdzie popadnie, z kim popadnie. Najważniejsze to zaspokoić chuć. W myśl biblijnej zasady miłość jest najważniejsza, z tym, że nie o taką miłość chodzi. Dopuszcza lewak płacenie za miłość, co też nijak ma się z chrześcijańskim pojmowaniem miłości. Miłość lewacka jest całkowitym zaprzeczeniem miłości chrześcijańskiej. Tam, gdzie powinna pojawiać się miłość miłosierna, pojawia się eutanazja. Tam, gdzie powinno pojawić się miłość odpowiedzialna, pojawia się aborcja. Cóż, jest lewak z miłością na bakier.

Małżeństwo – a po co mi ten świstek papieru? To typowe określenie dla leminga. Jeśli już bierze ślub, to robi to z przymusu, a nie z ochoty. Bo rodzice kazali, bo będą psioczyć. To takie typowe dla niedowiarka. Dla świętego spokoju bierze ślub, a nie z przekonania. Przecież od paru lat mieszka z konkubiną pod jednym dachem, więc tak naprawdę nic się nie zmienia. Rzeczywiście, dla takich ludzi nic się nie zmienia, bo wszystko robią od dupy strony.

Niebo – gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie. Miejsce, w którym można sobie pobujać, rzecz jasna w obłokach. Leming chce do nieba, ale się boi z obawy, że tam może być nudniej niż w piekle. Lewak spod znaku palikota po śmierci kończy swój żywot, a resztą zajmą się robaki. Z tym niebem jest tak, że może to być ciekawe doświadczenie, ale żeby tylko nie było tam zbyt nudno. Dla niedowiarków najlepsza sytuacja to taka, w której część chciałby spędzić w niebie, a część w piekle (tydzień tu, tydzień tam). Bo i tu może być fajnie, ale tam z kolei może być więcej znajomych. Trudny wybór, który rozstrzyga się nie tu i teraz, ale na koniec życia.

Obraz – no jak można modlić się do obrazu. Jest to nie do pojęcia dla lewaka. Pojęcie modlitwy w ogóle jest dla nich obce, ale już symbolu, jakim jest święty obraz absolutnie nie pojmują. Cóż, lewacy operują na zupełnie innym poziomie, bo katolicy nie potrafią pojąć jak można wierzyć w horoskopy, wróżby itp. Ostatnie ekscesy na Jasnej Górze, gdy ktoś zaatakował obraz Matki Bożej Częstochowskiej wpisują się w nienawiść lewaków do wszelkiego co związane jest z wiarą. Dziwne to jednak zachowanie, gdyż skoro nie wierzą oni w moc tego obrazu (i innych) to po jakiego grzyba walczą z obrazami? Obłęd niczym Don Kichote, który walczył z wiatrakami.

Pustka – pojęcie, które nijak nie pasuje do wiary. Ale do braku wiary pasuje idealnie. Gdy horoskopy nie sprawdzą się, gdy lekarz powie, że szans już nie ma, cóż pozostaje? Eutanazja? Ale to przecież nie dla mnie, a to, że popierałem kiedyś eutanazję nie oznacza, że sam tego chcę. Chcę żyć – krzyczy lewak na łożu śmierci. Mimo, że boli chce żyć. Co pozostało z jego dawnych poglądów? Co z jego młodzieńczymi ideałami? Pustka.

Rozwód – ulubiona instytucja lewaka. Nie jest oczywiście tak, że tylko oni się rozwodzą (bo gwoli prawdy trzeba przyznać, że i katolicy się rozwodzą), ale dla nich jest ona najszybszym i najłatwiejszym sposobem na pozbycie się balastu w postaci żony/męża, która/y już nie jest tak dowcipna/y, inteligentna/y, troskliwa/y, atrakcyjna/y. A że na horyzoncie pojawił/a się nowa osoba, która jest dowcipna, inteligentna, troskliwa i atrakcyjna, to trzeba się rozwieść. Może nie do końca lekka, łatwa i przyjemna procedura, ale po co męczyć się na tym ziemskim łez padole, skoro można dalej prowadzić sielskie i anielskie życie. Rozwód najlepszym lekarstwem na kryzys małżeński. Polecamy rozwód z tego typu myśleniem.

Spowiedź – pierwsza, gdy jest I Komunia Święta, potem przed ślubem, bo zmuszają rodzice, no i dla świstka papieru trzeba ją odbębnić. Takie jest podejście leminga do spowiedzi. Grzechy jakieś tam trzeba powiedzieć, ale broń Boże, nie wszystkie, bo co tego gościa co siedzi w śmiesznej budce obchodzą moje prywatne sprawy. Zupełnie niepotrzebna instytucja, która daje władzę czarnych nad porządnymi ludźmi – do takiego wniosku dochodzą rozmyślający wciąż lewacy. Katolik po skończonej spowiedzi, po uzyskaniu rozgrzeszenia czuje się jak gdyby uzyskał nowe życie. Gdy przymuszony leming (niczym Szymon z Cyreny) idzie do spowiedzi czuje po niej pustkę, bo zataił to i owo. Polecamy spowiedź szczerą, choć nie jest to łatwe.

Tolerancja – ulubione słowo leminga. Toleruje wszystko i wszystkich i każe tolerować innym wszystko i wszystkich. Nie toleruje ludzi nietolerancyjnych, co de facto burzy ich tolerancyjność, bo skoro nie tolerują czegoś to przestają być tolerancyjni. Pogmatwane to wszystko, ale istota sprowadza się do akceptowania największych nawet absurdów, a niezrozumienie prostych rzeczy. Tolerancja obowiązuje oczywiście w sferze wiary, ale tylko wobec katolików są krytyczni, bo są tacy nienowocześni i tak jakoś nie przystają do rzeczywistości. A już podejście do celibatu, rozwodów, prezerwatyw jest takie zaściankowe. I szlag trafił tolerancję leminga! Akceptuje tylko to co mu pasuje, cała reszta jest be!

Ubóstwo – gdy pada to słowo z ust lewaka to zawsze w tle pojawia się kościół. Według nich kościół powinien być ubogi i poniekąd mają rację, ale dla nich ubogi ksiądz to taki co chodzi w wielbłądziej skórze (niczym św. Jan Chrzciciel, którego na pewno nie znają), mieszka w szałasie, porusza się pieszo niczym pielgrzym. Każdy przejaw luksusu jest skrzętnie odnotowany w lewicowych bulwarówkach, ale wynika to wyłącznie z ich ubóstwa intelektualnego. Piękna to idea walki lewicowych partii o ubogiego i słabego, ale gdzie te ideały się podziały. Kiedyś lewica walczyła o człowieka, o poprawę jego bytu, a teraz nie zajmuje się sprawami dobrobytu, lecz odbytu. Na topie są kwestie rozporkowe, a nie poniewierany przez państwo ubogi obywatel.

Wiara – czymże ona jest w obliczu potęgi rozumu. Rozumem można ogarnąć i zmieniać świat, a wiarą? Jest to opium dla ludu (co prawda Marks miał na myśli religię, ale w tym znaczeniu na jedno wychodzi). Temat podjął Lenin, który stwierdził, że religia to rodzaj duchowej gorzałki, w której niewolnicy kapitału topią swe ludzkie oblicze…Cóż, przerabialiśmy swego czasu socjalizm z ludzką twarzą. Jaka to była twarz każdy wie. Potęga rozumu przegrała z ziarenkiem wiary rzuconym przez jednego człowieka, Jana Pawła II, który mówiąc „niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” pokonał wszystkich (wolno)myślicieli z całego świata. Wiara góry przenosi, komunę obala, a da Bóg, że i tęczowe lewactwo rozgoni się w cztery strony. Wierzmy w to!

Zmartwychwstanie – dla niedowiarka nie istnieje to pojęcie. Współczując jemu, a jednocześnie modląc się o to, żeby niedowiarek stał się wierzący, warto zauważyć, że na końcu coś jest, coś wielkiego. Jest to zmartwychwstanie. Łaskę zmartwychwstania dostępują ci, którzy są przeciw Aborcji, wierzą w Boga, nie negują Celibatu, zaopatrzeniw odpowiednie Dewocjonalia, nie dopuszczają Eutanazji, mimo, iż wierzący odżegnują się od Faszyzmu, nie chcą żyć w Gomorze i Sodomie, szanują Hierarchię, Innowierców też szanują, ale jednocześnie chcą ich nawrócić, wierzą w Jezusa Chrystusa, wspierają Księdza w jego trudnej posłudze, walczą z Laicyzacją społeczeństwa, mają Łaskę od Boga, Miłują się nawzajem, a szczególnie w Małżeństwie, przez całe życie dążą do Nieba, przy pomocy Obrazu dotykają Boga, gdy czują Pustkę wiedzą co robić, brzydzą się Rozwodów, a gdy zgrzeszą idą do Spowiedzi, Tolerują mądre rzeczy, ganią zaś złe, żyją w Ubóstwie, ale nie dziadostwie, mają taką Wiarę, że ta doprowadzi ich na końcu do Zmartwychwstania.

W ten oto sposób doszliśmy do końca alfabetu. Symboliczna litera z jak zmartwychwstanie pozwoliła spiąć w całość alfabet niedowiarka. Być może niektóre z treści są kontrowersyjne, niektóre przejaskrawione, ale cel był jeden: pokazać, że można inaczej, że można tak jak Bóg przykazał (choć jest to niebywale trudne i wymagające), że można się nawrócić (nikogo, nawet zatwardziałego lewaka, czy wojującego leminga nie potępiamy), że Bóg czeka jak w Sodomie i Gomorze na przemianę, daje szanse na nawrócenie, jest miłosierny. Autor niniejszego alfabetu zdaje sobie sprawę ze swoich słabości i nie jest tak, że posiada patent na dobre życie, bo sam często zalicza upadki, ale wie też, że lepiej być wierzącym niż niedowiarkiem, wierzmy zatem na tyle na ile możemy.