zdjęcie hej.rzeszow.pl

Zbliża się kolejna rocznica tragedii smoleńskiej. Dziwnie się ułożyło, że ziemia w tamtych stronach pochłonęła tyle polskiej krwi. Pamiętam czas, kiedy rano włączyłem telewizję, by wysłuchać wiadomości. Usłyszałem komunikat o wypadku samolotu prezydenckiego (już wiemy, że był to samolot rządowy a to, że wszędzie powtarzają, że był to samolot prezydencki jest jawnym wprowadzaniem opinii publicznej w błąd), a później informacje, które niepokoiły coraz bardziej, aż wreszcie wiadomość, że wszyscy obecni na jego pokładzie nie żyją.

Pamiętam jak załamał się głos prowadzącego i szczerze powiem, że sam wzruszyłem się bardzo. Świadomość tego, że zginęło tylu znanych i potrzebnych naszemu krajowi ludzi, spadła na mnie jak czarna płachta, wgniatając w ciepły fotel, w domowym zaciszu.   Pamiętam, jak wywiesiłem naszą flagę z czarną wstążką,  niosłem kwiaty i świeczki. Przeżywałem to bardzo osobiście. W ten jeden czas, obserwując nasze społeczeństwo, poczułem się Polakiem, widziałem jak smutek i powaga łączą wszystkich w naszym kraju. Miałem nadzieję, że ci, którzy tak zawzięcie walczyli z Prezydentem oraz Tymi, którzy tego dnia odeszli, spojrzą na naszą Ojczyznę inaczej – prawdziwie i rzeczowo.  Wierzyłem w to, przez ten jeden moment.

No właśnie, a później wszystko wróciło do normy. Nie poszanowano pamięci zmarłych, nie utrzymano jedności. Zaraz pojawiły się dziwne zastrzeżenia, co do tablicy upamiętniającej Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki, rzucano pretensje o miejsce spoczynku  dostojnych zmarłych. Tworzony został swoisty „cyrk” wokół odszukiwania zwłok, poprzez fałszywe zapewnienia, o wręcz przesiewaniu ziemi podczas odnajdywaniu szczątków ludzkich. Szukanie winnych, też okazało się bezcelowe. Właściwie od razu było wiadomo, że odpowiedzialni są piloci i tajemniczy ktoś kto wydawał rozkazy. Tak to w życiu bywa – umarli nie mogą się bronić.

Tragedia, która dotknęła wszystkich, nadal nie jest wyjaśniona. Trwają dyskusje  o pancernej brzozie, która choć przecież młodziutka, urwała skrzydło samolotu, nie ustalono wielu faktów, a te które poznajemy, powodują mętlik. Najbardziej budzi moje obawy co innego. Jeżeli w naszej Ojczyźnie coś się dzieje złego, coś co nie jest popularne czy wręcz szkodliwe dla obecnie rządzących, temat Smoleńska wypływa automatycznie. Staje się tematem zastępczym, zasadą, po to by wywołać stwierdzenie -  „znowu ?  – to jest nudne” .

Nie budzi już skandalu wiadomość o obecności śladów środków wybuchowych w miejscu katastrofy. Nie zastanawia fakt, że wrak samolotu nadal czeka i co więcej jest dobrze umyty, bo po co oddawać coś brudne i nieładne. Nie szokuje informacja o braku pełnego zapisu z czarnej skrzynki, czy wyraźnych śladów ingerencji w jej treść.

Kiedy bez przerwy bombarduje się ludzi sprzecznymi wiadomościami, oni sami zagubieni, nie chcą już ich słuchać. Kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą – czyż nie dzieje się to na naszych oczach? Zatem, jak w tym wszystkim się pozbierać ? Warto po prostu słuchać, analizować i prowadzić swoje rozsądne obserwacje. Mamy szanse na dalsze wyjaśnienia, jeżeli nie zapomnimy, nie przejdziemy do tego jak do codziennych zdarzeń. Dla Ojczyzny przecież pracowali Ci, którzy zginęli. Nie możemy o nich zapomnieć, to byłoby właśnie tragedią.

Prawda jest najważniejsza i choć czasem trudno do niej trafić, jest niezmienną i niepodważalną. Zafałszowana, traci na wartości, pracujmy zatem nad jej czystą postacią, a wówczas nie stracimy tego co najważniejsze – świadomości bycia Polakami.

Tylko ja