zdjęcie facebook.com

Na naszej scenie politycznej – stajni Augiasza, pojawiła się ostatnio nowa (dajmy spokój z tą nowością – inicjatorzy w wieku 50-60 lat, weterani bitew politycznych) inicjatywa. Ale nie jest to Uniwersytet III Wieku, a „Europa Promil”. Przepraszam jakoś inaczej, chyba – „Europa Minus”.

Formacja ta jest w powijakach, informuje o powołaniu jakichś widmowych pełnomocników wojewódzkich. Trudno, by Alek (Kwaśniewski) plus Marek (Siwiec) dysponowali jakimiś rozbudowanymi strukturami, analogicznie Ruch P. nie posiada zwolenników w terenie. Jednym słowem „Europa” to (po)twór wirtualny. Strona internetowa, ot i byłoby na tyle.

No i jeszcze poparcie medialne, nie zapominajmy, że akcja Siwca, Palikota, Kwaśniewskiego (chyba wciąganego na zasadzie lokomotywy, ale trochę na siłę), plus towarzysz Kalisz oraz wiecznie niezdecydowany Włodzimierz „Cimoszka” Cimoszewicz, otrzyma wsparcie ze strony salonowych mediów. Bo trzeba pamiętać, że takie inicjatywy były już powoływane do życia (raczej reanimowano starych wyjadaczy). Socjaldemokracja Polska i Iza Sierakowska – matka Polka, Partia Demokratyczna (a w niej potęga polityczna Jerzy Hausner, a kto to?) czy Lewica i Demokraci. A obok jeszcze pomniejsze pamiątki przeszłości, nienasycone splendoru władzy (jak Porozumienie dla Przyszłości Rosatiego). No, ale dość tych nekrologów!

Wracamy do „Europy” towarzyszy z PZPR. Musimy pamiętać, ze Kwaśniewski nie wyskoczył z konopi w roku 1995 gdy był kandydatem w wyborach prezydenckich z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Już w drugiej połowie lat 80-tych gdy komuniści przygotowywali kadry dla swojego kolejnego państwa – III RP, Kwaśniewski był w dwóch PRL-owskich rządach Zbigniewa Messnera i Mieczysława Rakowskiego. Choć po okresie dwóch swoich prezydentur (1995-2005) Alek był stylizowany na prawego człowieka lewicy to ciągną się za nim i za jego żoną Jolantą bardzo brzydkie sprawy (Towarzystwo „Polisa”, kontakty ze służbami rosyjskimi, kontakty i wykłady na wschodzie w państwach niedemokratycznych, część majątku niewiadomego pochodzenia i wreszcie sławetny wirus filipiński czyli zwykłe pijaństwo).

Co do współpracy Kwaśniewskiego ze służbami specjalnymi PRL to ta sprawa nie ma większego znaczenia, siłą rzeczy jako działacz, a potem członek władz współpracował z tymi służbami, to oczywista oczywistość (zidentyfikowano Kwaśniewskiego jako współpracownika o pseudonimie „Alek”).

Także bardzo owocnie układała się współpraca Kwaśniewskiego z Siwcem choćby przypomnieć parodiowanie przez tego drugiego, a za namową pierwszego, gestów Papieża, „czy minister Siwiec ucałował ziemię kaliską?”… pytał z humorem Kwaśniewski, zapewne obaj wracali wtedy z Filipin. Ten czyn, jak i pijaństwo na grobach polskich oficerów w Charkowie całkowicie dyskwalifikują Alka plus Marka jako poważnych europejskich polityków, jako nadzieje polityki polskiej. A kto jest równie „ciekawy” w drugim rzędzie tej imprezki politycznej? Rysio Kalisz, który tylko bawi czy Palikot już zupełnie skończony i wypalony nawet jako błazen. Kto jeszcze? Specjaliści, odpowie „Europa Promil”. Ale od jakiej roboty zapytajmy?

Robert Kwiatkowski? SLD-owski szef telewizji – tuby władzy, według wszelkiego prawdopodobieństwa członek „grupy trzymającej władzę”, jeden z filarów Rywinlandu. Jan Hartman? Profesor filozofii, felietonista „Faktów i mitów”… pisać dalej? Chyba nie.

Osławiona, już nieco przyblakła charyzma Alka Kwaśniewskiego czy sztuczki jego pomocników nie zapewnią prawdziwego sukcesu na miarę europejskich partii, do których stylu ci ludzie starają się nawiązywać. Powyższy artykulik zajął kartkę formatu A-4 niech to będzie ostateczny dowód na ubóstwo tej formacji, ubóstwo pod każdym względem.