zdjęcie merlin.pl

I Niedziela Adwentu niech będzie chwilą refleksji nad osobą naszego Wielkiego Papieża. Warto na chwilę zatrzymać się, wziąć głęboki oddech i wspomnieć…

Jan Paweł II. Słysząc imię tego wielkiego Człowieka aż ciarki przechodzą po plecach. Wielkim poetą był, ale także aktorem, pisarzem, mówcą, erudytą, żartownisiem, nauczycielem, po prostu Człowiekiem.

Jakże wielu ludzi przyciągał „magnes” tego Człowieka. Wzbudzał powszechne poszanowanie, estymę. Nie tylko pośród prostych ludzi, ale i ludzi możnych, władców tego świata. Zasłużył na to swoim przykładem, mądrością życiową i wyuczoną, życzliwością i dobrocią. Tym, że jednostka ludzka była dla niego wartością nadrzędną, stale o tym pamiętał i miał na uwadze. Być może wynikało to z ciężaru jego życiowych doświadczeń. Jedno jest pewne, znał ich sens.

Byłam na kilku pielgrzymkach papieskich w Polsce. Wielu ludzi słuchało jak zahipnotyzowani, szkoda tylko, że treści nie docierały do nadawców. Pośród krzesełek turystycznych i suchego prowiantu była myśl, cenniejsza niż skarby świata. Jak to z wielkimi rzeczami, nie do wszystkich docierają. Jedni pili, inni spacerowali, rozmawiali, wymieniali się doświadczeniami, a on gadał… co prawda na szerokiej przestrzeni nagłośnienie powoduje echo, stąd niektóre treści zniekształca, ale co tam… Czasem gada radio, czasem TV, a my zajęci jesteśmy prozą dnia codziennego, normalne. Szum stał się częścią naszego życia. W szkole jest szum i hałas, bo nauczyciele nie mogą zapanować nad gromadą dzieci, bo jest bat na nauczycieli, którzy zaczęli się bać o swoje posady. Na ulicy szum, bo dużo aut, permanentne zanieczyszczenie powietrza, remonty, ewentualnie gwar dzieci z placu zabaw. W pracy jest szum, bo drukarka głośno chodzi, serwer ledwo zipie i temperaturę podnosi poprzez promieniowanie. W knajpie decybele wibrują, a nad knajpą ludzie mieszkają. Jednym słowem, nie ma dziś czasu na refleksję, bo w hałasie trudno o skupienie. Nie daj Bóg, refleksja mogłaby spowodować, ze ktoś mógłby się zastanowić nad niedolą owych sąsiadów. Ale po co, lepiej nie myśleć, nie mieć zmartwień. Koń ma duży łeb, niech on…

A jednak, Jan Paweł II w swej wielkości, przewidział być może ten stan rzeczy. Zostawił spuściznę w postaci słowa pisanego. Książki. Ale cóż po książkach, encyklikach, skoro obecnie mamy gameboy’e, zamiast czytać oglądamy obrazki (jeśli wydane, to obowiązkowo na śliskim papierze). Nawet owe obrazki wychodzą do nas, coraz częściej przy drogach. Jak  zatem ma skupić swą uwagę kierowca na drodze, skoro tyle atrakcji mu po drodze dano. Bywa że stałe rozpraszanie uwagi tłumaczymy potrzebą odprężenia po ciężkim dniu, etc. Jednakże w ten sposób jeszcze bardziej głupiejemy. To tak jakbyśmy trawkę palili, niby się odprężamy, ale w mózgach zachodzą krótkotrwałe chemiczne zmiany, że cofamy się wtedy mentalnie w rozwoju. Może Darwin miał rację, gdyż w ten sposób wyrażamy tęsknotę, pociąg do poziomu rozwoju małp? Ale książki zostały, wystarczy iść do księgarni, czy biblioteki, czy zerknąć na regał, a nuż leży tam jakaś zakurzona książka Karola Wojtyły?

Jakże naród płakał za swym Panem, gdy odszedł stary, zmęczony człowiek. Jakiż był płomienny zapał i żałoba narodowa. Ile łez było w sercach i na ulicach. Transmisje TV biły rekordy popularności, reklamy zniknęły na tydzień, bo tego wymagała żałoba. Dlaczego teraz naród zapomina o Wielkim Człowieku? Przecież nawet dekada nie minęła, czyżby społeczna skleroza?

Dane nam zostały daty: narodziny Karola Wojtyły – 18.05.1920, objęcie pontyfikatu – 16.10.1978, śmierć – 02.04.2005. Wszystkie telewizje jak jeden mąż posłusznie przypominają wtedy szablonowo staruszka, który żartował z okna na Franciszkańskiej z pielgrzymami. Ale JPII nie tylko żartował, ale i nauczał ! Ale my mamy nie tylko 3 dni w roku, ale o 362 dni więcej. O istocie nauki należy pamiętać nie wyrywkowo, ale cały czas.

Nie mam nic przeciwko tradycji i rocznicom, ale idąc tropem ostatnio uchwalanych coraz to chętniej „dni” może dojść do tego, że na miłość będziemy mieć szansę  jedynie w dniu św. Walentego. Czy tego chcemy? W pierwszym dniu Adwentu odpowiedzmy sobie na to pytanie.

Jewka

Od redaktorów słów kilka.

Z wielką przyjemnością chcemy powitać w naszych skromnych progach Ewelinę, która zafascynowana naszą stroną zgodziła się podjąć współpracę z nami. Zdecydowanie brakowało nam tego kobiecego spojrzenia (liczymy, że będzie jednak nieco łagodniejsze od naszego), które brutalny świat samców babrających się w polityce i grzęznący gdzieś w bagnie zacietrzewienia, zamienia w dający się znieść kawałek przestrzeni, w której pojawia się wysepka łagodności. Zatem Ewelino, witamy na pokładzie i razem działamy, by żyło się lepiej. Wszystkim. By te słowa nie były tylko czczą gadaniną, ale rzeczywistością.