zdjęcie niepoprawni.pl

Niektórzy twierdzą, że PO jest partią liberalną, a w samym tym słowie zawiera się coś co nazwałbym „poluzowaniem”. Mówisz PO, myślisz; wolność, swoboda, luz, łagodność, delikatność. Cud, miód i orzeszki. Sielanka, wsi spokojna, wsi wesoła. Tak postrzega się partię miłościwie nam panującą. W zderzeniu z brutalnym, chamskim, wulgarnym, ohydnym, perfidnym PiS-em, PO wygląda rzeczywiście jak owieczka. Niewinna, bezbronna, zahukana, potulna.

W ostatnich dniach slogan „mowa nienawiści” jest odmieniany przez wszystkie przypadki. Używając języka pełnego nienawiści napiszę, że rzygam już tym wszystkim. Chodzą od studia do studia i ględzą, jakie to straszne słowa padają to tu, to tam. Komisję nawet mają powołać, by złagodzić ten język. Cenzorzy będą latać od chałupy do chałupy w poszukiwaniu mowy nienawiści.

Na czele komisji stanie niezwykle wiarygodna osoba, która zasłużyła się niebywale w walce z komunizmem. Michał Boni, bo o nim mowa, będzie strzegł języka, by nie przyszło czasem komuś do głowy powiedzieć, czy też napisać słów, które mogłyby mieć znamiona nienawiści. Co się dzieje, do jasnej cholery? Czy naprawdę komisję trzeba tworzyć? Czy ten kraj już całkiem zszedł na psy, że potrzebuje komisji do wszystkiego? Komisja ds. kłaniania się, komisja dobrego chodu, komisja szczerego uśmiechu, komisja ds. uprzejmości, komisja łagodnego usposobienia. Można mnożyć i mnożyć. A metoda jest jedna. Chcecie, żeby nie było języka nienawiści? Najpierw zajmijcie się szkołą i wychowaniem dzieci i młodzieży, dzień później podejmijcie decyzję o zamknięciu TVN, GW, a efekty zobaczycie w ciągu pół roku. Mowa nienawiści nie bierze się z niczego. Jeśli komuś wałkuje się przez wiele lat, że Kaczyński to wcielone zło, to wielu uwierzy i będzie powtarzać niczym mantrę. Połowa wiadomości w poszczególnych programach dotyczy PiS-u, to nie ma się co dziwić, że ludzie wierzą, że właśnie ta partia ponosi odpowiedzialność za to co dzieje się w kraju. Tekst pisany 4 grudnia, a na onet.pl spośród 10 wiadomości dnia 3 dotyczą PiS-u, a wiadomością dnia jest, że niejaki Deresz twierdzi, że podczas rozmowy braci Kaczyńskich padła komenda: „lądujcie”. Są jeszcze wątpliwości co do tego, czy padło stwierdzenie „dziady”. Kolejna informacja o agencie Tomku, a na deser informacja o pijanym pośle (oczywiście PiS-u), który wypił piwo i wsiadł do samochodu. Bo ktoś widział, że pił piwo, ale nikt nie sprawdził, czy nie było ono czasem bezalkoholowe, a tym bardziej nie podał informacji, że jedno piwo nawet alkoholowe nie wykaże więcej niż 0,2 promila. O PO nie ma słowa, bo i po co. Przecież wszystkie najważniejsze decyzje zapadają w siedzibie PiS, ewentualnie w domku na Żoliborzu. Co z tego, że jest to opozycja, jak to od niej zależą podatki, bezrobocie, wykorzystanie unijnych funduszy, negocjacje w Brukseli.

Wyobraźcie sobie Państwo, że TVN i GW dostaje zakaz pisania o Kaczyńskim i jego partii. Przecież wówczas GW składałaby się wyłącznie z dodatków, a w TVN leciałyby ciągle reklamy, co de facto oznaczałoby, że przeistacza się w TV Mango. Dla GW i TVN PiS jest paliwem, z którego nie zrezygnują za żadne skarby. Media te nie są zainteresowane tym co się dzieje w rządzie, czy jakie są podejmowane decyzje ważne dla obywateli. Warsztat dziennikarski skupia się na tym, żeby niewygodną dla rządu informację przekazać tak, żeby ludzie mieli przeświadczenie, że to PiS odpowiada, a jeśli nie da się tego udowodnić, to pokazać za wszelką cenę, że PiS zrobiłby tak samo, albo jeszcze gorzej. Redaktor Sobieniowski jest w tym mistrzem. Redaktor Pochanke zadaje pytanie, a potem gdy osoba próbuje odpowiedzieć, ta zagłusza i wychodzi na to, że odpowiedź nie padła, a w zasadzie padła, tyle, że wypowiedziała ją sama Pochanke.

Problem języka nienawiści istnieje, ale istota problemu tkwi w tym, że jest ewidentna segregacja informacji. O rządzie się nie mówi, a jeśli już to mało i niezbyt ostro. Mówi się o opozycji dużo, ostro. Przecież wystarczy posłuchać wszystkich rozmów w debatach. Oto jest dany temat i wszyscy, łącznie z moderatorem są przeciwko PiS-owi. Nieważne, że temat dotyczy projektu rządowego. Ważne, że PiS jest przeciwny, zatem trzeba stworzyć wrażenie, że wszyscy chcą dobrze, a tylko PiS szuka dziury w całym (w najlepszym przypadku), jątrzy (często), czy wreszcie chce doprowadzić do tragedii (przeważnie).

Dozowanie informacji, manipulowanie nimi prowadzi do takich a nie innych decyzji o tworzeniu komisji takiej i siakiej. Ma to przykryć rzeczywiste zamiary rządzących.

Polska zakazem stoi, bo informacje są ukrywane, kamuflowane pod przykryciem super tajności. Przecież to za rządów PO jest problem z ACTA, zakazy stadionowe, prawo o imprezach masowych, a liczba fotoradarów wzrosła tak, że już nawet znaki ograniczające prędkość nie są potrzebne, bo fotoradary skutecznie o tym przypominają. Pytam się, gdzie ten luz i ta swoboda, gdzie dostęp do informacji?

Zajmijcie się do jasnej cholery rządem, a zostawcie w spokoju opozycję. Przecież bilans tych rządów jest żałosny i tragiczny dla Polaków, a media nic z tym nie robią, nie zadają trudnych pytań, nie dociekają. Mam gdzieś demokrację, ale czyż nie cierpi na tym tak hołubiona przez wszystkich demokracja, właśnie? Nikt nie patrzy na ręce rządowi, a ten robi co chce. Patrzy się za to na ręce opozycji, która zewsząd jest atakowana, a szyderstwo jest najdelikatniejszą formą represji ze strony mediów. Ten język nienawiści próbuje się zaszczepić wyłącznie PiS-owi, a ta komisja służyć będzie jako kolejny oręż w walce z nim. Oczywiście knebel chce się założyć również księżom, którzy nie będą mogli mówić, że aborcja, eutanazja, czy In vitro to zło. Przecież dokładnie tak było za komuny, a teraz cichaczem wprowadza się te same metody. Czy wy tego nie widzicie? I w imię czego tak się robi? Przecież nie chodzi o spokój w kraju, bo kto zna historię Polski wie, że pojednania polsko-polskiego nie będzie nigdy. Zawsze był obóz patriotyczny i ten, który twierdził, że nim jest, a przy nadarzającej się okazji czmychał, a to na wschód, a to na zachód. Weźmy Kwaśniewskiego, dla którego Moskwa, czy Bruksela, nie robi różnicy, a odległość z Warszawy jest dokładnie taka sama. Niestety, ale odmawiam takiej postawie jakiegokolwiek patriotyzmu, bo niby jak? Patriotyzm to umiłowanie swojej ojczyzny, a nie obcej.

Nie ma mowy o zgodzie w sytuacji, kiedy to nasi dziadkowie wycierpieć musieli okropieństwa II Wojny Światowej, a teraz pokazuje się ich często jako najeźdźców, barbarzyńców i wyzutych z wszelkiego człowieczeństwa ludzi. Ofiara stała się katem, a kat ofiarą. Wyjdzie wkrótce na to, że to Polska była agresorem, że to Polska bombardowała, zakładała obozy. Czy nie widzicie, że wybiela się najeźdźcę, a oczernia się niewinnego? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że uczestniczą w tym Polacy, choć mam co do tego spore wątpliwości, kim oni naprawdę są. Nie dziwmy się zatem, że pojawiają się głosy sprzeciwu, które są nieraz bardzo ostre, bo pewnych rzeczy nie da się powiedzieć delikatnie. Jeśli bęcwał jeden z drugim twierdzi, że jednak Polacy wcale tacy święci nie byli podczas wojny, to trzeba głośno krzyknąć, że to nie oni byli agresorami, bo ma się wrażenie, że ktoś wyraźnie o tym zapomniał, albo celowo wprowadza opinię publiczną w błąd. A państwo uczestniczy w tym wszystkim sponsorując filmy szkalujące Polskę. Nie pokazuje się Polski jako kraju, który najbardziej ucierpiał. Wyciąga się marginalne kwestie, które w bardzo złym świetle pokazują mieszkańców, najczęściej Podlasia. Były czarne owce, tylko co z tego? Czy to oznacza, że kształtując świadomość dzieci i młodzieży, można pokazywać wyłącznie czarne karty z historii? A zróbcie film, w którym pokażecie bohaterską postawę milionów naszych przodków, którzy z odwagą sprzeciwili się wrogom, nie żadnym hitlerowcom, tylko Niemcom. Mówcie, jak było, a nie wyciągacie kolejne brudy, które powodują, że nóż w kieszeni się otwiera. Dlaczego nie odważycie się zrealizować filmu, który byłby apoteozą polskości? Na to nie ma pieniędzy, bo trzeba je przeznaczyć na kolejny gniot Wajdy, Holland, czy innych, mieniących się patriotami, prawda?

Mowa nienawiści? Guzik prawda, żeby nie napisać gówno prawda. Robicie wszystko, żeby podsycać nastroje, bo jest to wam na rękę. Chcecie, żeby opinię publiczną rozpalały do czerwoności tematy, które temu służą. Rzucacie ziarno niezgody, a potem zbieracie cierpkie tego owoce. A jak już wyczerpią się tematy związane z rzekomym antysemityzmem, kibolami, narodowcami, zamachowcami, to rzuca się Smoleńsk (a to Deresz, a to Wałęsa, Seremet o sobie przypomni). I tak w koło Macieju. A przy okazji załatwia się tematy związane z emeryturami, sprzedażą majątku narodowego, GMO, itd.

Mowa nienawiści to wymysł tych, którzy mają z tym problem. Mową nienawiści posługują się ci, dla których kłamstwo jest mijaniem się z prawdą, złodziejstwo przywłaszczeniem sobie cudzej własności. Mowę nienawiści stanowi nie to co się mówi, ale to co pozostaje niewypowiedziane. Te wszystkie tajemnice, klauzule tajności mają na celu wyłącznie zatajenie prawdy. Niech język będzie ostry, kąśliwy, ale na Boga, niech nie będzie sztuczny, śliski i powierzchowny. Pokłosiem (wcale nie używam tego słowa przypadkowo) tego wszystkiego są podejrzenia, nieufność, brak więzi społecznych. To nie nienawiść językowa sprawia, że jest tak źle, ale kamuflowanie, zatajanie, kluczenie, niedoinformowanie. Nie jest złym szefem gość, który powie, że coś źle zrobiliśmy, złym szefem jest koleś, który nic nie mówi, po czym po pół roku stwierdza, że jednak nie sprawdzamy się na danym stanowisku. Powiedz chłopie co ci leży na wątrobie, a nie liczysz na to, że ktoś czyta w twoich myślach. Problem języka nienawiści tkwi w tym, że gubimy się w tym, czego nie powiedzieliśmy, a najczęściej tam tkwi sedno problemów tego świata.

Widzieli Państwo konferencję Tuska i Piechocińskiego w dniu wczorajszym (ta część tekstu pisana jest 5 grudnia)? Przecież oni nic nie powiedzieli. A to o podobnych krawatach, a to o Januszu z odstającymi uszami. Ktoś z boku powie, że luźni z nich panowie i tacy ludzcy. A bez przeproszenia, gówno mnie interesują ich krawaty, ich dzieciństwo. Interesuje mnie to, czego obydwaj nie powiedzieli, czyli jak mają zamiar rządzić państwem, bo jak widać traktują je jak piaskownicę, a nie poważne wyzwanie. Wydaje się, że oglądając wiadomości należy zwrócić uwagę nie na to, co i jak zostało powiedziane, ale co nie zostało powiedziane, i jak to ominięto.

Tak jak podczas kłótni małżonków nie jest problemem, że jedno drugiego nazwało głupkiem. Problemem jest to, że albo oboje, albo jedno z nich nie mówi o złych rzeczach, które działy się lub mają miejsce. Zwracajmy uwagę na to co się mówi i jak się mówi (tu wypada przeprosić za użycie słowa „gówno”), ale przede wszystkim nie dajmy się wpuszczać w maliny, że mowa nienawiści jest teraz największym problemem.