zdjęcie partenos.nowyekran.pl

Kukułka wg tradycji ludowej to wiosenny ptaszek, który zimę spędza na polu pod miedzą. Charakteryzuje się tym, ze jak podrzuci jajko do gniazda innego ptaka, to ma problem z głowy. A i małe pisklę po wykluciu ze skorupki, nie znosi konkurencji i pozbywa się niechcianego sąsiedztwa.

Czy my nie jesteśmy w stanie znaleźć pewnych analogii z mechanizmem działania? Czy w polskiej gospodarce, coś co stanowiło konkurencję dla innych, czyli przemysł, nie zniszczono do poziomu „zero”?

Jeszcze jakieś 30 lat temu w Polsce były fabryki. Czy występował problem bezrobocia ? Czy ludzie mieli problemy z odnalezieniem sensu życia ? Bynajmniej, ludzie ufali w przyszłość, ufali sobie na wzajem, było więcej życzliwości. Zakładano rodziny, a nawet był boom demograficzny.  Nie obyło się bez problemów, bo one zawsze są, jednak wydaje mi się, że były one o innej skali. Obecnie mamy problemy ze wszechobecnym stresem, brakiem pieniędzy, zawiścią międzyludzką i ciasnotą umysłową. Nie jest to pochwała czasów komuny, tym bardziej w sytuacji, gdy jesteśmy dzień po obchodach rocznicy Stanu Wojennego, ale nasuwa się jeden wniosek, że wtedy dbano o to co polskie, a dziś niewiele zostało już z tego.
Czegóż można się spodziewać jeśli miejsca pracy są stale likwidowane, wartość w postaci majątku narodowego prywatyzowana, po to, aby załatać dziurę budżetową (na załatanie dziur w drogach już nie starcza), a resztę zostawić na pastwę losu i rozgrabienie. Szeroko otwarte drzwi są tylko dla zachodniego kapitału handlowego, który nawet ma przywilej i słuszne prawo nie płacić podatków.

Czy ktoś sobie zdaje sprawę z tego, że polska stal ma najbardziej wartościowe parametry na świecie? Cieszą się z tego i korzystają zagraniczne huty, bo u nas ich już nie ma. Nie dowie się o tym na pewno drobny złodziejaszek, który trudni się zbieractwem złomu i sprzedaje go za parę groszy, aby na jabola starczyło. Zysk ma pośrednik – handlarz.

Polak znany jest na całym świecie z tego że „handlować” potrafi. Przehandlował stocznie, kopalnie, huty, fabryki samochodów i wiele innych – pracę dla milionów. Teraz się wziął za to co pozostało – czyli wyłuskiwanie energii z ziemi i wprowadzanie żywności genetycznie modyfikowanej.

Fakt, iż w Polsce istnieją pokłady gazu łupkowego był znany już za komuny, tyle że sprawa ta wówczas opieczętowana została znakiem niejawności, bo wtedy był trend na ropę. Jako że zasoby ropy powoli się zaczynają kurczyć – biznesmeni vel handlarze zaczęli rozglądać się za innym źródłami energii – przecież biznes musi się kręcić. Weszli oni łatwo w posiadanie dokumentacji z lat minionych o złożach na terytorium państwa polskiego i zbudowali „famę” aby ugruntować teorię, że szukają, a szukanie jest jak wszyscy wiemy kosztowne i tylko jeden kraj ma na to niezbędne zaplecze techniczne. Pytanie tylko, dlaczego koncesje na to rozeszły się jak świeże bułeczki.

Żywność – Polak z klapkami na oczach idzie do dyskontu spożywczego zrobić duże zakupy za małe pieniądze, tym bardziej, ze regularnie otrzymuje folder reklamowy, który informuje o promocjach i przecenach. A każda szanująca się i oszczędna gospodyni domowa studiuje go wnikliwie, bo i kolorowy i podparty obrazkami, i nie trzeba za wiele myśleć  – wszystko jest podane, jak na tacy. Nieważne skąd pochodzą dane produkty spożywcze, nieważne w jaki sposób i gdzie są przechowywane, ważna jest cena, bo na droższe artykuły Polaka przy stałych zarobkach 1500 zł nie stać!

Potrzebę zwrócenia uwagi na ten problem nagłośniła ostatnio Doda. Jej działania wymuszone były podjętą w listopadzie br. przez rząd, ustawą dopuszczającą obrót żywnością GMO w Polsce. Popularna celebrytka zajęła stanowisko w jakiejś sprawie – słusznej sprawie ! Niektórzy twierdzą, iż robi to dla szumu, bo ostatnio o niej za cicho, a i jej notowania jakoś tak spadły. Nikt jednak nie mówi o tym szeroko, że za to stanowisko w sprawie GMO  grożono jej nawet śmiercią. Nie zrażając się niepochlebnymi opiniami, udowadnia że potrafi działać w słusznej sprawie. Gdy w tym momencie walczy z wprowadzeniem żywności transgenicznie zmodyfikowanej na polskie stoły robi się z niej błazna. Szkoda, że u nas z ludzi stawiających opór złemu, walczących w słusznej sprawie, poprzez drwinę skazuje na ostracyzm, przykładów na to można mnożyć. Zadziwiające, że żaden inny popularny celebryta, który przejawia się tzw. wrażliwością, o którym się dobrze mówi, nie wspiera jej w działaniach, chociażby swoją obecnością czy nazwiskiem. Żadnego z pozostałych „bywalców salonowych” nie stać na gest solidarności. Czyżby wszyscy już pozapominali co to słowo oznacza? Rzecz jasna Doda nie jest przykładem do naśladowania, ale jej zaangażowanie w walkę z GMO jest godne podkreślenia, nawet na łamach blogu, który walczy z osobami jej pokroju.

Wiele krajów UE zakazało wprowadzenia GMO na ich obszarze. A skoro należymy do Unii, to chyba jakaś zgodność w tej kwestii powinna zostać zachowana.  Nie zakazano jednak handlu tymże produktem. Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż handel ów ma się odbywać miedzy sąsiadami.  Polska jak wiadomo wszystko przyjmie, a i jeszcze się ładnie ukłoni. Przyjęliśmy sieci handlowe jak uprzywilejowanego gościa, nie oczekując należnych podatków w zamian. Oswoimy się też z GMO. Kraj skazany na konsumpcjonizm.

Ostatnio emigracja zarobkowa zaczęła stanowić dość pokaźną gałąź przemysłu polskiego. Począwszy od opiekunek do osób starszych, budowlańców, ślusarzy, spawaczy, kierowców, a nawet drobnych cwaniaczków, czy ludzi w z wyrokami za drobne przewinienia przed którymi w Polsce drzwi zostały pozamykane. Wśród tej grupy są często również ludzie z wyższym wykształceniem. Nie ma różnicy jakie dyplomy człowiek posiada, jeśli w domu są rachunki, alimenty i widmo komornika nad sobą. Harować trzeba i pieniążki zarabiać. Nieważne gdzie – tam gdzie jest praca. Ot losy Polaka – tułacza. Ci ludzie są często na kontraktach kilkumiesięcznych, stąd dużo podróżują przemieszczając się komunikacją zbiorową – autobusami, bo taniej. Bywa że takie autobusy są napakowane do granic możliwości, gdyż w biznesie liczy się zysk. Wśród pasażerów osoby starsze, matki z dziećmi, czasem z niemowlętami, a nawet chorzy. Nasuwa się refleksja – czy aby taki stan rzeczy nie miał już kiedyś miejsca w losach Polaków, tyle że wtedy używano kolei i wagonów bydlęcych. Obecnie kolej w Polsce jest w stanie rozkładu, co widać było na zdjęciach w zachodnich gazetach, na których widoczna była oblodzona i zaśnieżona toaleta w pociągu jadącym do Szczecina. Coś co jest dochodowe w Polsce musi ponieść albo plajtę, albo dostać się w prywatne ręce, żeby w konsekwencji prędzej czy później ponieść tę plajtę (ale wcześniej ów zaradny przedsiębiorca powiązany układem z władzą zabierze co tylko się da). Ostatnio dość głośny przykład Agencji Mieszkaniowej w Łodzi. Obecna Pani Prezydent wyzbywa się majątku komunalnego, tym razem w postaci AM, bo miejskie wodociągi i MPO już sprzedała. Po co urzędnicy państwowi mają swoją uwagę zaprzątać dochodową działalnością, skoro równie dobrze może to zrobić ktoś prywatny, a oni i tak braki w budżecie uzupełnią, niewykluczone że podatkiem katastralnym – nie dopuść Dobry Boże. Jest to niestety spojrzenie krótkowzroczne, bo niebawem tenże urzędnik nie będzie miał czym administrować, i niechybnie jego praca straci sens. A to Polska właśnie! Kochajmy Ją, miejmy Ją w sercu, ale róbmy wszystko, by patologie opisane powyżej nie niszczyły Jej jeszcze bardziej.

Jewka