zdjęcie prawda2.info

Gdybym miał wybrać ministra, który najbardziej działa mi na nerwy palmę pierwszeństwa uzyskałby R. Sikorski, zwany Radkiem. Dla mnie nie jest żadnym Radkiem, bo chłop ma już blisko 50 lat (w przyszłym roku stuknie mu pół wieku, a chłopięcy wygląd, czy w jeszcze większym stopniu dziecięce zachowanie powoduje, że wszyscy, jak jeden mąż mówią o nim Radek). Nasuwa się tu analogia z Jakubem Wojewódzkim, zwanym Kubą. Duże dzieci, a jednak szkodnictwo opanowali do perfekcji. Ludzie postrzegają ich właśnie jako dzieci i jak to dzieciom, wiele uchodzi na sucho. Wojewódzki to pajac, więc zostawmy go w spokoju, ale Radosław to Minister Spraw Zagranicznych, tego faktu bagatelizować nie możemy. A jeśli weźmiemy pod uwagę jego dokonania to bilans jest przerażający. Pomijam jego zachowanie przed i po katastrofie smoleńskiej, bo sporo oddzielnych artykułów na ten temat powstało. Już za ten jeden „wyczyn” Radosław powinien wylecieć na zbity pysk. Nie wyleciał, bo premier dał dziecku resort strategiczny, żeby ten mógł się pobawić, spotkać z możnymi tego świata. A jak wiadomo zapałki w rękach dziecka to pożar. Tak oceniam działalność Radosława. Biję na alarm, bo jednak Polska zasługuje na kogoś lepszego, a przede wszystkim bardziej odpowiedzialnego. Lista „sukcesów” Radosława jest zaiste długa, bo swego czasu powiedział, że wina węgierskie są lepsze od polskich. Rozumiem wszystkie konotacje historyczne, Polak, Węgier itd., ale na Boga to nie jest występek, to jest SKANDAL. To nie chwila słabości po wypiciu, być może całkiem dobrego wina z Węgier. To ZDRADA nie tyle interesów polskich winiarzy, co zdrada Polski. MSZ ma obowiązek mówić, że polskie jest najlepsze, najsmaczniejsze itd. Ma to mówić bez mrugnięcia powieką. Ktoś powie, cóż takiego powiedział Radosław. Jeśli ktoś nie zauważa, że MSZ jest od reprezentowania polskiego interesu, to niech lepiej dalej nie czyta, bo sobie tego nie życzę. Polski MSZ ma bronić polskiego interesu do ostatniej kropli krwi. Bo co się dzieje po takim komunikacie Radosława. Węgrzy nawet nie spróbują polskiego wina, bo jeśli swój swojego nie zachwala, to rzeczywiście może być niedobre. Ale to najmniejsza przewina Radosława. Pamiętają Państwo haniebne słowa dotyczące Jarosława Kaczyńskiego, gdy Radosław raczył powiedzieć, że prezydentura to nie nagroda pocieszenia za utratę bliskiej osoby? W takiej sytuacji ręce opadają, bo jeśli chłopie nie popierasz tego, czy owego, to zachowaj to dla siebie i milcz w obliczu śmierci. Majestat śmierci tego właśnie wymaga. Milczenie, gdy nie ma się niczego mądrego do powiedzenia, jest najbardziej adekwatne. W zestawieniu ze słowami o wzroście Prezydenta Kaczyńskiego (czy wiedzą Państwo, że Kwaśniewski jest ledwie o 1 cm wyższy od L. Kaczyńskiego?) nasuwa się pytanie, czy Radosław ma przyzwolenie na mówienie takich obelg? To są jednak wciąż błahostki. Bo słowa w polityce nie robią takiego spustoszenia, jak czyny, a te dyskwalifikują Radosława.

Po kolei. Blisko rok temu Sikorski założenia polskiej polityki zagranicznej przedstawił w … Berlinie. Zrobił to bez jakiejkolwiek konsultacji z parlamentem. To dla wielu pachniało zdradą, a dla mnie nie pachniało, tylko śmierdziało. Dużo wcześniej powstał pseudonim Radek-zdradek, a po takim wyczynie ma on swoje solidne podstawy, prawda?

Bezpieczeństwo energetyczne (o co tak usilnie walczył Prezydent Kaczyński) jest totalnie bagatelizowane przez rząd, a szczególnie odpowiedzialny jest za to Radosław. Rura na dnie Bałtyku to już nie jest porażka, ale klęska polskiej dyplomacji. Kto winien? Radosław. Kto ponosi odpowiedzialność? Nikt.

Kwestia białoruska również woła o pomstę do nieba. Ministerstwo Spraw Zagranicznych dopuściło, aby bez żadnej ochrony danych można było uzyskać szczegółową wiedzę dotyczącą pomocy, jakiej Polska udzieliła różnym organizacjom działającym na terenie Białorusi, a także konkretnym osobom. Zamiast wzmacniać opozycję na Białorusi, Radosław przyczynił się do jej osłabienia. Ktoś powie, że Radosław nie może za wszystko odpowiadać, ale przepraszam bardzo, za coś jednak powinien. Znalazł się pionek, który przypłacił utratą posady. Radosław nie do ruszenia, pozostał na stanowisku. A wiadomo, że te dane mogły, i z pewnością dostały się w ręce obcych służb. Szkoda słów…

Kolejna wpadka, to działalność MSZ na Ukrainie. Rzecz ma miejsce w Łucku, gdzie w miejscowym konsulacie wydawano wizy Ukrainkom wykorzystywanym seksualnie w Niemczech. „Organizacja wyjazdów była możliwa dzięki nieoficjalnym kontaktom w polskim konsulacie w Łucku, gdzie wydawano wizy potrzebne do wjazdu na terytorium strefy Schengen na podstawie podrobionych zaproszeń. Przy czym nie były one w odpowiedni sposób zarejestrowane”. Można napisać przewrotnie nieco, że MSZ stał się alfonsem narodów. Rozwijanie stosunków polsko-ukraińskich w ten sposób to jednak nie do końca dobra droga. Owszem, poleciało parę osób, ale Radosław trwa dalej.

Prezydencja Polski w UE trwała pół roku, ale nie o to mam pretensje do Radosława, że trwała tylko pół roku, bo dłużej trwać nie mogła, i przy całej mojej sympatii do niego, nie czynię mu zarzutu w związku z tym, ale czy ktoś z Państwa jest w stanie przypomnieć sobie, co Polska zaproponowała podczas swojego półrocznego przewodniczenia UE? Nawet internet nie za bardzo pomaga w tej kwestii. Bida z nędzą.

Czym zatem zajmuje się Radosław? Otóż Radosław „tweetuje”, cokolwiek to słowo oznacza. Radosław siedzi przed komputerem i udziela się na portalach społecznościowych. Szydzi z powstańców, drwi z Polaków. Nie cierpię Radosława dlatego, że Polska jest dla niego zabawką. Świetnie się bawi Polską. Swoim ironicznym uśmieszkiem pokazuje kim tak naprawdę jest. Wiem,  że propozycja pozbawienia go tej zabawki przejdzie bez echa. Radosław ma parasol ochronny i nic tego nie zmieni. Ktoś powie, że to człowiek Kaczyńskiego, że jednak wywodzi się z PiS-u. Nie ma gorszego od tego, który raz zdradził. Bo, kto raz to uczynił, nie będzie miał skrupułów, by zrobić to znowu. Ale tym razem chodzi o więcej niż tylko o zdradę PiS-u. Tu o Polskę chodzi.

Uporządkujmy. Radosław do dymisji, bo:

- 10 kwietnia 2010 roku;

- grał przeciwko Prezydentowi Kaczyńskiemu;

- klęska w sprawie gazociągu i polityki energetycznej;

- fiasko polskiej prezydencji;

- Białoruś i Ukraina;

- kpiarskie podejście do swoich obowiązków;

… jednak miejsce dzieci jest w piaskownicy, a nie na salonach wielkiej polityki. Radosławie odejdź z polityki, bo gęby twojej uśmiechniętej zdzierżyć już nie mogę. Jedź do kraju swojej żony, bo może tam jest ta ziemia obiecana. Jedź do Afganistanu, tudzież Wielkiej Brytanii. Jedź i baw się dobrze. Byle z dala od Polski.