zdjęcie forum.pl

W miarę postępów liberalizmu walka z Kościołem zaostrza się.

Każdy jest przekonany, że jeśli karmi krokodyla, krokodyl zje go na samym końcu.

Winston Churchill o apologetach nazizmu w Niemczech

Rok 1923. Rosja Sowiecka. W Moskwie odbywa się proces. Oskarżonym jest…… Pan Bóg. Z uwagi, że podsądny nie stawił się osobiście, sąd orzeka w trybie zaocznym. Tymczasem w jednym z pierwszych łagrów sowieckich funkcjonariusze stawiają pomnik……Kaina. Równocześnie  w Tambowie powstaje pomnik…..Judasza. Rosja Sowiecka rządzona od roku 1917 przez bolszewików Lenina spływa krwią.

Jeszcze dziesięć lat wcześniej Rosja postrzegana była jako ostoja konserwatyzmu i chrześcijaństwa w Europie a bolszewików nikt nie traktował poważnie. Marginalna radykalna partyjka, dodatkowo w pełni zinfiltrowana przez agentów carskiej policji politycznej. Jednakże w czasie I wojny światowej Niemcy walczący z Rosją carską pomogli przywódcy bolszewików przeprowadzić rewolucję. Efekt? Siedemdziesiąt lat rządów komunistów i dziesiątki milionów ofiar.

Wracamy na polskie podwórko. Scenka z życia wzięta. Salonik prasowy. Już w pierwszej chwili z okładki kobiecego pisma atakuje mnie gęba jakiegoś (pseudo) satanisty. Wymowa zdjęcia i tytuł artykułu w stylu: och, ach, jaki pan straszny, jaki pan fajny. Tygodniki opinii. Ta sama gęba i ten sam aprobujący przekaz. Z obowiązku przeglądam kilka gazet głównego nurtu. Jasno widać nieznany jeszcze kilka lat temu agresywno-kpiarski ton w stosunku do Boga, Kościoła, wiary. Słowem, demon zaproszony na salony. Wkoło mnie tłum ludzi. Obojętnie wodzą wzrokiem, kupują, przeglądają. Lećmy dalej. Codzienna wizyta w spożywczym. Reklama napoju o demonicznej nazwie. Dla uatrakcyjnienia, obok logoróżki i pentagram. Przewala się tłum klientów, nie widzi, nie zauważa, nie wie, nie rozumie. Fajnie! W papierniczym po koperty. I tu również promocja. Banalna rzecz jakich wiele: zeszyty dla uczniów w tonacji czerni z trupią czaszką na okładce.Byczo jest! Tłum klientów przepływa. Nie zauważa, nie rozumie, kupuje. Nie widzi, że właśnie wybija nam demoniczne szambo i rozlewa się po ulicach, sklepach, domach, że niepostrzeżenie nawykamy do smrodu i uznajemy to za normalność. To nic. To tylko kolejny etap rewolucji właśnie dokonał się w naszych głowach. Nie było szturmu na Pałac Zimowy. Nie było tłumów na ulicach, barykad, wystrzałów. Tylko codzienność szarego dnia, lektura „Wyborczej” w pracy, zakupy w Carrefourze, „Taniec z gwiazdami” w komercyjnej stacji telewizyjnej. Pierwsza pięciolatka wykonana towarzysze! Czas przejść do następnej.

Gdyby porwać z roku 1990 do naszych czasów przypadkowego przechodnia z ulicy i kazać mu przejść się tą samą ulicą dziś, posadzić go przed telewizorem, a potem pokazać kilka internetowych portali informacyjnych, to myślę, że ten biedny przybysz z innej planety złapałby się za głowę. Swoim świeżym spojrzeniem zobaczyłby rzeczy również przez nas widziane a jednak nie dostrzegane. Zareagowałby jak podróżnik, który wchodzi do zatęchłej chaty i pyta właściciela, jak może żyć w takim smrodzie. W efekcie spotyka zdziwione i zaskoczone spojrzenie gospodarza. Bo my swojego smrodu już nie czujemy. Niestety.W roku 1990 zboczenie było nazwane zboczeniem, kilka lat potem było już nowym, ciekawym zjawiskiem, dziś jest już niemal normalnością. Ci sami ludzie, którzy lat temu 20 oburzali się na to zjawisko, dziś urobieni przez propagandę nieśmiało powątpiewają czy już teraz kochający inaczej mają adoptować dzieci czy jednak jeszcze troszkę się z tym wstrzymać.To po prostu strategia gotowania żaby. Wrzucona do wrzątku żabka odczuje to w sekundę, wrzucona do wody chłodnej, lecz podgrzewanej stopniowo, wkrótce będzie ugotowana nawet tego nie zauważając. Czy naprawdę chcemy by nas ugotowano?

W telewizji śniadaniowej miła pogawędka o pozytywnych aspektach ciekawej inicjatywy w postaci wydania kalendarza z nagimi modelkami w trumnach. W wiodącej gazecie postępu zachwyty nad najnowszą powieścią o eksperymentalnym seksie niekoniecznie z ludźmi. Zdziczenie i schamienie obyczajów, jak widzimy, posuwa się naprzód. Ze środków masowego przekazu (rażenia) wylewa się na nas potok, za przeproszeniem, kolorowych wymiocin (copyright by Waldemar Łysiak). Żyjemy w kulturze zanurzonej w erotyzmie i pornografii. Cycki na bilbordzie reklamowym już dawno przestały kogokolwiek dziwić. Radio komercyjne przed serwisem „najświeższych wiadomości” nadaje reklamę cudownych środków antykoncepcyjnych. Potem utalentowana piosenkarka wyśpiewuje delikatnym głosem poetycki tekst miażdżący podstawy naszej wiary i kultury. Powoli centymetr po centymetrze, każdego dnia jesteśmy, jakby to by określił Józef Mackiewicz, na drodze wielkiego ześlizgu. Ześlizgu, dodam już od siebie, do szamba. Kolorowego szamba nazwanego dla niepoznaki perfumerią.

Ale to nie tylko zjawiska społeczne, oddolne. Ryba psuje się wszak od Głowy (Państwa).Chłoptysie w krótkich spodenkach rządzący nami od lat kilku hamulców nie maja już żadnych. Nie mieli nic przeciwko zaproszeniu Putnia na nasze podwórko by wspólnie z nim zwalczać Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Teraz by dowalić opozycji i pewnej radiowej stacji toruńskiej są w stanie zabawiać się zapałkami na beczce z prochem. Lecą sondaże więc nowe otwarcie na lewicę: wsparcie finansowe dla in vitro, prawo niszczące rodzinę, podatkiem w Kościół. To nic. To tylko tak. Werbalnie, taktycznie, na chwilę. To nic? Delikatna szczelina, uchylenie drzwi od którego może nie być już powrotu!Sojusz z demonem jak otwarcie puszki Pandory.

Kiedyś już coś podobnego przerabialiśmy, w wieku XVIII. Wspaniale opisał to Adam Mickiewicz w Księdze I Pana Tadeusza:

Ach, ja pamiętam czasy, kiedy do Ojczyzny

Pierwszy raz zawitała moda francuszczyzny!

(…)

Miła nad umysłami wielką moc ta tłuszcza,

Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza,

Odbiera naprzód rozum od obywateli,

I tak mędrsi fircykom oprzeć się nie śmieli,

I zląkł się jak dżumy jakiej cały naród,

Bo już sam wewnątrz siebie czuł choroby zaród;

Krzyczano na modnisiów, a brano z nich wzory,

Zmieniano wiarę, mowę, prawa i ubiory.

Była to maszkarada, zapustna swawola,

Po której miał przyjść wkrótce wielki post – niewola!

Kiedy w roku 1793 rewolucja francuska osiągnęła etap krwawego jakobińskiego terroru, do walki z nią stanęła ludność Wandei. Prości chłopi oburzeni niszczeniem chrześcijaństwa i Kościoła szli  do walki modląc się tymi słowami (cytuję z pamięci): Panie Boże daj nam siłę byśmy mieli odwagę zapędzić demony, które się rozpełzły po Francji z powrotem do piekła! Może czas już najwyższy by zrobić to samo w naszej Ojczyźnie?

gloomy