zdjęcie peb.pl

Gdy w połowie lat 90-tych, jako szczeniak oglądałem z zapartym tchem kolejne odcinki „Sensacji XX wieku” Bogusław Wołoszański był dla mnie bohaterem. Spójrzmy na temat szerzej, gdy właściciele szczęk spod Pałacu Kultury budowali „polski kapitalizm”, Wołoszański wbrew temu pędowi pokazywał, że można mieć pasję i tę pasję pięknie realizował.

Moja nauczycielka biologii w żaden sposób nie zainteresowana historią mawiała, że nie da się go nie słuchać. Dodatkowo, jak później dowiedziałem się ze strony internetowej Wołoszańskiego, facet interesował się historią od najmłodszych lat. Na początku lat 80-tych gdy Wołoszański był już pracownikiem telewizji (od 1971 roku) pojawił się program „Sensacje XX wieku”, chwalony przez widzów za wartką akcję, ciekawą narrację i właśnie udzielającą się wszystkim fascynację historią.

W roku 1998 byłem na spotkaniu z Bogusławem Wołoszańskim. Podpisywał swoje książki, był wyluzowany, rozdawał uśmiechy, ewidentnie był na fali, zapracował na to. Także w tamtym roku ruszyły fabularne widowiska historyczne, które realizował Wołoszański, a występowała w nich plejada polskich aktorów.

A kto jeszcze dziś pamięta, że początkowo podjęto decyzję, aby to właśnie Wołoszański przekonywał naród do integracji z UE? Jednak krótkie programy informacyjne (propagandowe) nie chwyciły.

Nie chwyciła także produkcja Wołoszańskiego „Tajemnica Twierdzy Szyfrów” realizowana w latach 2006-2007, z udziałem m.in. Pawła Małaszyńskiego. Bardzo czytelne nawiązanie do serialu „Stawka większa niż życie”, ale z  wręcz nudną akcją, nie zapewniło takiego sukcesu na jaki liczono.

Latem 2007 roku raz jeszcze byłem na spotkaniu z Bogusławem Wołoszańskim, był to promocyjny pokaz pierwszego odcinka „Twierdzy Szyfrów”. Jeden z uczestników pokazu wytknął błąd odnośnie broni palnej, wykorzystanej na planie filmu, a reakcją Wołoszańskiego było …wyśmianie i następnie totalnie zlekceważenie pytającego.

Chcąc zweryfikować całą sytuację dowiedziałem się, że uczestnik spotkania jest znawcą militariów. Dziś ten człowiek jest autorem wielu publikacji popularyzatorskich i specjalistycznych z zakresu wiedzy o broni.

Bohater zaczął zamieniać się w antybohatera.

W 1985 roku Bogusław Wołoszański wyjechał jako korespondent Polskiego Radia i Telewizji do Londynu, pracował tam przez trzy lata, przygotowując korespondencje, wywiady z politykami, reportaże. Po powrocie do Warszawy objął stanowisko zastępcy dyrektora I Programu TVP oraz szefa Redakcji Międzynarodowej.

Zacytujmy fragment noty biograficznej ze strony internetowej Bogusława Wołoszańskiego: „W styczniu 2007 roku Wołoszański stał się obiektem brutalnego politycznego ataku ze strony „Rzeczpospolitej” oraz historyka z IPN, którzy, naruszając prawo i nie mając dowodów, zarzucili mu szpiegowanie Polonii brytyjskiej. W podobnej sytuacji znalazło się dziesiątki innych osób, zaś proces dowiedzenia niewinności, przy nieudolności wymiaru sprawiedliwości i blokowaniu dostępu do dokumentów rozciąga się na lata.  Postępowanie prawne trwa.”

Z powyższego tekstu bije bardzo duże zdenerwowanie. Oczywiście wszystko działo się w IV RP – państwie wrednych sił;). Brutalny polityczny atak? A kim był Wołoszański w tym czasie, że należało walczyć z nim politycznie? W całej nocie biograficznej Wołoszański zawsze jest tym pokrzywdzonym. Ale niestety, fakt współpracy dziennikarza z PRL-owskim wywiadem był prawdą.

Co najważniejsze, sam(!) Wołoszański potwierdził fakt swojej współpracy, mówiąc, że podjął ją, ponieważ chciał… poznać specyfikę, mechanizmy i metody pracy wywiadowczej. Podawał przykład F. Forsytha, słynnego brytyjskiego autora powieści sensacyjno-szpiegowskich („Dzień Szakala”, „Psy wojny” ), który współpracował z brytyjskimi służbami.

Tylko Pan Wołoszański zapomniał dodać, że Forsyth współpracował ze służbami własnej niepodległej ojczyzny, a on z PRL-owskimi.

Wołoszański jako reżimowy dziennikarz zza Żelaznej Kurtyny nie dostałby się oczywiście do strategicznych obiektów brytyjskich, ale miał kontakty z tamtejszą Polonią, a pamiętajmy, że ówczesna Polonia brytyjska to także Rząd RP na Uchodźstwie, szereg instytucji, które wspomagały ugrupowania opozycyjne w kraju, jak „Solidarność”, „Solidarność Walcząca”, czy Konfederacja Polski Niepodległej.

Warto też wspomnieć, że antybohater tego krótkiego szkicu zajmował kierownicze stanowiska w telewizji państwowej w latach 80-tych, dodatkowo na własnej stronie internetowej nie wspomina o członkostwie, od roku 1976, w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Jednym słowem Bogusław Wołoszański ani nie budował socjalizmu, ani nie współpracował ze służbami. Był „Historykiem”, a cały budowany przez lata wizerunek, wszystkie bunkry, czołgi, książki, filmy poszły na marne. To stało się jednak jedną z wielu sensacji, tym razem XXI wieku.