zdjęcie obrazky.pl

Zimno wszędzie, drogo wszędzie

Co to będzie, co to będzie

Już nie starcza mi na opał

Pora abym dół wykopał

Za twarda ziemia, nie wbiję łopaty

Tam gdzie ja jestem, są i tarapaty

Przy całej mojej niechęci do rządu

Nie podam za zimno rządu do sądu

 W sprawie pogody rząd negocjuje

Wyższą temperaturę Polakom obiecuje

Twarde negocjacje są jednak z Bogiem

Bo ciągle mróz czyha za progiem

 W rozmowach na szczycie sam Tusk występuje

Pakt klimatyczny Bogu proponuje

Jego elementy są pełne miłości

Brak wszelkich sporów i podłej złości

 Bóg przyjął chętnie Tuska propozycję

Wziął pod swe skrzydła prawą opozycję

I od tej pory w Polsce pełna zgoda

Na pełną życzliwość przyszła teraz moda

 Mróz zelżał szybko, puściły śniegi

Począł znów premier swoje zabiegi

Ze swej niezwykle mocnej pozycji

Zakręcił kurek prawej opozycji

 Niedługo wytrzymał Tusk w postanowieniu

Rozważył wszystko w swoim sumieniu

A ku przestrodze wróciły koksowniki

Na komputerze sprawdź swoje pliki

Widzi to wszystko Bóg z samej góry

Znowu Tusk gadał mi same bzdury

Nie dam się nabrać na jego sztuczki

Założy chłopina ciepły sweter z włóczki

 Ześlę na Polskę mrozy arktyczne

Skończę na zawsze wojny taktyczne

Bo ileż można kłamać w żywe oczy

Wymrożę wszystko do samych roztoczy

 O Boże jedyny miej innych na względzie

Wygłosi Bronek wkrótce orędzie

Zruga premiera i jego bandę

Szykuje prezydent nam niezłą grandę

 Jak to prezydent, znów strzelił gafę

Trafił na kamień, na twardą rafę

I zamiast Boga o pomoc prosić

Swe prośby do ruskich począł zanosić

 Nie masz już w Polsce żadnej instancji

Czas już zapukać do ciotki Konstancji

Zawijać  się szybko, zbierać manatki

Zabiją mrozy, a później podatki

 Zimno wszędzie, drogo wszędzie

Jakoś to będzie, jakoś to będzie

Polak potrafi, nie straszne mu mrozy

Bo zamiast kół założy płozy

 Aby do wiosny, czas niedaleki

Chorujcie śmiało, tanie są leki

Już w marcu tęgie mrozy odpuszczą

Działania rządu śniegi rozpuszczą

 Rząd trzyma twardo rękę na pulsie

Czas już i pora by w jednym impulsie

Pozbyć się rządu przegnać w cztery wiatry

Najlepiej wraz z mrozem za same Tatry

 Swędzi i piecze niczym po świerzbie

Obiecał Donald gruszki na wierzbie

Nie mam do rządu o mrozy pretensji

Mam wielkie ale co do mojej pensji

 Bo tam gdzie można, nie robi nic wcale

Dlatego próżne wylewam żale

Daremne żale i próżne trudy

Dość tego kłamstwa i dość obłudy

 Na barykady, Adamiak, Kowalski

Nowak i Woźniak, Jarema i Skalski

Zdejmijcie futra, wyjdźcie spod koca

Bierzcie kamienie, bo będzie i proca

 Ze snu zimowego szybko się zerwij

Działania rządu natychmiast przerwij

Powstanie lutowe, nie było go jeszcze

Wyjdź na ulice, choć mróz trzeszcze…